Diecezja

Bez was nie damy rady!

1 marca w bialskim sanktuarium Miłosierdzia Bożego odbyła się Jubileuszowa Pielgrzymka Wolontariuszy i Wspólnot Caritas Diecezji Siedleckiej. Spotkanie miało charakter modlitewno-formacyjny.

W pielgrzymce wzięli udział wolontariusze zaangażowani w szkolne koła, zespoły parafialne i w centrum wolontariatu. Zgromadzonych powitał dyrektor Caritas Diecezji Siedleckiej ks. Paweł Zazuniak. - Otrzymujemy Boże Miłosierdzie i chcemy nieść je dalej. Nieprzypadkowo wybraliśmy to miejsce. Tu chcemy się umacniać i prosić oraz dziękować za miłosierdzie.

Chcemy też pokazać, że udzielanie się innym jest piękne – i to nawet wtedy, gdy nikt nam za to nie podziękuje, nie zapłaci ani nie odwdzięczy się. Pomagamy na różne sposoby, także przez spotkanie, rozmowę czy podanie przysłowiowego kubka wody lub herbaty. Potrzeb jest wiele, o czym sami wiecie. Za swoje działania nie zawsze otrzymacie proste „dziękuję”, ale pamiętajcie, że tworzycie wielkie dzieło. Nie ustawajcie! Jesteśmy tu, by na nowo zobaczyć sens tego, co robimy, by nabrać mocy. Bez was nie damy rady – mówił szef naszej Caritas.

 

W duchu wdzięczności

Kolejnym punktem była konferencja wygłoszona przez ks. kan. dr. Adama Kulika, kustosza sanktuarium. W swoim wystąpieniu kapłan przybliżył ideę świętowania Roku Jubileuszowego. Przypominał, że dawniej miał on wymiar bardziej materialny, a dziś duchowy. Opowiedział też o historii powstania sanktuarium. Podkreślił, że powstało ono nie tyle dzięki decyzji administracyjnej, co z potrzeby serca, z wdzięczności.

– Jego inicjatorem był ks. Roman Soszyński, dawny proboszcz parafii św. Anny. W czasie II wojny światowej posługiwał w Piszczacu. Gdy w 1944 r. zbliżał się front, ks. Roman prosił wiernych, by wołali o Boże Miłosierdzie. Już w tamtym czasie promował jego kult! Działania wojenne oszczędziły cały Piszczac. Jedyny odłamek uderzył w ścianę kościoła. Ks. R. Soszyński uznał to za cud. Potem, gdy posługiwał w Białej, kupił działkę pod budowę nowego kościoła. Informację o powołaniu naszej parafii odczytano w mieście… 13 grudnia 1981 r. To z jego inspiracji nadano jej tytuł Chrystusa Miłosiernego. To miejsce powstało z wdzięczności – podkreślał ks. A. Kulik. Dopowiadał, że bialskie sanktuarium jest kościołem stacyjnym. Można je nawiedzać każdego dnia. Jest otwarte od 6.00 do 19.00.

 

W łączności z Jezusem

Centralnym punktem była Msza św. pod przewodnictwem bp. Kazimierza Gurdy.

– Jesteśmy tu, by Panu Bogu podziękować za to, co robicie. Ta pielgrzymka jest znakiem naszej jedności i bliskości z Chrystusem, znakiem tego, że waszą posługę wobec potrzebujących łączycie z Jezusem. Dostrzegacie mocniej niż inni, że praca na rzecz bliźnich i zaangażowanie na rzecz potrzebujących mają swoje źródło w Chrystusie. Nie może być inaczej! To On was umacnia, daje siłę i radość z tego wszystkiego, co czynicie – mówił ordynariusz. Zaznaczał, że wolontariusze przez swoją służbę wypełniają Chrystusowy nakaz miłości bliźniego.

– Trzeba pomagać bliźnim na różnych płaszczyznach, ale przede wszystkim w tym, by poznali Boga, by zobaczyli, jak są przez Niego obdarowani, żeby zrozumieli, że On ich nie opuścił, że zawsze ich kocha i jest z nimi. Troska materialna jest konieczna, ale jeszcze ważniejsza -pomoc, by ci, do których idziecie, odkryli piękno swego człowieczeństwa, żeby zobaczyli, że są stworzeni na obraz i podobieństwo Boga. Dziękuję, że poprzez niesienie pomocy, przez zainteresowanie drugim człowiekiem i dobre słowo przywracacie ludziom nadzieję – mówił hierarcha.

 

My tylko pomagamy

Potem z wolontariuszami spotkał się ppłk rez. Krzysztof Plażuk, który opowiedział o działaniach Fundacji Orla Straż. Pomaga ona poszkodowanym w wyniku wojen i działań terrorystycznych. Tworzy ją czterech mężczyzn.

– Działamy szczególnie na terenie Iraku, Nigerii i irackiego Kurdystanu. Pomagamy w trzech obszarach; robimy wszystko, by ludzie mieli zapewniony dach nad głową i pracę, a dzieci edukację. Nie robimy niczego nadzwyczajnego. Pomagamy tam, na miejscu. Przenosimy pomoc z Polski do tych krajów. Słuchamy potrzeb poszkodowanych. Staramy się zapewnić to, co jest podstawowe i najbardziej potrzebne. Mamy prostą strukturę, ponad 90% naszych środków przeznaczamy na projekty. Gromadzimy je dzięki zbiórkom prowadzonym przed kościołami, za co jesteśmy wdzięczni kapłanom i wiernym. Współpracujemy z różnymi organizacjami pomocowymi, w tym z Caritas Polska – opowiadał K. Plażuk.

 

„Nasz wolontariat”

Później głos zabrała Barbara Wysokińska, bialska katechetka i koordynatorka szkolnego koła Caritas. W swojej prelekcji mówiła o tym, czym różni się wolontariat w wymiarze świeckim od wolontariatu w Kościele. Wspominała też o historii Caritas Polska. 

– W świeckim wolontariacie nie ma odniesienia do Boga i Kościoła. Nasz wolontariat jest czynną miłością bliźniego, wypływającą z miłości do Boga. To przykre i smutne, że chrześcijańską dobroczynność przeciwstawia się humanitaryzmowi, że tak często naszych wolontariuszy pomija się i nie zauważa. Podnosi się wartość zwykłego wolontariatu, opartego o bezinteresowność, ludzką życzliwość, współczucie, litość czy działanie z poczucia obowiązku, a neguje nasz wolontariat, który ma wymiar religijny; jest służbą Chrystusowi w ubogich, dostrzeganiem Jezusa w biednych i potrzebujących. Chrześcijański wolontariat jest sposobem budowania Królestwa Bożego na ziemi – przypominała B. Wysokińska.

 

Trzy zasady

Koordynatorka zwracała też uwagę na niebezpieczny i szerzący się trend pomagania bardziej zwierzętom niż ludziom. – Nierzadko zwierzęta stawiane są na pierwszym miejscu, przeznacza się na nie więcej pieniędzy niż na ludzi – mówiła pani Barbara. Podkreślała także wielkie zaangażowanie młodzieży w wolontariat. – Młodzi, choć na co dzień siedzą w internecie i smartfonach, na hasło „zbiórka” czy „kiermasz” potrafią się świetnie zorganizować. Staramy się im pokazywać, że nasz wolontariat jest oparty na wartościach chrześcijańskich. Wyznaczają go trzy zasady: bezinteresowność, poszanowanie godności każdego człowieka i duch solidarności z potrzebującymi – wyliczała B. Wysokińska. Dodała, że w gronie wolontariuszy jest wiele osób, które same kiedyś skorzystały z pomocy Caritas, a teraz służą innym, by spłacić dług wdzięczności. 

 

Wszechstronne działanie

– Caritas bez wolontariuszy nie dałby rady funkcjonować. Zatrudnieni pracownicy nie wszystko zrobią i nie wszędzie pójdą. Bywa, że wolontariusze pracują więcej niż osoby na etacie. Podejmują się pracy, której nikt inny nie chce wykonać. Co robią? Pomagają przy imprezach masowych (przy animacji czy opiece), prowadzą zbiórki, odwiedzają osoby samotne, roznoszą obiady, rozmawiają. Pomagają tam, gdzie są różne kryzysy, także te wynikające z samotności. Osoby z parafialnych zespołów zajmują się rozdysponowaniem żywności. Wolontariusze nieraz mówią, że przez tę posługę pomagają też samym sobie, że tu odkrywają sens życia i swoje miejsce w świecie. Obecnie mamy około 140 szkolnych kół i około 40 zespołów parafialnych. Ciągle tworzą się nowe, a my za każde z nich jesteśmy wdzięczni – podsumowuje ks. P. Zazuniak.

Agnieszka Wawryniuk