
Z pasji do… pasji
Na porcelanowych naczyniach rysuje malowidła, tworzy też biżuterię z egzotycznego drewna, zakładki, breloczki, obrazy olejne i szopki bożonarodzeniowe, a na deskach i płótnie - anioły czy wizerunki świętych oraz Świętej Rodziny. Jednak tuż przed świętami Zmartwychwstania Pańskiego J. Lenarcik skupia się na jednym temacie: swojej artystycznej wizji pasji Zbawiciela.
Jak przeżywanie tajemnic
W ciszy pracowni J. Lenarcik powstają obrazy męki Pańskiej. Przeważają przedstawienia głowy Chrystusa. Przyglądając się dokładniej, zauważymy, że spowijająca ją cierniowa korona nie jest typowa. Od innych wizerunków różni się niesymetrycznym układem kolców. – To celowy zabieg artystyczny – przekonuje J. Lenarcik. – Korona nie jest idealna. Poprzez takie ujęcie pragnę pokazać nasze ludzkie pogmatwanie, niedoskonałość, grzeszność – wyjaśnia.
To, że Wielki Post sprzyja jej twórczości pasyjnej, odkryła w ubiegłym roku. – Malowanie w tym konkretnym czasie roku liturgicznego jest dla mnie w pewnym sensie formą przeżywania tajemnic pasyjnych. Większość godzin, w trakcie których powstawały obrazy, spędziłam w ciszy, na modlitwie i medytacji. Widok Jezusa cierpiącego pomaga mi lepiej przygotować się do celebrowania pamiątki Jego zwycięstwa nad śmiercią. Malarskie przedstawienie głowy Pana po raz pierwszy ziściło się trzy lata temu, jednak wówczas procesowi twórczemu nie towarzyszyła moja modlitwa. To dopiero drugi post, kiedy świadomie podejmuję tworzenie wizerunku Zbawiciela, łącząc czynności techniczne z refleksją duchową – wyznaje J. Lenarcik.
Człowiek z krwi i kości
W swoich pasyjnych przedstawieniach malarskich artystka unika zbytniej ekspresji. – Chcę, aby nie były to ujęcia katastroficzne, ale ukazanie naturalnego cierpienia ludzkiego. Mój zamysł jest taki, aby pokazać Jezusa – człowieka z krwi i kości – wyznaje, nie ukrywając, iż inspiruje się polskim malarzem Damianem Lechoszestem. W jego pracach J. Lenarcik ujmują realizm oraz niezwykła umiejętność operowania światłem. Blask bije także z jej płócien, m.in. tych, na których przedstawia Jezusa z wyciągniętymi rękami. To Pan, który zaprasza, przyciąga, woła. – Pokazuje, że moje imię jest wyryte w Jego dłoniach – stwierdza twórczyni.
Rozrzucone pióra
Dorobek artystyczny malarki z Goźlina Górnego to nie tylko wizje pasji. Spod jej pędzla wyszła również gołębica – symbol trzeciej Osoby Trójcy Świętej. Jednak nie jest to tradycyjny wizerunek. J. Lenarcik chce zwrócić uwagę na moc i aktywność Ducha Świętego. – Lubię ujmować dynamikę Jego tchnienia, stąd na moich obrazach olejnych zauważyć można nieuładzone, rozrzucone pióra, które Duch Święty gdzieś gubi. W taki sposób pragnę pokazać życie, które jest istotą Jego działania. Z kolei płótna z wyobrażeniem języków ognia czy też płonącym nierównomiernie jego płomieniem symbolizują rozdawane przez Ducha Świętego charyzmaty – tam, gdzie chce, komu chce – tłumaczy J. Lenarcik.
Słucha podszeptów aniołów
Od początku pracy twórczej towarzyszyły jej anioły. Zaczęło się w 2004 r., kiedy była instruktorem plastyki w domu kultury w Trąbkach, gdzie prowadziła zajęcia z dziećmi. Po 15 latach, bogatsza o doświadczenia z dziedziny sztuk pięknych, zdecydowała o założeniu własnej działalności gospodarczej pn. „Rękodzielności”. Początkowo malowała na deskach, swoim ulubionym tworzywie. Anioły powstawały na drewnie orzecha, dębu, jesionu, brzozy. Tej tematyce pozostała wierna do dzisiaj. – Czuję obecność aniołów w swoim życiu oraz doświadczam ich pomocy w pracy twórczej. Nie mam wątpliwości, że inspiracja pochodzi także od Ducha Świętego, dzięki czemu moje czynności artystyczne mają wówczas inny, głęboki, wymiar – wyznaje. Dodaje, że z jednej strony to wielkie wsparcie i ulga, z drugiej – niepewność. Bierze się ona stąd, że nigdy nie wiadomo, jaki będzie efekt końcowy. Wprawdzie przystępując do pracy, malarka posiada jakąś wizję, jednak zdarza się, iż rezultat jest zupełnie inny niż pierwotnie zakładała. J. Lenarcik przyznaje, że słucha uważnie podszeptów Ducha Świętego i daje się prowadzić Jego inspirującej mocy.
Wpisane w bycie świadkiem
I choć bywa, że tematyka, jaką wybiera artystka, jest krytykowana, w żadnym wypadku nie zamierza z niej rezygnować. – Wstawiając na mój facebookowy profil zdjęcia m.in. obrazów Chrystusa, Jego Boskiego Oblicza, spotykam się często z nieprzyjemnymi komentarzami, a nawet hejtem. Staram się przyjmować je jako część mojej ewangelizacji poprzez sztukę. Kiedyś wraz ze wspólnotą Przyjaciele Oblubieńca, a obecnie działając w Pallotyńskiej Szkole Nowej Ewangelizacji, świadczę o swojej wierze. I mam świadomość, że kiedy pokazuję w przestrzeni publicznej wizerunki Jezusa, mogą paść gorzkie słowa pod moim adresem. Jest to jest wpisane w bycie Jego świadkiem – podkreśla.
Joanna Szubstarska