Komentarze
26/2016 (1095) 2016-06-29
Wyniki brytyjskiego referendum rozpalają dużą część „klasy” politycznej i nieznaczną część społeczeństwa do czerwoności (a przynajmniej tę część naszego społeczeństwa, która po akcesji naszego kraju do struktur unijnych wyemigrowała za chlebem do Wielkiej Brytanii, oraz ich rodziny w kraju).

Poziom głupoty sięga niestety zenitu. Perorujący na korytarzach brukselskich Grzegorz Schetyna o realizowanym w ramach Brexitu tajnym planie Prawa i Sprawiedliwości wygląda rzeczywiście na człowieka po paru głębszych.
25/2016 (1094) 2016-06-22
Stanisław Trembecki w swojej bajce pt. Myszka, kot i kogut pozostawił dość jasne przesłanie: Nie sądź nikogo po minie, bo się w sądzeniu poszkapisz. Cała zresztą wspomniana bajka nadaje się dzisiaj do cytowania, gdy spoglądamy na naszą scenę polityczną, opisywaną przez rozmaite periodyki i przedstawianą w mediach maści wszelakiej.

Czynienie z jednych najgorszych niszczycieli uwolnionej z jarzma komunistycznego ojczyzny, z drugich zaś zatroskanych o jej los intelektualistów niepozwalających złapać się na populizmy i nacjonalistyczne zagrania stanowi kanwę wynurzeń niejednego dziennikarza. Ten landszaft byłby nawet do przejścia, w końcu potrafimy jeszcze (choć jeno na poziomie hasłowym) określić proweniencję poszczególnych mediów.
24/2016 (1093) 2016-06-14
Zanim cokolwiek napiszę w dzisiejszym felietonie, chcę jasno zadeklarować, że nie jestem i nie byłem nigdy zwolennikiem załatwiania czegokolwiek za pomocą broni palnej.

Nie jestem jednak żadnym pacyfistą, gdyż uznaję konieczność podjęcia np. zbrojnej obrony własnego kraju bądź dziedzictwa. Podkreślam - obrony, a nie agresji. Nie jestem też ekologiem, ponieważ jestem zwolennikiem odżywiania się poprzez przyswajanie białka zawartego w mięsie zwierzęcym, a tak jakoś się składa, że nikt nie zaleca spożywania żyjących jeszcze zwierząt.
23/2016 (1092) 2016-06-08
Wspomniane w tytule trzy rzeczy są tymi, których najbardziej w świecie nie lubię. Choć może jeszcze co do wspomnianej muzyki mógłbym zrobić wyjątek.

W końcu dzisiaj mamy tyle kakofonicznych dźwięków, że pośród nich może uchować się i rodzimy folklor z Podhala. Co więcej, muzyka ludowa nie jest przynajmniej zaangażowana politycznie. Śpiewanie o pewnych fragmentach cielesnej postaci niejakiej Maryny ma w sobie co najwyżej element frywolnej przyjemności, choć jako ksiądz winienem z płomieniem w głosie piętnować owo zgorszenie. Problem jednak w tym, że słuchając twórczości niejednego dzisiejszego artysty, mam wrażenie, że zgorszenie przypływa z zupełnie innego kierunku.
22/2016 (1091) 2016-06-01
W jednej ze swoich piosenek Lech Janerka, tworząc jeszcze z zespołem Klaus Mitffoch, śpiewał, iż siedlisko naszego intelektu ma to do siebie, że działa oddzielnie od całego organizmu. Przyglądając się naszemu społeczeństwu, z „klasą” polityczną na czele, mam wrażenie, że ostatnimi czasy to organizm postanowił podziałać troszeczkę bez głowy.

Owszem, radosna twórczość na zasadzie dowolności skojarzeń i działań nosi znamiona nieskrępowanej radości, jednakże bełkot już radosnym nie jest. Choć tłumaczy jakoś nasze postępowanie, dzięki czemu największy idiotyzm może znaleźć jakieś formy quasi uzasadnienia.
21/2016 (1090) 2016-05-24
Nie odkryję Ameryki stwierdzeniem, iż większość z nas dość już ma politycznej bijatyki, która od czasu elekcji w 2015 r. nieustannie przetacza się przez korytarze sejmowe, łamy prasy i uliczne happeningi.

Owo znużenie i rozdrażnienie nie wynika jednakże z pobudek ideologicznych, które ujmują się za łamaną wolnością, ani też z poczucia estetycznego nakazującego w języku zachowywać granicę. Nie jest ono również powodowane zatroskaniem o los ojczyzny, po przecież nie można nad jej szczęściem pracować w takiej atmosferze. Przyczyną owego rozdrażnienia jest raczej zachwianie pewnej zasadniczej równowagi życiowej, która jest o tyle konieczna dla życia jednostki i społeczności, o ile reguluje zdolność trzeźwej oceny rzeczywistości i możliwość wydawania osądów własnych w oparciu o prawdę.
20/2016 (1089) 2016-05-18
Echa niedawno przedstawionego audytu po rządach PO-PSL nie milkną. Cokolwiek mówi się dzisiaj w przestrzeni publicznej, zahacza nieustannie o wypowiedziane w polskim sejmie tezy obecnie rządzących, wynikające, ich zdaniem, z przeglądu zastanych w poszczególnych ministerstwach spraw.

Cóż, nie sposób zaprzeczyć, iż obraz państwa polskiego, wyłaniający się z dziesięciogodzinnego maratonu parlamentarnego, jest cokolwiek dołujący, jeśli nie tchnący tragedią.
19/2016 (1088) 2016-05-11
Okazało się, drodzy Państwo, że dość skutecznie przewidziałem następstwa tzw. Błękitnego Marszu w Warszawie. Tydzień temu zastanawiałem się nad celem owego eventu. I sądząc po dyskusjach po jego zakończeniu, dochodzę do wniosku, że nie było nic z obrony ponoć zagrożonej demokracji.

Dynamikę rozważań pomarszowych zdominowała… arytmetyka. Konkretnie sposób obliczania ilości uczestników tego wydarzenia. Rozpiętość pomiędzy 45 tys. a 240 tys. to raczej dość znaczna różnica. Zresztą podbijanie w trakcie marszu liczby jego uczestników przez organizatorów przypominało jako żywo kabaretową rozmowę Laskowika ze Smoleniem.
18/2016 (1087) 2016-05-04
Na początku przyznam się, że dzisiejszy felieton chcę poświęcić wydarzeniu, które dopiero ma się odbyć. Choć zapewne Państwo będziecie czytać te słowa już po jego zaistnieniu, to ja sam je piszę, gdy jest jeszcze tylko zapowiedzią.

Chodzi mianowicie o szykowany na 7 maja marsz w obronie demokracji w Polsce, który zjednoczyć ma wszystkich od prawa do lewa, aby przeciwstawić się obecnie rządzącej partii. Zdaję sobie sprawę, że takie pisanie nie jest być może nacechowane obserwacją rzeczywistości i ma w sobie cokolwiek z wróżenia z fusów. Nie chodzi mi jednak, by zastanawiać się tylko nad liczebnością i oddźwiękiem medialnym Błękitnego Marszu.
17/2016 (1086) 2016-04-27
Co zrobisz, gdy zobaczysz nadjeżdżający z ogromną prędkością samochód ciężarowy? Po prostu uskoczysz możliwie najdalej od przypuszczalnego toru jazdy tejże maszyny. Zrobisz tak nie z powodu szacunku czy estymy do owego auta, ile raczej w trosce o własne życie.

Bezpośredni kontakt z pędzącą masą materii nie uczyni nic złego samemu urządzeniu, ale ciebie może pokiereszować lub zakończyć twój żywot na tym łez padole. Z drugiej zaś strony, jeśli chcesz dołożyć komuś tak, by się nie podniósł, to najlepiej użyć do tego narzędzia o jak największej masie. Być może przeciwnika nie zabijesz, ale ogłuszysz go na tyle, że nie będzie mógł się bronić. Coś podobnego zachodzi również w życiu społecznym.