Ale o co chodzi?
Aż trudno uwierzyć, że ktoś mógł napisać takie zdanie na poważnie, ale wygląda na autentyk. „Szok! Jak mógł jej to zrobić?” - oburzali się czytelnicy. Lewicowy honor próbowali ratować niektórzy co rozsądniejsi komentatorzy, ale jednak chyba znaczna część nie zrozumiała absurdalności zawartej w nim tezy. „Lewica to stan umysłu” - ktoś napisał. Kto inny dodał: „Skandal to by był, jakby ksiądz się zgodził. Księdza można oszukać, ale Pana Boga nie”. Trudno powiedzieć, co „zagrało” mocniej: ignorancja czy głupota? Wiara w laicki postęp, wedle którego cała rzeczywistość to plastelina, z której można ulepić dowolny kształt? A może dał o sobie znać katolicyzm schizofreniczny, o czym będzie później w tekście. Z analogiczną „aferą” - głośno komentowaną zwłaszcza przez „Gazetę Wyborczą” - mieliśmy do czynienia nieco wcześniej, gdy w Ropicach k. Garlic proboszcz tamtejszej parafii poprosił kilkoro kandydatów do bierzmowania (precyzyjniej rzecz ujmując: taki postulat zgłosili rodzice) o usunięcie z ich profili na fb „piorunków” i materiałów świadczących o popieraniu postulatów tzw. Strajku Kobiet.
Mieli też złożyć stosowną deklarację.
Rozpętała się medialna burza! „Przecież to odpychanie młodych ludzi od Kościoła!” – pohukiwano. „Łamanie charakterów młodych ludzi w ramach przygotowania do bierzmowania to antyewangelizacja” – skomentował sytuację piórem Artura Sporniaka „Tygodnik Powszechny”. Na wysokości zadania stanęła rzeszowska kuria, zdecydowanie biorąc w obronę proboszcza. W oświadczeniu przypomniano, że do bierzmowania mogą przystąpić tylko te osoby, które akceptują prawdy wiary i zasady moralności głoszone przez Kościół. Zwrócono też uwagę, że za przygotowanie kandydatów odpowiadają proboszczowie i ich zadaniem jest „weryfikacja spójności między deklarowaną wiarą kandydatów a podejmowanymi decyzjami i ich zachowaniem”. ...
Ks. Paweł Siedlanowski