O wprowadzeniu w Polsce stanu wojennego mówił cały świat. Ale nie
wszystkie wydarzenia są tak dobrze znane, jak protesty w kopalni
„Wujek” czy na Wybrzeżu. Obrona krzyży we Włodawie to piękna karta
naszego Kościoła.
Tamte dni doskonale pamięta ks. prałat Roman Wiszniewski, dziekan dekanatu radzyńskiego, kustosz sanktuarium Matki Boskiej Nieustającej Pomocy w Radzyniu Podlaskim. W tamtym czasie, od 24 kwietnia 1980 r. do 18 sierpnia 1982 r., był wikariuszem parafii św. Ludwika we Włodawie. - Po sierpniu 1980 r. zaistniała wyjątkowa rzeczywistość. Serdeczność ludzi, ogromna życzliwość, wzrastająca pobożność i poczucie odpowiedzialności za ojczyznę. Taka była atmosfera tamtych dni - wspomina, dodając, że naród potrzebował mocy ducha, poczucia jedności i Bożego błogosławieństwa. - To, że „Pan da siłę swojemu ludowi”, było powszechnym przeświadczeniem i tej siły szukano w świątyni, przy ołtarzu i w wierności krzyżowi - podkreśla. 41 lat temu powstała Solidarność, niosąc Polakom cień nadziei. W narodzie pojawiła się myśl, że wolność znów będzie możliwa.
Tamte dni doskonale pamięta ks. prałat Roman Wiszniewski, dziekan dekanatu radzyńskiego, kustosz sanktuarium Matki Boskiej Nieustającej Pomocy w Radzyniu Podlaskim. W tamtym czasie, od 24 kwietnia 1980 r. do 18 sierpnia 1982 r., był wikariuszem parafii św. Ludwika we Włodawie. - Po sierpniu 1980 r. zaistniała wyjątkowa rzeczywistość. Serdeczność ludzi, ogromna życzliwość, wzrastająca pobożność i poczucie odpowiedzialności za ojczyznę. Taka była atmosfera tamtych dni - wspomina, dodając, że naród potrzebował mocy ducha, poczucia jedności i Bożego błogosławieństwa. - To, że „Pan da siłę swojemu ludowi”, było powszechnym przeświadczeniem i tej siły szukano w świątyni, przy ołtarzu i w wierności krzyżowi - podkreśla. 41 lat temu powstała Solidarność, niosąc Polakom cień nadziei. W narodzie pojawiła się myśl, że wolność znów będzie możliwa.