Diecezja
Źródło: PODLASIE24
Źródło: PODLASIE24

Bądź bohaterem, a nie dezerterem

W Ojcowskim Poligonie Duchowym ph. „Rodzina silna obecnością ojca”, który odbył się w sobotę 23 kwietnia w Parczewie, wzięła udział rekordowa liczba uczestników. Dla mężów i ojców był to czas umocnienia i modlitwy we wspólnocie.

Spotkanie rozpoczął proboszcz parafii św. Jana Chrzciciela ks. kan. Jacek Nazaruk, który przypomniał, że gości na „Poligonie” już po raz drugi. - W Szpakach spotkaliśmy się u stóp św. Józefa, dzisiaj u stóp Matki Bożej Królowej Rodzin - mówił, witając mężów, ojców, dziadków, którzy ten sobotni wieczór poświęcili na duchowe ćwiczenia. Oficjalnie rozpoczął poligon bp Kazimierz Gurda. Mówił o swojej radości z powodu wydarzenia przygotowującego do duchowej walki o wartości, które są ważne dla ojców rodzin. Podziękował też proboszczowi za przyjęcie uczestników spotkania oraz organizatorom - klubom ojca z naszej diecezji, jak też ks. kan. Jackowi Seredzie, który jako duszpasterz rodzin czuwa także nad „Poligonem”. Prowadzący spotkanie Dariusz Szychta i Jerzy Dmowski stojący na czele klubów w Łukowie i Siedlcach powitali wszystkich, szczególnie kapłanów, życząc, by „nocne duchowe manewry” były owocne dla rodzin i służyły ich wzmocnieniu.

Na początku wszyscy zebrani w bazylice uwielbili Pana Boga śpiewem – wraz z zespołem Porozumienie z Parczewa, który przez cały „Poligon” odpowiadał za stronę muzyczną. Następnie wysłuchali dwóch konferencji. Tę część zakończyło krótkie czuwanie i Apel Jasnogórski. Po agapie zebrani wysłuchali świadectw trzech pań, które opowiedziały o tym, jak ich mężowie są obecni w rodzinie jako ojcowie, a potem uczestniczyli w nabożeństwie światła. Kulminacyjnym punktem spotkania była Eucharystia o 24.00.

 

Czas dla dzieci

– Ireneusz Krosny, jakiego nie znacie – powiedział J. Dmowski, anonsując wystąpienie znanego mima, którego życiowym mottem są słowa: „Praca jest na jakiś czas, rodzina na zawsze”. Jest on mężem, ojcem trójki dzieci i dziadkiem. W konferencji mówił o tym, jak pogodzić pracę i rodzinę, co szczególnie dużo problemów przysparza artystom. – W tych zawodach często zdarzają się odejścia i rozwody. Dzieje się tak wtedy, gdy odwróci się hierarchię wartości i uzna, że praca jest ważniejsza – mówił I. Krosny. Wspomniał, że na początku działalności artystycznej nikt go nie znał, ale przyszedł w końcu miesiąc, gdy 26 dni nie było go w domu. – Porozmawialiśmy z żoną, że nie tak wyobrażamy sobie życie. Ustaliliśmy limit 14 dni – wtedy mogłem wyjeżdżać, w pozostałe byłem w domu. To klucz do tego, żeby utrzymać dobre relacje w rodzinie. Nie mogę powiedzieć: „Będę dobrym mężem, z tym że mnie nie będzie”. Tak się nie da, bo cierpią relacje rodzinne – tłumaczył i odwołał się do trudnej decyzji, z którą musiał się zmierzyć, otrzymując propozycję półrocznego kontraktu w USA w czasie, gdy czekał z żoną na narodziny drugiego dziecka. – Nie stałem się znanym artystą w Ameryce. Ale im dalej od tej decyzji, tym bardziej jestem pewien, że była dobra. Nic się nie załamało, mam z czego żyć, mam rodzinę – żonę, dzieci, które znają mnie z domu, a nie z telewizji. To dużo bardziej szczęściodajne niż sukces w pracy – opowiadał I. Krosny. – Jeśli chcesz być dobrym ojcem, miej dla dzieci czas – dodał. Odniósł się też do mowy ciała – tematu bliskiego mu z racji zawodu. Zbyt bliski kontakt fizyczny nie jest dobry, ale jeśli nie ma go w ogóle, to nie ma relacji, albo nie ma okazywania relacji, która teoretycznie istnieje. W relacji z dzieckiem same słowa to za mało; brak kontaktu powoduje dziurę emocjonalną w jego sercu. – Przytulajmy dzieci, całujmy, ściskajmy, czochrajmy. Jak podchodzę do 18-latka i go ściskam, to on się trochę broni, ale ma pewność, że tata go kocha – zachęcał I. Krosny. – To ważne po pandemii, gdy wmówiono nam, że nie wolno się witać, podawać ręki, całować, obejmować. Wróćmy do normalności: przytulamy się, ściskajmy się, bądźmy blisko – przekonywał.

 

Bądź… jak kaloryfer

Drugim prelegentem był Andrzej Cwynar. Trener, lider i założyciel Klubu Ojca w Oławie, mąż i tata czwórki dzieci najpierw pogratulował wielkiego dzieła, jak nazwał „Poligon”. Zaczął od statystyk dotyczących zaburzeń dzieci pochodzących z domów bez ojca, tzn. takich, gdzie nie ma go fizycznie albo emocjonalnie czy duchowo. Z takich domów pochodzi 63% nieletnich samobójców, 71% uczniów rezygnujących z nauki na poziomie szkoły średniej, 75% dzieci w ośrodkach odwykowych, 85% młodocianych przestępców, 85% dzieci wykazujących zaburzenia zachowania, 90% dzieci bezdomnych i uciekających z domu. – Jeśli jesteś w domu, twoje dzieci są szczęściarzami – mówił do ojców. – Ojcostwo to nie zabawa dla zniewieściałych. Tata powinien być jak kaloryfer – twardy i ciepły jak kaloryfer. Obecność jest konieczna i niezbędna – mówił, zwracając uwagę, co znaczy być ojcem obecnym. – Twoje dziecko nie potrzebuje niesamowitych wyjazdów. Chce być z tobą, kocha cię i jest w ciebie zapatrzone. Nie musisz być superatą – podkreślał z uwagą, że w relacjach ważna jest ilość, regularność i jakość wspólnie spędzonego czasu. I że nie może to być czas spędzony wspólnie tylko przed telewizorem. – W pracy jesteś zastąpiony – w domu jesteś nie do zastąpienia! – mówił A. Cwynar, prosząc, by pamiętać o tej regule, gdy przychodzi pokusa zarobienia większych pieniędzy. To od postawy ojca zależy, jak wspominać go będą dzieci: jako bohatera czy dezertera. – Pamiętaj, że zawsze będziesz w rodzinie i twoje dzieci i żona jakoś będą o tobie mówić: I niech to będą słowa: mój tata był tatą, był obecnym tatą, mój tata był prawdziwym tatą – zaznaczył.

 

Bez was rodzina jest słaba

Rozważania i modlitwę przed Apelem Jasnogórskim prowadził bp K. Gurda. Zwrócił uwagę na przemiany, jakie zaszły w rodzinie na przestrzeni ostatnich lat, gdy tradycyjny model rodziny pozwalający na przekazywanie z pokolenia na pokolenie świata wartości zastąpiły rodziny, w których dotkliwie odczuwana jest nieobecność ojca. Podkreślił, że to od ojca dzieci uczą się odwagi w podejmowaniu decyzji, hierarchii wartości, prawdy o Bogu, modlitwy, szacunku dla życia.

– Drodzy ojcowie, rodzina, którą tworzycie z żoną i dziećmi, może być silna waszą obecnością, postawą, wiarą, modlitwą. Dzieci muszą mieć oparcie w rodzicach, a zwłaszcza ojcach. Przeżywają wielki ból, czasem dramat, gdy was tracą, gdy was nie ma, gdy znajdujecie sobie inne zajęcia zamiast być z nimi. Bez was rodzina będzie słaba – mówił biskup. Podkreślił, że ojcowie mądrzy, wymagający od dzieci, kochający są filarem rodzin. – Na ojca dzieci zawsze mogą liczyć. Gdy sypie się ich świat, gdy pobłądziły, nie wolno ich opuścić. Ojcowie muszą być przebaczający jak Ojciec Niebieski. Muszą być tymi, którzy pokażą, jak wyjść ze zła grzechu – akcentował. Następnie wraz z uczestnikami „Poligonu” odmówił dziesiątek Różańca przez przyczynę Maryi Królowej Rodzin w intencji rodzin i ojców naszej diecezji.


MOIM ZDANIEM

Monika Leszczyńska

 

Szczęście jest tu – jak powiedział Ireneusz Krosny – w dobrych relacjach z bliskimi osobami. Chciałam wyrazić wdzięczność Panu Bogu, że byłam zaszczycona zaproszeniem na Ojcowski Poligon Duuchowy w Parczewie, podczas którego podzieliłam się świadectwem na temat ojcostwa mojego męża Daniela. Wdzięczność wyrażam organizatorom takich spotkań mężów i ojców – myślę, że to wielka sprawa. Można mi pozazdrościć – widziałam na własne oczy kościół pełen mężczyzn. Gratuluję tym wszystkim panom, którzy angażują się w przedsięwzięcia związane z rozwojem męskości, ojcostwa, człowieczeństwa, relacji z drugim człowiekiem. Zawsze czułam w sercu i wiedziałam z doświadczenia i obserwacji, że najważniejszą wartością w życiu człowieka jest miłość. Ta miłość liczy się w walucie, która nazywa się czas, czyli obecność. Ta miłość liczy się w walucie, która nazywa się zaangażowanie w życie tych, co do których w przeszłości podjęło się decyzję, że będzie się za nich odpowiedzialnym, tj. żony, męża, dzieci.

Świadectwa, które usłyszałam w Parczewie – a także nasze świadectwo – z całą mocą potwierdzają, że warto postawić na relacje z bliskimi i codziennie podejmować decyzje z tym związane: że ja jestem ojcem obecnym w życiu mojej rodziny, staram się nadać jej kierunek i dać moc moim dzieciom, aby mogły się rozwijać według talentów. Okazuje się, że wiara w możliwości dzieci, aktywna obecność ojca, wsparcie w odpowiednim momencie są mocniejsze niż pieniądze, co pokazują przykłady. Te sprawy to ogromne wyzwanie dla mężczyzny w obecnych czasach; trzeba o to zawalczyć najpierw z samym sobą, a później ze światem, ale warto – „cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł?” (Mt 16,26).

Najbardziej podobało mi się świadectwa Joanny – żony Jacka, która powiedziała, że mąż jest jej najlepszym przyjacielem.

LI