Aktywni mimo lockdownu
Ten rok był wyjątkowy, trudny i pełen wyzwań, a do tego z poczuciem niepewności, zagrożenia, ciągłych zmian. Nie możemy jednak powiedzieć, że to czas stracony dla MOK. Mimo ograniczeń udało nam się zrobić bardzo dużo. Rok był podzielony na trzy okresy: tradycyjnego funkcjonowania oraz tego z mniejszymi lub większymi obostrzeniami sanitarnymi. Od początku stycznia do 12 marca 2020 r. działaliśmy normalnie. Potem przejaw normalności pojawił się między 12 czerwca a 6 listopada, gdzie mimo licznych ograniczeń - do 50%, a potem 25% publiczności - jednak mogliśmy realizować koncerty i projekty artystyczne z udziałem publiczności. Z każdego zdarzenia z udziałem publiczności cieszyliśmy się - zarówno jako organizatorzy, jak i jako artyści. Za każdym razem w sali był komplet publiczności.
W jaki sposób dostosowaliście się do panującej sytuacji?
Muszę podkreślić, że bardzo pozytywnie zaskoczyli mnie pracownicy MOK, którzy stanęli na wysokości zadania. Cały czas proponowali nowe pomysły, różne formy działalności – nie zatrzymaliśmy się ani na chwilę. Jedynym momentem przestoju były początek marca, kiedy po raz pierwszy ogłoszono lockdown i wydawało się, że to zamknięcie rzeczywiście będzie dotyczyło tylko dwóch tygodni. Już od 1 kwietnia 2020 r. zaczęliśmy zajęcia online. W tym trybie odbywały się zajęcia zespołów LUZ, Chodowiacy, Studia Piosenki Singers, Sweet Angels, Witraż i pozostałych grup. Kontakt został utrudniony, trzeba było nauczyć się obsługi nowych programów, zgrać wszystko – to stanowiło spore wyzwanie, ale udało się. Zespoły, łącznie z pracownią fotograficzną i plastyczną – choć w trybie online – działały. Niekoniecznie wszystkim w 100% to odpowiadało, ale stanowiło ważne działanie w zakresie edukacji artystycznej i utrzymania relacji wśród członków zespołów, którzy są ze sobą bardzo zżyci. Nikt nie zrezygnował, wszyscy dotrwali do końca roku artystycznego – tutaj należy się wielki ukłon tym, którzy podjęli to wyzwanie: zarówno uczestnikom, jak i instruktorom. Bardzo trudno było prowadzić zajęcia wokalne, gdzie pojawiały się problemy techniczne, czy w grupach tanecznych, gdy trzeba skoordynować układ na kilkadziesiąt osób. Przygotowanie koncertów online wymagało dużego zaangażowania pracowników, bo trzeba było zamienić salę koncertową w studio nagrań i plan filmowy.
Trzeba przyznać, że nie próżnowaliście i udało się zrealizować też wiele nowych inicjatyw.
Rzeczywiście, sporo się działo mimo niesprzyjających okoliczności. Odbył się Międzynarodowy Festiwal Tańca Teatr Jednego Tancerza „Moja kwarantanna”, Familijny Festiwal Teatru i Tańca „Kwarantanna na wesoło”, kierownictwo zespołu Chodowiacy przygotowało Internetowy Konkurs Wiedzy o Polskim Folklorze. Nie zabrakło konkursów fotograficznych, plastycznych, wystaw. Młodzież szkolną i nie tylko zaprosiliśmy na koncerty z cyklu „Filharmonia domowa” we współpracy z Filharmonią Narodową. Wśród wielu propozycji znalazły się Internetowy Konkurs Jednego Wiersza, Wyzwanie „Kultura w koronie”, Optymistyczny Konkurs Sztuki Recytatorskiej. Po liczbie zgłoszeń uczestników na te wydarzenia, które z regionalnych przekształciły się w ogólnopolskie, a nawet międzynarodowe, widać było zapotrzebowanie na tego typu działania. Osoby z całej Polski szukały tych ośrodków, które szybko uaktywniły się online.
Odpowiedzią na różnorodne oczekiwania było podjęcie działań we wszystkich dziecinach kultury i sztuki. Na część pozyskaliśmy dofinansowanie z ministerstwa kultury i oraz we współpracy z Fundacją Donum środki z Mazowieckiego Centrum Polityki Społecznej. Dzięki tym funduszom zorganizowaliśmy ponad 40 koncertów, spektakli, spotkań z twórcami, słuchowisk i warsztatów.
Które obszary ucierpiały najbardziej? Czy okazało się, że w niektórych sytuacjach, przypadkach forma online sprawdza się lepiej?
Nie udało się zorganizować ubiegłorocznego Miejskiego Festiwalu Twórczości Dziecięcej i Młodzieżowej. Pandemia zaskoczyła nas w takim momencie, że niemożliwe było zorganizowanie tego w innej formie. Placówki oświatowe nie mogły przygotować dzieci i młodzież do udziału, bo je zamknięto. Nie odbył się Jarmark św. Stanisława. Ale w to miejsce powstała cała gama innych propozycji.
Największym wyzwaniem była organizacja zajęć Siedleckiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku, który jest naszą największą grupą. Liczy bowiem 850 osób. Standardowo zajęcia odbywały się w dwóch grupach. Dużym zaskoczeniem dla nas było wprowadzenie ograniczenia publiczności do 50%, dlatego podzieliliśmy uczestników na sześć grup i tak ułożyliśmy program, by każda miała możliwość uczestniczenia w części zajęć czy wydarzeń na żywo, a pozostała online. Zdawaliśmy sobie jednak sprawę, że nie wszyscy są w stanie korzystać z tych rozwiązań. Następnie wprowadzono kolejne ograniczenia. Z tych powodów, a także tego, iż to seniorzy są grupą najbardziej narażoną na zachorowania, od października 2020 r. nie wznowiliśmy stacjonarnych zajęć UTW. Słuchacze jednak wciąż dopytują, kiedy będzie to możliwe. Mamy nadzieję, że już wkrótce, bo rozumiemy, jak ważne jest to dla nich. To spore wyzwanie, ale podejmiemy wszystkie kroki, by nasi seniorzy mogli wrócić jak najszybciej.
Przed kolejnym lockdownem odbyły się koncerty z udziałem publiczności i widać było, jak bardzo mieszkańcy spragnieni są kontaktu z kulturą… Czy da się życie kulturalne przenieść do sieci?
Pokazaliśmy, że da się, że jest to możliwe, tylko czy o to chodzi? Czy mamy siedzieć przed monitorem, telewizorem i oglądać koncerty online? Tak na dobrą sprawę sztuka, kultura w sieci istnieją od dawna. Różne spektakle, wystawy, koncerty były dostępne online cały czas. Jednak w odbiorze kultury chodzi o coś innego: klimat, atmosferę panującą w salach koncertowych, teatrach, filharmoniach. Tam wchodzi się do innego świata, przekracza pewien próg, gdzie są: wyciszenie, oczekiwanie na dzwonki, zasiadanie na widowni, oczekiwanie na rozpoczęcie. To inna akustyka, emocje, odbiór dźwięku, światła – wszystkiego, co tworzy tę niepowtarzalną atmosferę. Dlatego fani jeżdżą na koncerty, żeby posłuchać swojego ulubionego zespołu, chociaż mogą je obejrzeć w sieci, posłuchać płyty. To są inne emocje, wrażenia nie do zastąpienia, możliwość wspólnego przeżywania. Żadna forma online tego nie zastąpi.
W tym roku będziecie świętować ważne jubileusze…
Tak, m.in. 25-lecie Studia Piosenki Singers. Koncert zaplanowany jest na 11 czerwca. Cały czas trwają przygotowania, powstaje teledysk do słów i muzyki Edyty Wójcik, która prowadzi grupę. Przygotowujemy też dla dzieci niespodziankę. W ubiegłym roku nie odbył się jubileusz Siedleckiej Grupy Literackiej Witraż z okazji 25-lecia działalności. Został on przeniesiony na ten rok. Zaplanowany jest również jubileusz 30-lecia Formacji Tańca Nowoczesnego LUZ, a w przyszłym 50-lecie Chodowiaków. Mamy nadzieję, że uda nam się te wydarzenia przygotować i zrealizować.
Systematycznie organizujecie konkursy dla miejskich szkół i przedszkoli. Jak dzieci reagują na zmienioną formę i niemożność udziału osobistego?
Różnie. Kiedy wręczaliśmy nagrody za udział w konkursie recytatorskim, który odbył się online, zapytałem uczestników, czy w takiej formie było im łatwiej się zaprezentować. 80% odpowiedziało, że nie. To było spore zaskoczenie, bo spodziewałem się wyniku pół na pół. Zainteresowanie naszymi konkursami jest bardzo duże, cały czas dostosowujemy organizację konkursów do nowych warunków, np. wprowadziliśmy nowy system do elektronicznych zgłoszeń. Ze względu na wprowadzenie kolejnych obostrzeń przedłużaliśmy termin zgłoszeń do Miejskiego Festiwalu Twórczości Dziecięcej i Młodzieżowej, gdyż pojawiły się sygnały od dyrekcji placówek, że nie będą mogli przygotować swoich wychowanków.
W tym czasie nie ograniczyliście się tylko do działalności stricte artystycznej. Pokazaliście, że macie serce na dłoni…
Akcja Serce na dłoni, która była prowadzona przez MOK, znalazła bardzo szerokie zainteresowanie wśród darczyńców. Polegała na zbiórce środków do higieny osobistej oraz bielizn, piżam, ręczników i przygotowaniu pakietów dla pacjentów, którzy trafiali do siedleckich szpitali, a także siedleckiego hospicjum. Odzew na akcję przeszedł nasze najśmielsze oczekiwania. Wzięły w niej udział nie tylko osoby indywidualne, ale przedszkola, szkoły, zakłady pracy… W ten sposób zintegrowaliśmy się też jako społeczeństwo. Zebraliśmy ręczniki, kapcie, pasty, szczoteczki, piżamy, szlafroki itp. Tancerze formacji LUZ oraz pracownicy MOK przygotowywali z zebranych darów pakiety, a te trafiły do pacjentów szpitali. Joanna Woszczyńska, która akcję wymyśliła i koordynowała, opowiadała, że kiedy zawieźli pakiety do szpitala na ul. Starowiejskiej, natrafili akurat na sytuację, gdy przewożona kobieta – mimo mroźnej aury – nie miała na stopach skarpet. Wolontariusze przekazali pakiet ratownikowi, który od razu założył pacjentce skarpetki… Takich działań nigdy za dużo. Właśnie ruszyła kolejna, już czwarta zbiórka.
Dziękuję za rozmowę.
JAG