
Na marzenia nigdy nie jest za późno
Słowa amerykańskiej malarki Georgii O’Keeffe to ulubiony cytat Alicji Tarasiuk z Terespola, która po przejściu na emeryturę odważyła się zrealizować swoje marzenie z dzieciństwa - zostać malarką. Miejskie Centrum Kultury, Sportu i Rekreacji w Terespolu wznowiło projekt „Terespolska Platforma Kultury”, którego celem jest promowanie lokalnych artystów, regionalistów i aktywistów społecznych. Najnowszy reportaż opowiada o A. Tarasiuk, która udowadnia, że na spełnianie marzeń nigdy nie jest za późno.
Pasja obudziła się w Krakowie
Choć pasja drzemała w niej od dziecka, pędzel do ręki wzięła dopiero na emeryturze, na którą przeszła po 39 latach pracy zawodowej. Z wykształcenia jest technikiem architektury oraz magistrem administracji. W latach 1987-1995 zaprojektowała wiele domów jednorodzinnych, które powstały w Terespolu i jego okolicach. Przyznaje, że z emerytury korzysta z przyjemnością, bo wreszcie ma czas tylko dla siebie. Należy do Klubu Seniora „Srebrny Włos” i do chóru Echo Polesia. Lubi podróżować i uczyć się języków obcych, interesuje się architekturą i urbanistyką, ale przede wszystkim maluje obrazy olejne na płótnie: martwą naturę, kwiaty, owoce, naczynia, a także pejzaże.
– Mój tata zaszczepił we mnie to zainteresowanie. Często siadał ze mną przy stole i na kartkach zeszytu szkicował mi ulubione rysunki. Ale tak naprawdę moje zamiłowanie obudziło się podczas wycieczki do Krakowa w 1993 r. W galerii przy Bramie Floriańskiej Starego Miasta zachwycił mnie jeden z wielu obrazów: duży, kolorowy obraz z martwą naturą – kwiaty. Był to spory wydatek, ale do dziś jest ozdobą naszego salonu i stał się inspiracją do tworzenia obrazów. Już wtedy zaczęłam gromadzić materiały do nauki malowania, zakupiłam prenumeratę pt. „Kurs malowania i rysunku” i zbiór zeszytowy „Wielcy malarze”. Po kilku latach, znów będąc w Krakowie, pomnożyliśmy naszą kolekcję o dwa następne obrazy, w dodatku tego samego artysty – wspomina A. Tarasiuk.
Sztalugi studyjne otrzymała w prezencie imieninowym od córki. – Wręczyła mi je w 2019 r. wraz z bukietem róż i z życzeniami spełniania swoich marzeń, jak już przejdę na emeryturę. Do tego komplet farb olejnych, wielki pędzel i blejtram – chyba największy w sklepie dla plastyków – który do dziś czeka na strychu na swoją kolejkę. I tak od 2020 r. rozpoczęłam swoją przygodę – opowiada – jak sama o sobie mówi – malarka amatorka.
Inspirująca codzienność
A. Tarasiuk stara się zgłębiać swoją wiedzę. Z pomocą przychodzi jej internet, dzięki czemu może korzystać z webinarów online czy różnych źródeł. Inspiracje czepie m.in. ze zdjęć. Pomysłów szuka również w płótnach innych malarzy. – Fascynuje mnie impresjonizm, lubię też malować martwą naturę na wzór malarstwa holenderskiego. Inspiracją moich prac jest też codzienność, przeżycia, doznania, kiedy coś mnie zachwyca, ale także gdy przeżywam coś trudnego – mówi.
Malarstwo olejne uważane jest za trudną technikę, choć – jak twierdzi artystka – pod wieloma względami jest „bardzo posłuszne w działaniu”. – Farby schną wolno i dają możliwość poprawiania niedoskonałości nawet po długim czasie. Możemy nimi osiągnąć wiele różnych efektów. Tradycyjne obrazy olejne powstają z warstw. Mieszane z rozpuszczalnikiem tworzą cienkie warstwy laserunku, zaś pokryte wibrującą grubą masą farby, na której utrwalony jest każdy ruch pędzla czy też szpachelki, to technika impast – tłumaczy A. Tarsiuk, wyznając, że pierwszy obraz olejny namalowała palcem. Były to różowe tulipany.
Ulubionym malarzem A. Tarasiuk jest Claude Monet. Inspirując się nim, stworzyła własne wersje obrazów „Spacer. Kobieta z parasolem” i „Most nad stawem”, które podarowała mamie, a bratanicy namalowała „Lato”. – W moich początkowych pracach dominowały kwiaty: irysy, maki, tulipany, słoneczniki, bzy. Realizm i hiperrealizm to styl, który jest chyba moim środkiem artystycznym. Wymaga on obserwacji rzeczywistości – podkreśla.
Dla przyjemności i z serca
Artystka uważa, że systematyczność i praca twórcza raczej nie idą w parze. Jej grafik układają priorytety: najpierw rodzina i dom, a potem przyjemności. Pędzle bierze do ręki w czasie wolnym i pod wpływem natchnienia. Kiedy zatapia się w swoim świecie, nikt nie może jej przeszkadzać, dlatego wycisza telefon. Najczęściej maluje, kiedy jest szczęśliwa. Natomiast gdy coś ją trapi, rzadko staje przy sztalugach. Robi to dopiero po odzyskaniu spokoju. – Malowanie to dla mnie forma relaksu. Pozwala zapomnieć o problemach i oderwać się od rzeczywistości. Nie jestem wtedy świadoma ani upływu czasu, ani tego, co dzieje się dookoła. Mój świat zdaje się wówczas zwalniać. Tworzę dla przyjemności i z serca po to, by dzielić się z innymi, sprawiać radość i w pewnym stopniu móc dziękować za dobro, jakiego doświadczam – mówi, wyznając, że przez długi czas nie miała śmiałości pokazywać swoich prac publicznie, ponieważ wciąż wydawały się jej niedoskonałe. Chętnie natomiast obdarowywała nimi bliską rodzinę i zaufanych przyjaciół. W sumie do tej pory spod jej ręki wyszło ok. 150 obrazów. Kilka z nich zaprezentowała w zorganizowanym przez Miejskie Centrum Kultury, Sportu i Rekreacji w Terespolu oraz Klub Seniora ,,Srebrny Włos” konkursie „Plastyczni seniorzy”, podczas którego doceniono twórczość artystki.
Pani Alicja nie ukrywa, że marzy o własnym wernisażu. Chciałaby także wziąć udział w zorganizowanym plenerze i urządzić pracownię malarską. I z pewnością jej się to uda, ponieważ już udowodniła, że na rozwijanie pasji nigdy nie jest za późno, a malowanie nie jest zarezerwowane dla osób z wykształceniem. Wystarczy odważyć się wziąć pędzel do ręki.
DY