Pan uczynił im wielkie rzeczy!
Ich wiara nie była tradycją czy obowiązkiem, ale żywą relacją z Tym, który w zbawianiu świata chce posługiwać się słabym człowiekiem. Dzisiejsza liturgia słowa powinna wzbudzić w nas dreszcz i poruszenie serca. Nie da się ich czytać czy słuchać bez emocji. Pierwsze opowiada o tym, że uwolnienie Piotra z więzienia wydarzyło się w dniu Paschy, którą Żydzi obchodzili na pamiątkę wyjścia z niewoli egipskiej. Chrystus sprawił, że Piotr doświadczył bardzo osobistej Paschy, która utwierdziła go w tym, że Mistrz o nim nie zapomniał i że nieustannie towarzyszy mu w jego posłudze. To cudowne uwolnienie z aresztu przełóżmy na swoje życie. Czyż nie doznajemy tego samego, ale duchowo, w czasie spowiedzi? Z poruszeniem myślę o tym, że w momencie udzielania rozgrzeszenia z mojego serca opadają kajdany, że wstaję z tego, co mnie obciążało, że otwiera się przede mną brama do życia w łasce uświecającej.
Św. Paweł w obliczu śmierci wyznaje: „W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiarę ustrzegłem”. Chciałabym umierać w takim przekonaniu. Chciałabym jak on powiedzieć, że również w mojej samotności Pan był przy mnie i wzmacniał mnie. Chciałabym na końcu szczerze i z dziękczynieniem powiedzieć, że ja także miałam swój udział w niesieniu Ewangelii. Patrzę na Pawła z podziwem. Kto z nas, siedząc w więzieniu za głoszenie Chrystusa, byłby w stanie pisać listy do chrześcijan? On nie skupiał się na sobie. Jeśli wyliczał, ile zła go spotkało, to robił to tylko dlatego, by pokazać, że Jezus z tego wszystkiego go ocalał.
W Ewangelii Chrystus nazywa Piotra opoką, choć dobrze wie, ile razy ten uczeń rozsypywał się duchowo jak piasek. Rybak nie wstydził się słów. Wiele razy w emocjach, ale też z przekonaniem świadczył o tym, że Jezus jest dla niego kimś najważniejszym. Czy ja tak potrafię? Mówią, że czyny są ważniejsze niż słowa, ale przecież nie jesteśmy niemowami! Nie możemy nie mówić o tym, czego doświadczyliśmy od Boga! Wiara pomnaża się, kiedy jest dzielona z innymi. Przykład Piotra przypomina mi o tym, że Pan chce budować wielkie rzeczy na ludzkiej kruchości, ale czeka na naszą dyspozycyjność, gotowość i nasze „tak”. On wszystko o nas wie i pomimo tego chce działać razem z nami i przez nas. To mnie zdumiewa!
Agnieszka Wawryniuk