A ty kogo skazujesz?
W pamięci ciągle żywe wydarzenie zwycięstwa życia nad śmiercią w znaku wskrzeszenia Łazarza. Zbliżające się święto Paschy – wspomnienie czasu, gdy Bóg wyprowadzał Naród Wybrany z Egiptu, dając nowe życie na wolności. Nadzieje współczesnych Jezusowi na to, że w ucisku rzymskim wkrótce zjawi się Mesjasz.
Trzy lata wędrowania z apostołami od miejscowości do miejscowości. Wydaje się, że spełniają się wszystkie nadzieje Narodu Wybranego. Radosne Hosanna. Mesjasz już jest w świętym mieście – Jerozolimie. Przychodzi po to, by wprowadzić nowy ład. Jezus, który wsiada na osiołka. Ludzie trzymający w ręku palmy. Okrzyki wiwatującego tłumu. Królewski wjazd Mesjasza. „Błogosławiony, który przychodzi w imię Pańskie, król Izraela” i słowa Psalmu 118: „Córo Syjonu, nie bój się! Spójrz! Przychodzi twój Król, siedząc na źrebięciu oślicy”. Kilka dni euforii w znakach spełniających się nadziei.
Mija niespełna tydzień i radujący się tłum witający Mesjasza będzie krzyczał na placu, aby został ukrzyżowany. Ci sami, którzy w bramach miasta świętego witali Jezusa jako króla Izraela, będą skazywali Go na haniebną śmierć krzyżową. Jak niewiele trzeba, by tak diametralnie zmieniła się sytuacja. Jak mało okoliczności potrzeba, by względem tego samego człowieka wiwatować, uznając go za króla, by później określić go złoczyńcą winnym śmierci.
To samo dzieje się dzisiaj. Na wielu arenach życia społecznego feruje się wyroki pod wpływem chwili, często w zmanipulowanych jednostronnych ocenach faktów. Zaczynając od osób publicznych z ekranu telewizora, kończąc na sąsiadach i najbliższych w rodzinie. Zdarza się, że osądzamy Chrystusa w drugim człowieku, gardzimy nim z niechęci lub nienawiści, słabości woli lub przywiązania do grzechu – wmawiając sobie, że ważniejsze są partykularne interesy przedkładane nad dobro drugiego człowieka.
Warto, by w Wielkim Tygodniu zatrzymać się, szukając prawdy w nas samych. Czy mamy prawo kogokolwiek osądzać, skazując na śmierć relacji? I nawet gdy prawda okaże się dość trudna, to warto poddać ją pod miłosierdzie, jakiego wzór dał nam Zmartwychwstały Jezus. Wielki Tydzień to czas szczególnej czujności, by nie dać się zwieść działaniu złego. To czas dostrzegania, jak Bóg przechodzi przez nasze życie i uczy nas miłować człowieka.
Mielcarek o. Błażej