Będę orędownikiem polskiej wsi
Prezydentowi towarzyszyła szefowa kancelarii Małgorzata Sadurska. Obecni na spotkaniu byli m.in: poseł Krzysztof Tchórzewski, senator Waldemar Kraska, przedstawiciele władz samorządowych, księża oraz tłumy rolników.
Prezydenta powitał wójt gminy Olszanka Jan Parol oraz uczniowie Zespołu Szkół im. Unitów Podlaskich. Następnie głos zabrali przedstawiciele producentów rolnych – owoców miękkich, trzody chlewnej, bydła i mleka oraz zbóż: Małgorzata Korbut, Andrzej Ostojski i Jerzy Filipiuk. Mówili o ciężkiej pracy rolnika, dużym wysiłku w modernizację gospodarstw i niskiej opłacalności produkcji rolnej, a także niesatysfakcjonującej pomocy rządu dla rolników. Dziękowali prezydentowi za zainteresowanie się problemami rolnictwa.
Prezydent Andrzej Duda w wygłoszonym przemówieniu powiedział, ze problemy rolników zna, są mu bliskie i cały czas apeluje o to, aby zaczęto je rozwiązywać. – Na pewno będę orędownikiem polskiej wsi. Polskiej wsi nie zostawię – zapewnił prezydent.
A. Duda mówił też o niewystarczającej pomocy i o niesprawiedliwym, jego zdaniem, podziale dopłat dla rolników. – W Parlamencie Europejskim dokonano podziału środków pomocowych dla rolnictwa przewidzianych w związku z kryzysem w Europie. Przeznaczono na to 420 mln euro. Z tego 29 mln euro dla Polski, 63 mln euro dla Francji, prawie 70 mln euro dla Niemiec. Gdzie był wtedy minister rolnictwa? Trudno zrozumieć, dlaczego nie walczono o więcej, żeby zrekompensować straty rolników – zwrócił uwagę prezydent.
Potrzeba większego wsparcia
A. Duda zadeklarował, że będzie zabiegał o to, by dopłaty bezpośrednie dla polskich rolników zostały wyrównane z tymi, jakie otrzymują farmerzy na zachodzie Europy. – Nie widzę żadnego powodu, dla którego polscy rolnicy mieliby być traktowani inaczej, niż rolnicy francuscy czy niemieccy – mówił prezydent. – Polskie rolnictwo potrzebuje wszechstronnego wsparcia państwa, ostrzejszej walki o nasze interesy w Brukseli. Państwo ma wspierać słabszych, a nie wielkich i silnych. Kwestia produkcji żywności, to kwestia bezpieczeństwa państwa, zdrowia naszego i naszych dzieci – stwierdził prezydent. Zapowiedział też złożenie obiecanych ustaw jeszcze w tej kadencji parlamentu. – Stosowne ustawy są już gotowe i będą składane w najbliższych dniach. Nie jednocześnie, po kolei, ale będą i jeszcze ten sejm będzie mógł się nimi zająć – zapewnił A. Duda. I dodał: – Oczywiście na pewno będzie krytyka, bo zawsze jest, ale spokojnie – jestem na nią przygotowany. Dla mnie najważniejsze jest to, do czego się przed państwem zobowiązywałem. Ja się przed ludźmi władzy nie zobowiązałem, ja się zobowiązałem przed Polakami, także przed polskim rolnikiem.
Prezydent prosił także o wyrozumiałość. – Nie wszystko uda się od razu zrobić. Nie wierzę, żeby nie dało się naprawić sytuacji w naszym kraju – zaznaczył na koniec. Po przemówieniu prezydenta rozpoczęły się rozmowy z uczestnikami spotkania.
Gościna u gospodarza
– Dla nas, mieszkańców gminy Olszanka, to historyczne wydarzenie. A wszystko dzięki przychylności wójta, który zaproszeniem odpowiedział na wniosek o gościnę – zaznacza Jerzy Filipiuk, gospodarz ze wsi Kolonia Korczówka, który gościł prezydenta A. Dudę w swoim domu. Po oficjalnych spotkaniach zaplanowano bowiem obiad u miejscowej rodziny. Jak tłumaczy J. Filipiuk, zapadła decyzja, by głowę państwa ugościć w normalnym, średnio zamożnym gospodarstwie, a nie wysoko wyspecjalizowanym i bogatym. – Chcieliśmy, by prezydent poznał problemy zwykłego rolnika i gospodarza – tłumaczy mój rozmówca.
Posiłki w głównej mierze przygotowała żona pana Jerzego, Urszula. Czy z prezydenckiej kancelarii popłynęły wytyczne co do menu? – Nie, mieliśmy w tym zakresie wolną rękę. Zważając jednak na to, że wizyta miała miejsce w piątek, zdecydowaliśmy o podaniu potraw postnych, czyli głównie dań z ryb – zaznacza pan Jerzy. Na pierwsze danie podano – do wyboru – zupę pomidorową z makaronem oraz szczawiową. Zaś na drugie – do ziemniaków i różnego rodzaju surówek – można było dobrać rybę przyrządzoną na dwa sposoby. Po obiedzie stół zastawiono przystawkami, w których również dominowały owoce morza – śledzie w zalewie, sałatki rybne oraz inne, bezmięsne. Nie zabrakło również słodkości do kawy.
Prezydent A. Duda chwalił kuchnię pani Urszuli. I nie tylko on, bowiem gospodarze zadbali również o żołądki całego otoczenia głowy państwa, nieustannie czuwającego nad jego bezpieczeństwem. – O czym rozmawialiśmy? O wszystkim, przede wszystkim jednak poruszaliśmy bolączki i problemy gospodarzy – relacjonuje rozmówca. Atmosfera w czasie całego spotkania była wspaniała. – Przy stole siedziałem pomiędzy prezydentem a wójtem – zaznacza J. Filipiuk, dodając: – Nie odczułem „wyższości” osób sąsiadujących, wręcz przeciwnie – w czasie rozmowy z prezydentem czułem się, jakbym rozmawiał z kolegą. To otwarty i bardzo miły człowiek. Po obiedzie wspólnie wyszliśmy na podwórko, robiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcia, przyjmowaliśmy autografy.
Sąsiedzi ciekawie spoglądali. W czasie wizyty do domu państwa Filipiuków nie mogły jednak wejść przypadkowe osoby. – Wszyscy domownicy i ci, którzy osobiście chcieli przywitać się z głową państwa, zostali wcześniej zgłoszeni w kancelarii prezydenckiej, a następnie dokładnie sprawdzeni. Podobnie, jak cały dom – zdradza pan Jerzy.
Tadeusz Nieścioruk