
Inżynieria pogardy ruszyła
Pamiętacie Państwo film pt. „Dzień świstaka”? Zgorzkniały prezenter telewizyjnej prognozy pogody Phil (Bill Murray) wyjeżdża do miasteczka Punxsutawney, żeby relacjonować coroczny Dzień Świstaka, kiedy to zwyczajowo pojawia się wróżba dotycząca rychłego (lub nie) nadejścia wiosny. Wieczorem Phil dochodzi do wniosku, że był to najgorszy dzień w jego życiu. Gdy budzi się rano, z przerażeniem stwierdza, że znów jest 2 lutego. Kolejnego dnia historia się powtarza - codzienne nasz bohater przeżywa to samo.
Cała sytuacja, rzecz jasna, dostarcza widzom mnóstwo dobrej rozrywki. W którymś momencie pojawia się wątek romantyczny, fabuła kończy się happy endem niczym w bajce, gdzie „wszyscy żyli długo i szczęśliwie”. Ale w życiu tak nie jest, niestety.
Pijana dzicz i salony
Kiedy porównuje się czołówki gazet, tytuły dominujące na polskojęzycznych portalach internetowych – obecne i te sprzed 15-10 lat – ma się wrażenie, że historia zatoczyła koło. Że znów prezydentem Polski jest Lech Kaczyński, że rozwścieczeni „totalni”, nie mogąc dosięgnąć nowo wybranej głowy państwa w inny sposób, rozkręcają przemysł pogardy. Pamiętacie Państwo happeningi Palikota? Porównywanie L. ...
Siedlanowski Ks. Paweł