Bezpieczeństwo żywnościowe nie jest zagrożone
Zboża z Ukrainy to jedna czwarta światowego eksportu ziarna. W obliczu wojny transport tam jest sparaliżowany, a porty morskie zamknięte. Pod znakiem zapytania stoją nowe zasiewy. Dużym producentem zbóż jest także Rosja, jednak wysyłka z tego kraju jest zatrzymana przez sankcje. Jakie konsekwencje wojna na Ukrainie będzie miała dla światowego rynku zbóż?
Rosja i Ukraina to razem blisko jedna piąta udziału w światowym handlu zbożami ogółem i prawie jedna trzecia światowego udziału w handlu pszenicą.
Rosja i Ukraina są przede wszystkim dużymi eksporterami zboża do Afryki, w tym do Egiptu, Tunezji, Libanu, Libii, Nigerii oraz Turcji, Chin i krajów Bliskiego Wschodu. Dziś państwa te pilnie poszukują rynków alternatywnych, w tym w Unii Europejskiej. Informacje, że ukraińskie wojsko wstrzymało żeglugę w portach czarnomorskich, a Rosja zamknęła Morze Azowskie dla statków handlowych zwiększyły obawy o utratę dostaw ziarna, co może skierować popyt w kierunku alternatywnych źródeł, takich jak dostawy z UE.
A jakie skutki może to wszystko mieć dla polskiego rynku zbóż?
Nasz kraj nie jest uzależniony od zbóż ukraińskich czy rosyjskich. Wartość eksportu towarów rolno-spożywczych na Ukrainę to 760 mln euro (ok. 2% ogólnej wartości), importu 732 mln euro, saldo wynosi 27 mln euro. Dla porównania wartość eksportu rolno-spożywczego do Niemiec w 2020 r. wyniosła 8,6 mld euro (25% ogólnej wartości). Obecna sytuacja wychodzi jednak poza ramy wymiany handlowej i oddziałuje na światowe rynki, ceny zbóż i surowców na giełdach w Paryżu i Chicago, wpływając tym samym na stawki w Polsce. Obecnie ceny na giełdach światowych są historycznie wysokie. Jeszcze rok temu 24 lutego za tonę pszenicy na paryskiej MATIF trzeba było zapłacić 245,2 euro, czyli 1,1 tys. zł. Tymczasem 24 lutego 2022 r. już 316,5 euro, 7 marca – 422,5 euro i 8 marca – 395 euro. Działania wojenne oraz sankcje negatywnie wpływają też na stronę podażową, powodując dalszy wzrost cen. Agresja Rosji pogarsza także sytuację na rynku nawozów, która od wielu miesięcy jest zła.
Czy polskie zboże, np. pszenica, może stać się alternatywą i wypełnić lukę na światowym rynku?
Polska jest znaczącym eksporterem żywności, w tym również zboża. Produkujemy co roku między 28 a 35 mln ton zbóż ogółem. Eksport – w zależności od roku – waha się między 4,8 mln ton a ok. 9 mln ton w rekordowym 2020 r. Import to od 2 do 3 mln ton. W tym roku przy produkcji na bardzo podobnym poziomie notowany jest znacząco niższy eksport niż w poprzednim sezonie. W przypadku pszenicy przedsiębiorcy przewidują, że obecnie dostępność tego zboża jest dwa razy większa niż w roku ubiegłym. Agresja Rosji na Ukrainę i wynikające z niej utrudnienia handlowe zwiększyły obawy o dostawy ziarna na świecie. Może to skierować popyt w kierunku alternatywnych źródeł, takich jak dostawy z UE.
Czy istnieje obawa, że zboża może nam zabraknąć? I co z bezpieczeństwem żywnościowym Polski?
Obaw o bezpieczeństwo żywnościowe nie ma. Nasi analitycy wskazują, że nie jest ono zagrożone. Jednakże jako Izba Zbożowo-Paszowa 3 marca zaapelowaliśmy do wicepremierów Henryka Kowalczyka i Jacka Sasina o pełną analizę rezerw strategicznych zbóż, dostosowując je do realiów zaistniałej sytuacji. Branża odpowiadająca za zboża i pasze wyraziła gotowość do szczegółowych rozmów w sprawie ewentualnego zwiększenia dostępności powierzchni magazynowych i udziału w mechanizmach zakupów strategicznych. Eksperci IZP informują, że jednym z postulatów rady ministrów rolnictwa UE, która odbyła się 2 marca, była pełna koordynacja i wymiana informacji na poziomie UE odnośnie bezpieczeństwa żywnościowego. W tym celu komisarz ds. rolnictwa zapowiedział uruchomienie narzędzi monitorowania kryzysowego, w szczególności europejski mechanizm gotowości i reagowania na kryzysy bezpieczeństwa żywnościowego opracowany przez komisję.
To, co dzieje się na światowych rynkach, z pewnością przełoży się na ceny. Podwyżek jakich produktów możemy się spodziewać?
Obserwujemy ogromny wzrost kosztów produkcji rolnej. Pszenica i kukurydza rok do roku zdrożały o 100%, ale nawozy nawet o 500 – 600%. Podobnie mamy skokowe wzrosty cen energii elektrycznej oraz paliwa. Ograniczenie i regulacja eksportu to działanie na niekorzyść polskich rolników, gdyż spowodują spadek ceny za zboża przy jednoczesnym utrzymaniu cen europejskich na środki do produkcji. To wszystko pokazuje, iż w najbliższych miesiącach ceny produktów rolnych i produktów rolno-spożywczych na światowych giełdach i sklepowych półkach znacznie wzrosną, co będzie wynikiem wielu czynników nie tylko wzrostu cen zbóż.
Już w pierwszych dniach po wybuchu wojny w Ukrainie rolnicy zwracali uwagę na problemy z zakupem większej ilości pasz, np. śruty słonecznikowej.
Analizując krajowy rynek pasz, należy wskazać, że przede wszystkim łańcuch dostaw śruty słonecznikowej, która jest importowana do Polski w ponad 90% z Ukrainy i Rosji, został zerwany. Jest to problem, gdyż możliwości zmiany kierunków zakupu śruty słonecznikowej są ograniczone, ponieważ Rosja i Ukraina to główni producenci. Dotyczy to również oleju słonecznikowego.
Jakie ilości śruty słonecznikowej importujemy z rynku ukraińskiego i rosyjskiego?
Z danych Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej wynika, iż import śruty słonecznikowej z Ukrainy w 2020 r. wyniósł 372,3 tys. ton, a z Rosji 10,7 tys. ton, przy ogólnym wolumenie kształtującym się na poziomie 403 tys. ton.
Jakie jej zamienniki mogą być stosowane?
Teoretycznie jako naturalny zamiennik może być stosowana śruta rzepakowa. Jej dostępność w średnim terminie nie powinna ulec zmianie, ale problematyczna może być kwestia wyceny. W odniesieniu do śruty sojowej oceniamy, że fizyczna dostępność i globalny przepływ nie uległ zmianie.
Warto pamiętać, że dostępność pasz uzależniona jest w dużej mierze od indywidualnej decyzji każdego producenta w oparciu o pozycje surowcowe i wynikające z nich ryzyko.
Dziękuję za rozmowę.
MD