Ataki powstańców na miasta. Bolesław Prus o walce pod Zbulitowem
3 czerwca 1863 r. znany na Podlasiu Ludwik Lutyński stoczył bitwę pod Nagoszewem w woj. płockim. Wiadomo, że w starciu tym brał udział Tomasz Szczurowski z ziemi siedleckiej. Pod datą 4 czerwca ref. ros. Pawliszczew zapisał: „Ziemianina Górskiego zwolniono z aresztu z Cytadeli z obowiązkiem wyjazdu na miejsce zamieszkania w mieście Siedlce, gdzie ma pozostawać pod nadzorem policji”. 5 czerwca Rząd Narodowy wydał „Rys organizacji gminnej i parafialnej” ujęty w formie instrukcji dla władz powiatowych. Naczelnik powiatu miał w myśl tej instrukcji wyznaczyć w każdej wsi nie mniej niż pięciu i nie więcej niż dziewięciu gospodarzy „dających zupełną rękojmię zaufania w sprawie narodowej polskiej”. Wśród nich mieli być zaprzysiężeni trzej ludzie spośród chłopów włościan posiadaczy, naczelnik gminy („kmiotny”), skarbnik i pisarz. Naczelnicy gmin wspólnie z proboszczem i właścicielem ziemskim składać mieli razem „wici parafialne”, które obierałyby naczelnika parafii i inne jej władze. Proboszcz wchodził z urzędu w skład rady parafialnej, naczelnikiem parafii mógł zostać zarówno pan, jak i chłop. 6 czerwca przybył do Zwoli, do ks. Korolca komisarz RN na woj. podlaskie Antoni Skotnicki i przywiózł ks. Stanisławowi Brzózce nominację na naczelnego kapelana i gen. wojsk polskich z rozkazem dołączenia do oddziału partyzanckiego. 7 czerwca Ludwik Górski, działacz Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego, zamieszkał już w Siedlcach. „Żona jego dawała dowody ogromnej czynności i energii. Wciąż jeździła z Warszawy do Siedlec…, a wtedy jeździć było bardzo niebezpiecznie i wojsko i powstańcy zatrzymywali i trzeba im się było tłumaczyć” – zapisała Maria z Łubieńskich Górska. 8 czerwca oddział jazdy pod dowództwem Jana Tytusa O`Byrna Grzymały liczący ok. 70 kawalerzystów dokonał ataku na wojsko rosyjskie kwaterujące w Międzyrzecu Podl. Powstańcy po rozbiciu patrolu kozackiego kilkakrotnie podjeżdżali pod koszary, w których zabarykadowała się piechota. Była to rota kostromskiego pułku piechoty pod dowództwem por. Romanowa. Po tym, jak została ranna i spadła z konia członkini oddziału 22-letnia Joanna Kamińska, Grzymała nie chcąc narażać ludzi i koni na straty, zaniechał dalszej walki z piechotą i odjechał w kierunku Radzynia Podl. W zrobionym kilka dni później akcie zgonu w parafii św. Mikołaja w Międzyrzecu Podl. ze względów konspiracyjnych o zmarłej Joannie Kamińskiej zapisano: „Wolna mieszkanka miasta Białej… rodziców niewiadomych”, a świadkowie podali się jako niepiśmienni słudzy kościelni. Także 8 czerwca oddział żandarmerii narodowej por. Zdzisława Łaskiego zaatakował Stoczek Łuk. Dowódca ten kilkakrotnie uderzał na stacjonujący w tym mieście batalion wojska ros. Niektórzy uczestnicy twierdzili, że to niepokojenie trwało niemal całą krótką noc. Rosjanie stracili dwóch zabitych Kozaków i raniono kucharza baonu. W aktach urzędu gminy Suchowola zapisano, że 9 czerwca oddział powstańców liczący ok. 400 ludzi zabrał kilkanaście furmanek ze wsi Niewęgłosz i Branica. Prawdopodobnie był to oddział Karola Krysińskiego, który wkrótce połączył się z oddziałem Grzymały. Tego dnia Marcin Borelowski dowiedział się o transporcie pieniędzy z Warszawy do Dęblina. Dlatego pod Korytnicą przy szosie lubelskiej z oddziałem ok. 200 powstańców urządził zasadzkę. Rankiem 10 czerwca zaatakował drugi batalion forteczny z Zamościa liczący ok. 600 żołnierzy, który osłaniał konwój z walutą. Zasadzka nie udała się, gdyż jeden z żołnierzy powstańczych w skutek napiętych nerwów wystrzelił przedwcześnie. Rosjanie zdążyli uformować szyk bojowy i przejść do ataku. Wyszkolone oddziały carskie rozsypały się w tyralierę i uderzyły na zgrupowanych w rzadkim, młodym lesie partyzantów. Po dwugodzinnej obronie „Lelewel” zarządził wycofanie. Osłaniając odwrót, zginął kpt. K. Ujejski, były oficer żuawów z Algierii (brat stryjeczny poety Kornela), a wcześniej zginął kpt. Kucz emigrant przybyły z Turcji, brat redaktora „Kuriera Warszawskiego”. Ciężko ranny Ujejski został dobity przez Moskali. Ogółem powstańcy mieli 27 poległych i 20 rannych. Rosjanie ukryli swoje straty. Ref. Pawliszczew zanotował: „Lelewel” napadł na batalion zamojskiego pułku fortecznego maszerujący z Warszawy do Zamościa 9 czerwca pod Korytnicą, lecz został odparty i jak słychać zabity” (nawet nie był draśnięty J.G.). 10 czerwca Krysiński i Grzymała urządzili w nocy w lesie pod Zbulitowem zasadzkę na powracającą z Wohynia do Radzynia kolumnę rosyjską składającą się z kompanii piechoty na podwodach i ok. 150 ułanów i Kozaków pod dowództwem płk. Borozdina. Tak o tej potyczce wspominał żołnierz oddziału Krysińskiego, przyszły wielki pisarz B. Prus. „Noc była ciemna, byliśmy doskonale ukryci. Czekaliśmy dosyć długo, aż wreszcie słyszymy charakterystyczny tętent zbliżającej się konnicy. Wojsko w ciemności zaczęło przeciągać tuż przed nami. Serca nam biją. Jednakże nie strzelamy. Czekamy na sygnał. Konnica zwolna przeciąga pod drzewem, za którym stoję w pogotowiu. Z ciemności dochodzi odgłos rozmowy dwóch oficerów: „Wania daj ognia” (do zapalenia papierosa)… „Nu, nu” – odpowiada drugi głos. „Dadut tiebie ognia miateżniki”. Jak gdyby przeczuł. Z daleka padł strzał sygnałowy i palnęliśmy salwą do przejeżdżających Moskali. Zaskoczeni pomknęli galopem dalej… Ciemno było, strzelaliśmy na oślep. Rano po dniu znaleźliśmy dwa zabite konie i miejscami ślady krwawe, „farbę” nie wiadomo, czy po ludziach, czy po koniach. Musiało tam paru co oberwać. Ale strachu napędziliśmy im kapitalnie”. B. Prus nie znał dokładnych danych. Według późniejszego raportu naczelnika pow. radzyńskiego do gubernatora lubelskiego, w kolumnie na podwodach Rosjanie mieli 13 zabitych i rannego oficera. Zostało rannych trzech powstańców i partyzanci zdobyli trochę broni i bagaży. W nocy z 10 na 11 czerwca oddział „Lelewela” zajął Żelechów.
Józef Geresz