Lubię od czasu do czasu powrócić do wcześniej (naprawdę dużo, dużo wcześniej) słuchanych utworów. Ostatnio z pewną nostalgią słucham piosenek Jacka Zwoźniaka. Tytuł tego felietonu pochodzi z jednej z nich - „Na wszelki wypadek”.
Komentarze
Włoska prasa doniosła całkiem niedawno, że duchowieństwo tego kraju zaczyna dostrzegać pierwsze skutki pontyfikatu papieża Franciszka. Co ciekawe, są nimi nie wzmożone działania w dziedzinie działalności charytatywnej czy też zachwyty nad „medialną życzliwością papieża, ani też, tak chętnie podkreślana przez media, „nowinkarskość” w dziedzinie nauczania papieskiego, ale wzrost ludzi przystępujących do sakramentu pokuty.
Od razu przepraszam co pobożniejszych za ten (być może) zbyt prowokujący tytuł. Sama definicja słowa „idol” wskazuje na rodzaj ślepego zapatrzenia się w kogoś lub coś i stanowi dzisiaj odpowiednik ideologicznego zacietrzewienia lub dawnego bałwochwalstwa.
Wiele się słyszy ostatnio o niesamowitej skuteczności akcji organizowanych w ramach społeczności internetowych. Skrzykiwani za pomocą różnych sieciowych portali ludzie potrafią dokonywać rzeczy, które zdawałoby się w normalnym biegu nie zjednoczyłyby ludzi ze sobą.
Wrześniowe święto Podwyższenia Krzyża Świętego stanowi doskonałą okazję do zastanowienia się nad obecnością tego znaku w przestrzeni publicznej, zwłaszcza naszej ojczyzny.
Głos kucharki nie jest równy głosowi profesora. Ta pierwsza bowiem kieruje się po prostu emocjami i wbitymi przez media kalkami intelektualnymi, a ten drugi logiką (choć przy dzisiejszym stanie wyższych uczelni co do tego też mam wątpliwości).
Pierwszy wrześniowy dzień. Jeszcze do niedawna zapewne każdy z nas stwierdziłby, iż głowy naszych szanownych rodaków zaprzątnięte są pamięcią o początku wojny światowej i o bohaterskim czynie Polaków, którzy jako pierwsi w Europie nie poddali się bez walki niemieckim najeźdźcom.
Widmo krąży po Polsce, widmo kibola. Nawet plaże nadmorskie nie są już wolne od tej zarazy, nie mówiąc o cmentarzach czy miejscach patriotycznych obchodów. Strach otwiera coraz bardziej ludzkie oczy.
Jedną z dobrych cech, jakie wyniosłem z czasów podstawówki i liceum, jest umiejętność dość dobrego zapamiętywania tekstów pisanych. Uczące mnie polonistki przykładały ogromną wagę do wdrożenia w sprawne i rozumne czytanie tekstów literackich i nie tylko. Ta umiejętność przydała mi się znacząco w czasie studiów, gdyż nie nastręczało mi trudności szybkie i jednorazowe czytanie odpowiednich lektur, szczególnie przed egzaminami.
Władysław Bartoszewski ostatnimi czasy (choć ciężko jest mi wskazać datę początkową) postanowił istnieć w przestrzeni publicznej na sposób zbliżony do słynnego entomologa, dla którego dzień bez inwektyw jest dniem straconym.
- « Następne
- 1
- …
- 41
- 42
- 43
- 44
- 45
- …
- 71
- Poprzednie »