„Pora umierać” - zawyrokowała parę dni temu znajoma. I wcale nie
chodziło jej o pandemię, tylko o poznańską manifestację
proaborcyjnych kobiet, które, „natchnione” przedbożonarodzeniowym
czasem, uległy „magii świąt” i wyprowadziły się na ulicę.
A wszystko „w intencji sióstr krzywdzonych przez władzę” i „legalnej, bezpiecznej i dostępnej aborcji w naszym smutnym kraju”. Uzbrojone w kajeciki z tekstami intonowały na melodię znanych kolęd swoje po-żądania. Najważniejszym było, ma się rozumieć, „Aborcję na żądanie ześlij nam panie”, potwierdzone kategorycznym „W bólu rodzic nie będziemy dzieci chorych i niechcianych”. To może dobra pora, żeby przejrzeli na oczy ci, którzy - przyglądając się z boku - dali sobie wmówić, że chodzi tylko o „aborcyjny kompromis”. Stawką jest dużo więcej. Tego więcej - a w zasadzie wszystkiego - chcą ludzie, których postulaty zamykają się w „intelektualnym” „Wypie…lać” i „Je…ać PiS”. A teraz będzie można wykrzyczeć je już nie tylko na ulicy, ale i w strajkowej telewizji.
A wszystko „w intencji sióstr krzywdzonych przez władzę” i „legalnej, bezpiecznej i dostępnej aborcji w naszym smutnym kraju”. Uzbrojone w kajeciki z tekstami intonowały na melodię znanych kolęd swoje po-żądania. Najważniejszym było, ma się rozumieć, „Aborcję na żądanie ześlij nam panie”, potwierdzone kategorycznym „W bólu rodzic nie będziemy dzieci chorych i niechcianych”. To może dobra pora, żeby przejrzeli na oczy ci, którzy - przyglądając się z boku - dali sobie wmówić, że chodzi tylko o „aborcyjny kompromis”. Stawką jest dużo więcej. Tego więcej - a w zasadzie wszystkiego - chcą ludzie, których postulaty zamykają się w „intelektualnym” „Wypie…lać” i „Je…ać PiS”. A teraz będzie można wykrzyczeć je już nie tylko na ulicy, ale i w strajkowej telewizji.