Dojrzejemy?
Historia 13-latka oskarżonego o zamordowanie koleżanki wywołała dyskusję o przyczynach takiego zachowania. Przerażeni rodzice prześcigają się w domysłach, co może do tego prowadzić i jak podobnym zdarzeniom zapobiec. Trudne do uwierzenia wydaje się oskarżenie chłopca o taki ogrom agresji. W dodatku na tle seksualnym. Wszak jest jeszcze dzieckiem - nie mógł dokonać zabójstwa. A skoro jednak - to kto winien?
Przekazujący toksyczne treści internet, nauczyciele, rodzice, środowisko? Jeśli już uwierzyliśmy w istnienie pokazanego w serialu zachowania, to czy – i jak – można odwrócić wyraźny trend wskazujący na wzrost przestępczości wśród młodocianych?
Mamy i my, na naszym rodzimym podwórku, sporo – albo i więcej – za uszami. Lata forsowania dostosowywania się otoczenia do agresywnego dziecka zrobiły swoje. I – co ciekawe – ciągle towarzyszy temu krytyka, że tych starań za mało. Może właśnie dlatego agresja młodych ludzi ma się całkiem dobrze. Albo po prostu jest wrodzoną cechą homo sapiens. Zatem – czy nie ma na to rady? Wiele osób odpowiada, że jest. To wymagania, stawianie granic, konieczność przestrzegania zasad.
A co mamy? System pozbawiający autorytetu rodziców, uczący pogardy dla nauczycieli (wszak dziecku się wszystko należy, a uczeń zawsze ma rację). Przekonanie, że to nauczyciel powinien się dostosować do dziecka (co z tego, że ma ich nierzadko więcej niż ojciec Wirgiliusz), bo i źle uczy, i kiepsko wychowuje.
Większość z nas pamięta zapewne pedagogicznego nieboraka, któremu uczniowie założyli na głowę kosz na śmieci, wycierali twarz gąbką, wykręcali ręce, wyzywali. I nagrali to. I w obieg puścili. Bardzo wiele osób publicznie uznało wtedy współwinnym nauczyciela za brak umiejętności zbudowania wśród uczniów swojego autorytetu.
Coraz odważniej przystosowujemy, a nawet zmuszamy uczniów do nicnierobienia. Matematyka? Oooj, jaka trudna. Lektura z polskiego? Fuj, trąci myszką. A co w perspektywie? W ramach równości i odstresowywania tych i tak najmniej zestresowanych – koniec świadectw z paskiem i oceny z zachowania. Czyli wpisujemy w system pogardę dla jakiegokolwiek wysiłku. A nie, sorki – zostaje przecież wysiłek nagrywania i oglądania głupawych filmików na TikToku. Współczesny nastoletni wyścig, kto więcej i szybciej zobaczy, wyśle, nagra.
Co jeszcze młódź dostaje w prezencie od „przejętych” jej wychowaniem dorosłych? 56 płci do wyboru, uwolnienie seksualności od wstydu i promowanie radości z niezobowiązującego seksu. Wina? Wstyd? No, błagam, bez przesady. Nie żyjemy chyba w średniowieczu. Kara? A dajcie spokój! I tak dzieciaki dużo stresu mają.
Zawsze istnieli głupi, patologiczni ludzie, ale dziś na masową skalę stali się autorytetami. I mają pozwolenie na nieograniczoną możliwość oddziaływania. No to czemu dziwimy się dzieciom?
Anna Wolańska