Region
Źródło: J
Źródło: J

Aktorzy ratują parafię

Sobotni odpust w Jeruzalu, czyli znanych z telewizyjnego serialu pt. „Ranczo” Wilkowyjach, tradycyjnie przyciągnął tłumy. Przyjechali również aktorzy, którzy tym razem kwestowali na budowę zabytkowej dzwonnicy z XVIII wieku. Udało się zebrać ponad 20 tys. zł.

Serialowe Wilkowyje to położony w gminie Mrozy Jeruzal. W centrum rynek, przy nim zabytkowy XVII-wieczny kościół, trzy sklepy i przystanek PKS. Typowa mazowiecka wieś, gdzie jeszcze dwa lata temu życie toczyło się leniwie i spokojnie. Wszystko zmieniło się, kiedy do Jeruzala zjechała ekipa filmowa, by kręcić serial. Gdyby nie „Ranczo” i grający w nim aktorzy, pewnie nie udałoby się wyremontować drewnianego kościoła pw. św. Wojciecha. Bo kilkaset tysięcy złotych dla biednej i liczącej około 1,5 tysiąca mieszkańców parafii to kwota nieosiągalna. Dlatego, kiedy dwa lata temu, filmowcy usłyszeli o kłopotach ks. Andrzeja Sobczyka, jeruzalskiego proboszcza, postanowili działać. Podczas odpustu św. Wojciecha, patrona parafii, zorganizowali aukcję na renowację kościoła. Dzisiaj zabytkowa świątynia jest wyremontowana. Zakończyły się też zdjęcia do czwartej, podobno ostatniej części „Rancza”. Mimo to aktorzy wciąż przyjeżdżają do Jeruzala. Biorą udział w sierpniowych dożynkach, kwietniowym odpuście. Obecność serialowych gwiazd przyciąga tłumy, a wraz z nimi pieniądze na renowację zabytkowej parafii. Tak było również i w tym roku. Dzięki hojności parafian i przyjezdnych udało się zebrać ponad 20 tys. zł na remont XVIII-wiecznej dzwonnicy.

Gwiazdy na odpuście

Uroczystości zainaugurowała Msza św., której przewodniczył ks. kan. Wojciech Zdun, proboszcz parafii w Latowiczu. W Eucharystii uczestniczyli także aktorzy: Katarzyna i Cezary Żakowie oraz Paweł Królikowski. Serialowa Solejukowa zaśpiewała psalm, a jej koledzy z planu zbierali ofiary na tacę. Gwiazdy wzięły też udział w uroczystej procesji po jeruzalskim rynku.

Po mszy zorganizowano krótką konferencje prasową, podczas której pytania aktorom zadawali nie tylko dziennikarze, ale także miłośnicy serialu. Katarzynę Żak pytano, czy prywatnie jej mężowi bliżej do wójta czy księdza. – Zdecydowanie bliżej do kapłana. Cezary jest spokojny, poważny, wycofany – odpowiadała serialowa Solejukowa. Kusy z kolei opowiadał o swoim ojcostwie, zarówno tym serialowym, jak i rzeczywistym. Aktorzy mówili też o swojej pracy, przywiązaniu do Jeruzala, ratowaniu kościoła. – Spędziliśmy w Jeruzalu ostatnie cztery lata. Czujemy się emocjonalnie związani z tą miejscowością, jej mieszkańcami i ich kłopotami – tłumaczył Cezary Żak, serialowy proboszcz i wójt. – Dlatego wystarczy tylko sygnał od ks. Andrzeja, a my już głowimy się, jak pomóc – dodał.

Proboszcz pomaga proboszczowi

Aktorskie małżeństwo Żaków ma szczególny sentyment do drewnianego kościółka. To właśnie tam, kilka lat temu, z okazji ich dwudziestej rocznicy ślubu, ks. Andrzej Sobczyk odprawił mszę w intencji Katarzyny i Cezarego, a oni przed jeruzalskim ołtarzem powtórzyli przysięgę. Proboszcz modlił się też w intencji starszej córki Żaków – Oli, kiedy ta zdawała maturę. To ks. Andrzej uczył Cezarego, jak zakładać sutannę – Nie mogłem patrzeć, jak się morduje i za każdym razem rozpina te wszystkie guziki. Dlatego pokazałem mu sposób, który stosują księża – opowiada ks. Andrzej Sobczyk. – Cieszę się, że Cezary Żak, jako filmowy proboszcz, razem ze mną współgospodarzy na tej naszej parafii – żartuje proboszcz.

Podkreśla, że Żakowie to bardzo katolicka rodzina. Podobnie jak Paweł Królikowski, ojciec pięciorga dzieci, też bardzo związany z kościołem czy Radosław Pazura. – Pana Radka poznałem, kiedy kręcili zdjęcia do kinowej wersji „Rancza” – wspomina proboszcz. – Podszedł do mnie i zapytał, o której rozpoczyna się Msza św. Akurat wtedy był pierwszy piątek miesiąca – opowiada i dodaje, że dla takich ludzi plebania w Jeruzalu stała i stoi otworem. Ks. Andrzej przyznaje, że też śledzi losy mieszkańców Wilkowyj. Jego zdaniem „Ranczo” to serial o walce dobra ze złem, rodzinna, pouczająca i pełna miłości opowieść o ludzkich sprawach. Nie ma w niej agresji, brzydkich słów, a z odcinka na odcinek bohaterowie stają się lepsi. Nawet ci z ławeczki.

„Ranczo” zmieniło ich życie

Bez wątpienia hitem tegorocznego odpustu były szarlotka Michałowej i pierogi Solejukowej. W sobotnie przedpołudnie, już przed Mszą św. ustawiła się długa kolejka amatorów wilkowyjskiej kuchni. Mimo że parafianki z Jeruzala nalepiły prawie dwa tysiące pierogów z kapustą i grzybami oraz z serem, to i tak nie wystarczyło dla wszystkich. Podobnie było ze słynną szarlotką Michałowej. Pieniądze ze sprzedaży wilkowyjskich przysmaków również zostały przekazane na odbudowę dzwonnicy. – Postanowiłyśmy włączyć się w ratowanie naszej parafii. Pomysł na pierogi zrodził się, kiedy do Jeruzala zaczęli przyjeżdżać turyści, by na własne oczy zobaczyć, jak wyglądają serialowe Wilkowyje. Zwiedzali kościół, plebanię, kupowali „Mamrota”. Brakowało im jednak słynnych pierogów Solejukowej – opowiada jedna z parafianek.

Jednak nie tylko miejscowi zaangażowali się w ratowanie parafii. Kilka lat temu powstało forum Ranczersów, które skupia miłośników serialu. Fani serialu opracowali i wydali folder pt. „Kochamy Ranczo”, który stanowi cegiełkę na remont zabytku. Album można było również kupić podczas sobotniego odpustu. Sprzedawali go „Ranczersi”, którzy do Jeruzala zjechali z całej Polski. Bogusława Bielat pochodzi ze wsi spod Tarnowa. – Oglądam „Ranczo” od samego początku, bo to najlepszy serial ostatnich lat. Dlatego, kiedy tylko usłyszałam o forum, natychmiast postanowiłam się zapisać i tak już od kilku lat pomagam serialowym Wilkowyjom – tłumaczy pani Bogusława.

Zarówno parafianie Jeruzala jak i ks. Sobczyk są przekonani, że gdyby nie „Ranczo”, ich świątynia jeszcze długo nie wyglądałaby tak, jak dzisiaj. Dzięki serialowi mieszkańcy tej małej miejscowości na Mazowszu czują się dumni, dowartościowani, obudził się w nich lokalny patriotyzm. Zaczęli inaczej patrzeć na swoją wieś. W serialu z trudem rozpoznają krajobraz, własne zabudowania i nie mogą się nadziwić, że tak tu pięknie. Do tej pory tego nie dostrzegali.

Jolanta Krasnowska