Komentarze
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

Aleś w jednym tylko pobłądził…

To słowa skierowane przez Petroniusza do Chilona w Sienkiewiczowskiej powieści „Quo vadis”. Udowadniał sprzedajnemu człowiekowi, że nie wytrzyma igrzysk urządzonych przez Nerona.

Dokładnie mówi do niego: „Aleś w jednym tylko pobłądził: bogowie stworzyli cię rzezimieszkiem, tyś zaś został demonem.” Oglądałem relację z nocnej manifestacji zorganizowanej przez zwolenników przeniesienia krzyża. Miałem wrażenie, jakby czasy Nerona odrodziły się. Tłum otaczający ludzi od wielu godzin strzegących krzyża wyglądał jak Rzymianie zebrani na trybunach cyrku, z niecierpliwością oczekujący pierwszej krwi chrześcijan, na których spuszczono lwy. Okrzyki w stylu: „Spie…aj dziadu” mogły być skierowane do obrońców, wcale nie takich starych. Ale też mogły być ukierunkowane w stronę samego znaku. A to jest już coś znaczącego. Co prawda w samym ogniu manifestacji Kazimiera Szczuka była oznajmiła światu, że jest to wybuch młodzieńczej wesołości, szczególnie w hasłach. Nie rozumiem, jaka wesołość nakazuje ludziom kierować w stronę osób pod krzyżem swobodne hasła typu: „Krzyże do kościoła, bydło do obory!”. Emocje na Krakowskim Przedmieściu nie są jednak najważniejsze. Jak każde są wynikiem faktów, które zaszły, a te ukazują coś zupełnie innego.

Zaskakujące sondaże?

W dniu poprzedzającym manifestację, jak zwykle zorganizowaną „spontanicznie” (wszak tylko zwolennicy pozostawienia krzyża skrzykiwali się przez Radio Maryja i stanowili zorganizowany aktyw), dwa media poprosiły pracownie badań społecznych o sondaże na tematy znaku krzyża przed Pałacem Prezydenckim. Pomijając rozbieżności w sprawie pozostawienia krzyża, w obu sondażach przytłaczając większość respondentów (Rzeczpospolita – 77% i TVN 24 – 71%) opowiedziała się za upamiętnieniem w tym miejscu ofiar tragedii smoleńskiej z parą prezydencką na czele. A to wskazuje, że społeczeństwo, w odróżnieniu chyba od mediów i polityków, doskonale odczytało zamiary obrońców krzyża na Trakcie Królewskim. Podstawowy, zasadniczy i pierwotny spór bowiem nie dotyczy znaku krzyża i wiszącego na nim Chrystusa, a zatem nie jest sporem religijnym, ale dotyczy niechęci obecnej władzy do upamiętnienia wydarzeń z kwietnia 2010 r. Większość broniących krzyża wyraźnie mówi, że sami go przeniosą do kościoła św. Anny, gdy będzie jasno i w sposób udokumentowany powiedziane, że w miejscu tym stanie chociażby tablica. Niestety, znając sprawność polityków Platformy w składaniu obietnic, nawet nie tych wyborczych, ale chociażby wobec osób dotkniętych kataklizmem powodzi, ludzie przestali wierzyć słowom i żądają przynajmniej pisemnego zobowiązania. A tego nie można powiedzieć o porozumieniu między Kancelarią Prezydenta, kurią warszawską i harcerzami, bo w nim – oprócz terminu przeniesienia krzyża – nic konkretnego nie pada (iście konkretne jest stwierdzenie, że w przyszłości, a więc za miesiąc, rok, albo sto lat, powstanie jakiś znak tragedii smoleńskiej). Jak słusznie zauważył Jacek Karnowski w rozmowie z Ryszardem Bugajem w radiowej Trójce, tablicę można postawić w ciągu jednego dnia. Gdzież więc problem? W chęci, a właściwie niechęci obecnej władzy. I to jest chyba powodem skanalizowania tego protestu w kontekst religijny.

Duch mocy i miłości i trzeźwego myślenia

Przyznam się, że dziwię się temu, jak wiele osób, w tym także duchownych na różnych szczeblach hierarchii, dało się wmanipulować w kontekst religijny tegoż sporu. Odsunięcie spojrzenia na istotne zagadnienie jest jedynie na rękę rządzącym i grupom laickim. Pierwszym – ze względu na oddalanie sprawy pomnika ofiar, a drugim – ze względu na tanią reklamę ich poglądów. Nikt więcej nie jest tym zainteresowany. W poniedziałkowej rozmowie w jednej ze stacji telewizyjnych Jerzy Owsiak (a jak Państwo wiecie nie zawsze się z nim zgadzam) powiedział wyraźnie, że jemu nie przeszkadza ten znak i osoby przy nim zebrane. Wydaje mi się, że owoc zaczyna zbierać „poprawność polityczna”, która nie kieruje się zdrowym rozsądkiem, ale doraźną modą i trendami mentalnymi, a właściwie chęcią podlizania się rządcom kreującym owe trendy, wśród których media są jednymi z ważniejszych. Pominę subtelnym milczeniem słowa jednego z hierarchów, który powiedział w homilii (!), że obrońcy krzyża protestują, przed siedzibą głowy państwa dochodzi do dantejskich scen, a agresywni demonstranci są siłą wyprowadzani z tłumu przez straż miejską. Zastanawiam się, gdzie on to widział, bo ja nie mogę nigdzie tego znaleźć (nawet w internecie). Za to znalazłem co innego.

Ten, co jak lew krąży…

Nawiązanie do igrzysk z czasów Nerona nie jest przypadkowe. Sceny zarejestrowane pod krzyżem na Krakowskim Przedmieściu napawają jednak strachem. 5 sierpnia, ok. 2.00 w nocy, jeden z internautów nakręcił godzinny film, pokazujący jak pijana młodzież w odpowiedzi na odmawianą koronkę do Miłosierdzia Bożego, zaczyna wrzeszczeć, bo raczej nie śpiewać, na melodię „Barki” słowa; „Boli mnie w krzyżu, jak mnie k….a boli w krzyżu” oraz krzyczeć „szatan” i „chyba mam orgazm”. Na innych rejestratorach zapisane zostało, jak pijani ludzie wpadają pomiędzy modlących się, plując, popychając i niszcząc to miejsce. Młoda dziewczyna chodzi pomiędzy modlącymi się, mówiąc do nich: „A wiesz co to penis? Pokaż penisa”. Obok siedzą na ziemi młodzi mężczyźni, a obok nich kartka z napisem: „Zbieramy na piwo. Naje…ni przeniesiemy krzyż!” W czasie manifestacji w nocy z 9 na 10 sierpnia wznoszono okrzyki: „Krzyże do kościoła, mohery na stos”. W jednym z okien ukazała się osoba naśladująca błogosławiącego papieża, a za nią druga, naśladując odbywanie stosunku płciowego. Gdy poturbowana przez wyrostka klęcząca kobieta zwraca mu uwagę, że ją bije, ten w odpowiedzi splunął jej w twarz. A ona mogła być nie tylko jego matką, ale i babką. Jak widać na zapisach filmowych, w czasie tych nocnych ekscesów „radosnej młodzieży” policja, proszona o interwencję, odwraca się plecami i odchodzi. Ludzie pod krzyżem zostają sami. Tak jak sami zostają wobec słów: „Oni znacznie bardziej potrafiliby się zachowywać na stadionie niż w świątyni, niż w cieniu krzyża”. I nie wypowiedział ich przeciwnik. Może atakujący krzyż ludzie wygrają, może uda się im postawić na swoim, może jest to (jak uważa Tomasz Terlikowski) milowy krok w stronę laicyzacji Polski. Może… Ale ja uważam, że rację ma Petroniusz, który do Chilona powiedział: „Aleś w jednym tylko pobłądził: bogowie stworzyli cię rzezimieszkiem, tyś zaś został demonem.”

Ks. Jacek Świątek