Ach, rodzina
– Ratuj! – nie tyle prosi, co rozkazuje już w progu.
Ratować mogę, ale niech mi powie jak.
– W co się mam ubrać?
– A co to ja Jacyków jaki jestem?
Ale dobrze radzić – zasługa.
– Zajrzyjmy – proponuję – po wskazówki gdzieś do Internetu. Niech się wreszcie ta cywilizacja na co konkretnego przyda. Jest. „Dziesięć rzeczy, które musisz mieć w szafie”.
– Czekaj, czekaj – powstrzymuje mnie Jadźka przed otwarciem strony. – Tu jeszcze jest „60 rzeczy, które powinnaś mieć w szafie”.
– Nie przeginaj – zwracam się do niej zdecydowanie. – 10 ci wystarczy.
I szukam.
– O! – pokazuję po chwili z radością. – Mała czarna. To się zawsze sprawdza.
– Ale w małą – protestuje szwagierka – to ja się nijak nie zmieszczę.
Co racja, to racja. Ale może są w którym sklepie jakieś większe rozmiary. Parę dni przecież jeszcze do wizyty zostało.
No to podstawę mamy. Przydałoby się coś ekstra.
– Mam – prawie krzyczy szwagierka. – Widzisz? Kar-di-gan – z trudem sylabizuje słowo. – To musi być coś takiego – wyraźnie się ekscytuje.
Pewnie musi. Tyle że żadna z nas nie ma bladego pojęcia, co to ten kardigan jest.
– „Jeśli nie stać cię na kaszmir, wybierz dobry jakościowo…” – powtarza instrukcję Jadźka. – „Sweter” – doczytuje załamana. Wiadomo, że odpada.
Zaznaczam w komputerze inny fragment tekstu i pokazuję go kuzynce wzrokiem. „Pasuje do wszystkiego i dobrze w nim każdej kobiecie”. Bingo! „Nie martw się, jeśli nie stać cię na Burberry”. Oho, brzmi coraz lepiej. Tylko co to jest?
– Płaszcz – woła Jadźka. – Trench to płaszcz – cieszy się jak dziecko. Płaszcz w przewodnią niedzielę, a jakże, może być potrzebny. No to instruujemy się dalej.
– „Szukaj modeli z dwurzędowym zapięciem, dużymi guzikami i szerokim paskiem. By być jak najbliżej wojskowego pierwowzoru, wybierz taki, który ma na ramionach pagony…” – mruczy mi nad uchem kobieta. – Ty – przerywa nagle czytanie. – Zobacz, z którego roku jest ta informacja. Bo taki – zastanawia się chwilę – trench to ja miałam 30 albo i więcej lat temu.
– Dobrze jest – uspokajam. – To aktualny szyk. Trzeba było trzymać ten… trench choćby i na strychu; jak nie ty, to dziecko by go jakie dziś miało.
No to jeszcze do kompletu dobieramy z listy czółenka i żakiet.
– Czółenka mam – informuje Jadźka. – Czarne, to się do wszystkiego nadadzą.
Przy żakiecie trochę marudzi, bo w tych krótkich, po pępek głupio przy swojej figurze wygląda. Ale widać, że opatrzność ma ją dzisiaj w łaskawej opiece, bo okazuje się, że modne są znowu te długie i luźne, a najlepiej chyba by było, żeby Jadźka wybrała „klasyczny żakiet smokingowy, który doskonale sprawdzi się przy bardziej oficjalnych okazjach”.
No to ja problem mam z grzywki. Teraz niech tylko babsztyl pobiegnie to kupić.
– Misiuniu – ten przymilny ton nie wróży nic dobrego. – A pochodzisz ze mną po sklepach?
Jednak ten, co wymyślił, że z rodziną najlepiej się wychodzi na zdjęciach, musiał być geniuszem.
Anna Wolańska