Komentarze
Bez powrotu

Bez powrotu

U najmłodszej generacji budzi ciekawość, u nieco starszej wywołuje zniechęcenie i poczucie przymusu, u najstarszej lawinę wspomnień. Szkoła. „Gdy cię wspominam, tęsknota w serce się wgryza, oczy mam pełne łez” - przyznawał melancholijnie poeta.

A mój sąsiad - niekoniecznie poeta - mawiał: Nie idź do szkoły, bo w szkole mieszka Żyd goły. Ale nigdy nie chciał rozwinąć swojej głębokiej myśli, więc tak naprawdę do dziś nie wiem, o co mu chodziło. Jednakowoż przywołane powyżej postawy pokazują, że stosunek do szkoły można mieć różny. Czyli - jak mawia moja wyedukowana koleżanka - ambiwalentny. Szkole dostaje się co roku. Zazwyczaj na okoliczność rozpoczęcia albo zakończenia w niej nauki. No i jeszcze na okoliczność jakichś rankingów (najlepiej międzynarodowych). Znacznie mniej jest pochwał, chociaż i takie odstępstwa od reguły się zdarzają. Ale spójrzmy prawdzie w oczy: póki co na szeroką skalę nikt nic lepszego na razie nie wymyślił. A skoro tak, to może dobrze by było się zastanowić, czy znana z innej branży zasada „primum non nocere” nie sprawdziłaby się w szkolnictwie.

Mówiąc między nami, znam kilka osób, które nie przeszkadzają. I powiem Państwu w sekrecie, że i one, i ich uczniowie dobrze na tym wychodzą. Gwoli sprawiedliwości należy dodać, że nie przeszkadzając, kibicują i towarzyszą uczniowi w rozwijaniu jego zainteresowań.

Dlatego też, gdy znowu doszły mnie słuchy, że z początkiem roku szkolnego są nauczyciele, którzy mają problem z RODO, czyli wprowadzonym niedawno rozporządzeniem o ochronie danych osobowych, zwątpiłam. Jakoś nie mogę uwierzyć, że można mieć problemy z odczytaniem listy obecności ze strachu przed naruszenia prawa. To jak ją sprawdzać? Po numerach?!

Jak sięgnąć pamięcią, zawsze mieliśmy takich eksperymentatorów, dla których uczeń był tylko numerem w dzienniku. I wydawało się, że z tymi eksperymentami walczymy. Bo pomijając stres („poproszę do odpowiedzi numer trzy…” tu zawieszenie głosu i co najmniej trzy osoby: trzecia, trzynasta i trzydziesta modlą się: „tylko nie ja”) i nie najlepsze albo całkiem złe skojarzenia, to ręka do góry, kto z nas chciałby takim  numerkiem być?

Okazuje się jednak, że problemem może być nie tylko sprawdzanie listy (nie ogarniam tego, przecież uczniowie i tak się znają), ale też podpisywanie zeszytów.

No to jak je inaczej odróżnić? Przyczepiając obrazek, znaczek, naklejkę? Czyli w epoce komputerów zastąpić litery pismem obrazkowym? Żeśmy uskoczyli w czasie.

A może nie ma co się zżymać na te i inne (miejmy nadzieję, że nie wszechogarniające) związane ze szkołą  głupoty, tylko powiedzieć sobie bez ogródek: tęsknota dorosłych za ich szkołą to nic innego, jak świadomość przemijania. I jeszcze tego, że choćby razem ze wspomnianym na początku poetą nie wiem, jak prosić Pana Boga: „Zostaw mnie na drugie życie, jak na drugi rok w tej samej klasie”, to nie da rady.

Wnioski? Tylko tych mądrych życzę.

Anna Wolańska