Będzie drogo
Bialski system śmieciowy zaczyna wzbudzać coraz więcej kontrowersji. Pierwotnie ustalone taryfy okazały się zbyt niskie. Koszt gospodarowania odpadami wynosi obecnie ok. 6,5 mln zł. Z tytułu opłat do magistratu wpływa tylko 3,5 mln zł. O tym, że miasto dokłada do śmieci, mówiło się już od dłuższego czasu. Nie wszyscy złożyli też stosowne deklaracje. W systemie „zgubiło się” ok. 7 tys. mieszkańców. Druki złożyło ponad 49 tys. bialczan.
Tymczasem w mieście zameldowanych jest więcej niż 56 tys. osób. Nowelizacja tzw. ustawy śmieciowej nie pozwala obecnie na zwalnianie z opłat. Nowe ustalenia i problemy z dopięciem systemu przymusiły więc miasto do podjęcia radykalnych kroków.
Nowe kwoty
– Mieliśmy jedne z najniższych stawek. Regulacje są trudne, ale trzeba też ratować finanse miasta. Należy zbilansować system i jednocześnie wesprzeć najuboższych mieszkańców – mówił radny Marek Kuraś (PiS). Początkowo proponowano, by wszyscy segregujący odpady płacili miesięcznie po 9 zł za osobę. Ci, którzy nie chcą segregować, mieli płacić po 12 zł (zabudowa wielorodzinna) lub 20 zł (zabudowa jednorodzinna). Radny Robert Woźniak (PO) zgłosił jednak poprawkę do projektu. Zaproponował, by ci, którzy decydują się na selektywną gospodarkę odpadami, uiszczali po 8 zł za osobę. Pojawił się też ukłon w stronę rodzin wielodzietnych. Każda piąta osoba w gospodarstwie, które segreguje śmieci, wydawałaby 5 zł, zaś następni jego członkowie po 3 zł. Zmiany dotyczyłyby zarówno zabudowy jedno, jak i wielorodzinnej. Radni zaakceptowali propozycję R. Woźniaka. Ostatecznie za projektem podnoszącym stawki głosowało 13 radnych, sprzeciw zgłosiło czterech, a trzech wstrzymało się od głosu. Warto dodać, że podczas sesji zadecydowano, iż osoby spełniające kryterium dochodowe będą płaciły o połowę mniej. Zapis dotyczy mieszkańców, których dochód nie przekracza kwoty uprawniającej do pobierania świadczeń z pomocy społecznej. Podwyżki wejdą w życie od 1 maja.
Politykowanie nad śmieciami?
W Białej Podlaskiej aż 60% mieszkańców nie sortuje odpadów. Bialczanie, a szczególnie mieszkańcy bloków, narzekają, że to trudne. – Podwyżki nie odczują ci, którzy zaczną wreszcie prowadzić selektywną gospodarkę odpadami – przekonywał zgromadzonych wiceprzewodniczący rady Wojciech Sosnowski. Natomiast Stanisław Nowak uznał, że po podwyżce ściągalność opłaty śmieciowej będzie jeszcze mniejsza. Ryszard Godlewski zauważył, że projekt dotyczący podniesienia cen nie był poddany konsultacjom społecznym. Wnioskował, by wrócić z nim do komisji, jednak jego pomysł poparły tylko trzy osoby. Do głosu dopuszczono też jednego z mieszkańców Białej Podlaskiej.
– Państwa dyskusja o podwyżkach za śmieci jest polityczna, a nie merytoryczna. Ta ustawa skrzywdziła ludzi. Teraz, poprzez podniesienie cen, zrobicie to ponownie. Widzicie tylko przychody, a nie wydatki. Po podwyżce z systemu ucieknie kilkaset osób. Nie uzyskacie planowanej kwoty, jeżeli nie podejmiecie działań w celu racjonalizacji gospodarowania odpadami – tłumaczył Robert Zabielski. W czasie swojego kilkunastominutowego przemówienia przedstawił własne wyliczenia i przekonywał, że podniesienie stawek nie jest konieczne, jeśli dokona się kilku ważnych kroków. Radził, by m.in. zmniejszyć zatrudnienie w obsłudze systemu i zmobilizować do uiszczania opłat tych, którzy do tej pory tego nie robili.
Przeciw podwyżkom opowiedzieli się: W. Godlewski (SLD), M. Kiec, M. Michalczuk i J. Sadowski (wszyscy troje z AS-NMWD). Od głosu wstrzymali się H. Chmiel (PSL), S. Nowak (SLD) i S. Parafiniuk (AS-NMWD). Na sesji nieobecni byli: M. Izdebski (PO), H. Mincewicz (AS-NMWD) i A. Łagowska (PiS).
AWAW