Są takie sytuacje, z których nie bardzo jest dobre wyjście, a prawdę mówiąc, chyba w ogóle go nie ma. Bo proszę sobie wyobrazić, że człowiekowi szwankują i nogi, i głowa.
I jest np. tak: Tup-tup-tup - idą nogi do piwnicy, a głowa niesie informację po co. Ale jak już do tej piwnicy dochodzą i pytają głowę, po co przyszły, to głowa ani rusz nie potrafi stanąć na wysokości zadania i odpowiedzieć: kartofle to potrzebne, cukier czy mąka? Wszystkiego zabrać się nie da, a może by i trzeba zaraz z powrotem przynosić, jak produkty okażą się nietrafione…
I jest np. tak: Tup-tup-tup - idą nogi do piwnicy, a głowa niesie informację po co. Ale jak już do tej piwnicy dochodzą i pytają głowę, po co przyszły, to głowa ani rusz nie potrafi stanąć na wysokości zadania i odpowiedzieć: kartofle to potrzebne, cukier czy mąka? Wszystkiego zabrać się nie da, a może by i trzeba zaraz z powrotem przynosić, jak produkty okażą się nietrafione…