
Memento mori, czyli co to jest… popieł
Gdybym miał pisać swoją duchową biografię, zacząłbym od czasów dzieciństwa i od tego, co w przeżywaniu wiary było niecodzienne, niezwykłe, szczególne, a przez to silniej oddziałujące na wyobraźnię i emocje. Takim czasem wyjątkowym był dawniej Wielki Post i rozpoczynająca go Środa Popielcowa.
Gdy zaczynałem służyć do Mszy św., odprawiana ona była jeszcze po łacinie, więc kandydat na ministranta musiał znać ministranturę, czyli dialogi między kapłanem a ministrantami. Już ten fakt czynił z nas grupę jakby bardziej wtajemniczoną, dysponującą wiedzą niezwykłą na temat świętych obrzędów.
Gdy zaczynałem służyć do Mszy św., odprawiana ona była jeszcze po łacinie, więc kandydat na ministranta musiał znać ministranturę, czyli dialogi między kapłanem a ministrantami. Już ten fakt czynił z nas grupę jakby bardziej wtajemniczoną, dysponującą wiedzą niezwykłą na temat świętych obrzędów.