Rozmaitości
freepik.com
freepik.com

Zachowaj czujność

Rozmowa z dr. hab. n.med. Radosławem Mądrym, prezesem elektem Polskiego Towarzystwa Ginekologii Onkologicznej.

Jak wyglądają polskie statystyki zapadalności na raka endometrium?

Jeszcze w 2005 r. mieliśmy 4 tys. nowych zachorowań rocznie, a od blisko 10 lat mamy ich ponad 6 tys. Tak dużego wzrostu nie zauważamy w przypadku żadnego innego nowotworu. Dlatego rak endometrium stanowi dziś ogromne wyzwanie. Musimy więc działać, by zmienić te porażające statystyki.

Co robić, by nie przeoczyć pierwszych objawów?

Przede wszystkim zwracać uwagę na nietypowe krwawienia. W okresie przedmenopauzalnym, czyli zazwyczaj u kobiet po 40 roku życia, będą to krwawienia międzymiesiączkowe. Jednak niezależnie od wieku, a więc także po menopauzie, każde nietypowe krwawienie powinno skłaniać do wizyty u ginekologa. Diagnozą nie zawsze będzie rak endometrium, ale koniecznie trzeba to sprawdzić, ponieważ na całym świecie odnotowujemy wzrost zachorowań na ten najczęstszy rodzaj nowotworu dróg rodnych.

 

Gdzie tkwi przyczyna?

Głównie w otyłości. Warto dodać, że w niektórych krajach Europy, w tym także w Polsce, wzrasta odsetek kobiet, które umierają z powodu raka endometrium. Dawniej dotyczyło to około 20% pacjentek, obecnie – około 30% przypadków.

 

Których rozpoznań jest najwięcej?

Tych we wczesnych postaciach. W przypadku 70% chorych nowotwór ogranicza się do macicy. Dla tej grupy pacjentek mamy bardzo skuteczny zabieg operacyjny, który czasami wspieramy leczeniem uzupełniającym. U pozostałych 30% pań choroba wykrywana jest w stanach zaawansowanych, czyli w trzecim lub czwartym stopniu raka. W tej grupie rokowania są złe.

 

Co się dzieje z pacjentką po wstępnym rozpoznaniu raka endometrium?

Przeprowadzamy diagnostykę obrazową, czyli tomografię komputerową klatki piersiowej i brzucha oraz rezonans miednicy. Jeśli okaże się, że choroba „nie wyszła” poza macicę, następnym krokiem jest zabieg laparoskopowy albo operacja z wykorzystaniem robota. Kolejne decyzje podejmujemy na podstawie wyników badania histopatologicznego oraz wiedzy o tym, jak głęboko nowotwór wniknął w mięsień macicy.

 

Od czego zależy dalsze postępowanie?

Od rokowań. Część pacjentek nie potrzebuje dalszego leczenia, a u innych zaleca się radioterapię z naświetlaniem kikuta pochwy, teleterapię i brachyterapię albo chemioterapię połączoną z radioterapią. U niektórych pań wykonujemy zabieg operacyjny, a potem leczymy systemowo, u innych od razu stosujemy leczenie systemowe. I to właśnie w tym obszarze odnotowujemy największy postęp. Do tej pory leczenie systemowe polegało na chemioterapii składającej się z dwóch leków cytostatycznych. Ostatnie lata pokazały, że uzupełnienie takiej terapii dodatkowymi lekami, tzw. inhibitorami punktów kontrolnych, istotnie zwiększa efektywność leczenia. Dwa z tego typu preparatów są już zarejestrowane w Europie, z przeznaczeniem do użycia w pierwszej linii leczenia.

 

O co warto zaapelować zarówno do kobiet, jak i lekarzy?

O zachowanie czujności onkologicznej. Jeżeli pojawią się niepokojące objawy, jak nietypowe krwawienia z dróg rodnych, nie ma na co czekać – trzeba od razu zgłosić się do ginekologa. Dzięki temu my, lekarze, możemy często powiedzieć pacjentce, że zmiany są łagodne, związane z zaburzeniami gospodarki hormonalnej lub menopauzą. Warto też pamiętać, że przecież nie za każdym razem wykrywamy raka. A nawet jeśli tak się stanie, to dla dobra pacjentki lepiej jest, gdy taką diagnozę usłyszy wcześniej niż za późno.

 

Dziękuję za rozmowę.

OPR. WER