Bąbelki na niby
Wiadomo: urodziny, imieniny, trzeba to uczcić. A gdy przyjadą goście – jakoś zająć pociechy, zaakcentować ważność dnia. Tort jest banalny, wykwintności jedzenia najmłodsi raczej nie docenią. Co robi młoda mamusia? Kupuje dzieciom szampan bezalkoholowy!
Wygląda jak prawdziwy, choć to tak naprawdę to tylko lekko zgazowany sok. Ale korek strzela naprawdę! Są nawet kieliszki. Niech maluchom nie będzie smutno, gdy dorośli będą wznosić kolejne, coraz bardzo hałaśliwe toasty! Niech podnoszą kieliszki razem z nimi! Niech piją do dna! Co śmielsze i bardziej elokwentne będą nawet, ku uciesze kolegów i koleżanek z przedszkola, udawać pijanych. Będzie kolejny powód do dumy dla rodziców: – Jakież to nasze dziecko kreatywne i inteligentne! Goście przytakną.
Powie ktoś: ksiądz się czepia. Co w tym złego? Przecież to nie alkohol. Raczej jeden z rekwizytów zabawy. Problem nie polega na tym, że coś udaje wyskokowy trunek, choć nim nie jest. Szkopuł w tym, iż kilkuletnie dziecko nasiąka przeświadczeniem, że każda impreza, domowa uroczystość musi być zaprawiona alkoholem, który staje się koniecznym elementem dobrej zabawy. Podświadomie absorbuje chory zwyczaj. ...
Ks. Paweł Siedlanowski