Historia
Bitwa pod Stoczkiem

Bitwa pod Stoczkiem

12 lutego, o 10.00 w nocy, dowiedziałem się - zapisał gen. Józef Dwernicki, że awangarda pod osobistym dowództwem gen. Geismara przybyła do Seroczyna. Tu można uzupełnić generała, że wcześniej zajęła ona Stoczek Łuk.

Jeden z obywateli tego miasta Piotr Brożek wspominał: „Nadeszli do miasta Stoczka Kozacy moskiewscy kilkuset ludzi gospodarując po swojemu a jeszcze obiecując, że z Seroczyna nadejdzie cała armia moskiewska. Strach niesłychany w całym miasteczku. Przez noc mało kto mógł zasnąć, niejeden przemyśliwał, jak z rodziną przed wrogami uciekać w lasy. Tymczasem ok. północy prędko zebrali się Kozacy i popędzili do Seroczyna”.

13 lutego jak najraniej – relacjonował gen. Dwernicki, „zebrałem cały korpus pod Żelechowem i poszedłem na lewo lasami do wsi Filipówki, skąd przez Stoczek mogłem ukrycie podejść do Róży… Lecz tego dnia wysłany patrol z Miastkowa napotkał Kozaków we wsi Toczyskach i przez nierozsądek podoficera, który wdał się w utarczkę, jeden żołnierz został wzięty i to odkryło mój marsz nieprzyjacielski”. Jego przeciwnik gen. Geismar, zwycięzca z wojny tureckiej pod Bojelesti, gdzie rozbił sześciokrotnie liczniejsze siły przeciwnika, tym razem zlekceważył „polską hołotę”.

Rzeczywiście w grupie gen. Dwernickiego kawaleria składała się z dymisjonowanych żołnierzy, od służby odwykłych, i była po większej części z młodych ochotników złożona, a szczupła artyleria sześciu armatek 3-funtowych, licząca kilkunastu kanonierów trochę wymusztrowanych, na pierwszy rzut oka nie przedstawiała większej wartości. Tym należy tłumaczyć, że gen. Geismar tak beztrosko przygotował batalię. W Seroczynie pozostawił jedną całą brygadę z 14 działami. Nie ubezpieczył mających pod swym dowództwem pozostałych dwóch kolumn bojowych i nie zachował łączności kolumny (w sile 960 koni), idącej z Toczysk z grupą gen. Paszkowa (ok.1000 koni) zdążającą z Seroczyna. W tym czasie główna armia rosyjska była w odległości ponad 40 km. 14 lutego bowiem tzw. Rez. W.K. Konstantego dotarły do Suchożebrów, III Korpus gen. Sackena stanął w Mokobodach, pułk huzarów rosyjskich zajął Siedlce, a VI Korpus gen. Rosena operował w rej. Węgrowa.

„Dnia 14 lutego, jak tylko dzień się zrobił – zapisał gen. Dwernicki – awangarda moja pod komendą ppłk. 1 psk K.Chmielewskiego [był to dywizjon podlaskiego pierwszego pułku strzelców konnych – J.G.] spotkawszy we wsi Prawdzie placówkę z dwudziestu kilku dragonów i Kozaków złożoną, zabrała całą i tylko jeden oficer, który stał we dworze, wymknął się. Poszedłem spiesznie do Stoczka, lecz już nikogo tam nie zastałem. Przeszedłszy przez Stoczek zatrzymałem się na dolinie przy drodze do Seroczyna dla małego spoczynku i nakarmienia koni, lecz moment po zatrzymaniu się przylecieli naprzód wieśniacy z ostrzeżeniem, iż kolumna kawalerii ciągnie z lasu od Toczysk, którą też i wedety wystawione na wzgórzach spostrzegły. Wyszedłszy na górę, dała nam się widzieć druga taka kolumna na lewo od nas z lasu przy drodze od Seroczyna wychodząca i na wyniosłym wzgórku stanęła w odległości strzału armatniego”.

Tu można przypomnieć, że kolumną od Seroczyna (984 ludzi) dowodził gen. Paszkow, a kolumną od Toczysk (960 ludzi) gen. Geismar. Rozdzielenie kolumn n-pla natychmiast wykorzystał gen. Dwernicki. Na kolumnę gen. Paszkowa skierował kilka szwadronów jazdy pod d-wem mjr. Russyana. Jeden z ułanów, Jan Bartkowski, tak to opisał: „mjr Russyan zawołał donośnym <> i zaczęliśmy schodzić z pagórka… na jakie 20 kroków na komendę <> ruszyliśmy z kopyta jak piorun i w 2 skokach starliśmy się z Moskalami. Ani mjr ani żaden z oficerów nie opuścił swego stanowiska przed frontem – jakby na rewii i pierwsi wpadli na n-pla. Moskale mając front niemal 3 razy szerszy od naszego chcieli nas oskrzydlić w tej szarży, ale starzy żołnierze nasi w 2 szeregu, bez komendy niczyjej, zwrócili się trzema na lewo w tył i nadstawili im ostrza lanc. Przez kilka sekund nic nie było słychać, jak tylko chrzęst drzewców i szczęk pałaszy, ale skoro po przełamaniu frontu Moskale pierzchnęli… tak pędząc, co tylko konie mogły wyskoczyć, ścigaliśmy Moskali ku młynowi, który stał przy drodze i poza młyn przez las”.

Z kolei tak relacjonował to zdarzenie kpt. książę Józef Puzyna. „Z wąwozu moja bateria zaczęła debuszować, którą kłusem prowadziłem. 3 działa ostrzeliwały prawe, a 3 lewe skrzydło Moskali. Po rozbiciu przez jazdę prawego skrzydła cała moja artyleria ostrzeliwała lewe skrzydło n-pla”. Po rozbiciu przez mjr. Russyana kolumny gen. Paszkowa sam gen. Dwernicki wiódł dywizjony 1, 3 i 4 do ataku i zabrał rosyjskie armaty. Ignacy Maciejewski w baterii kpt. Puzyny relacjonował później „Szybko i bezzwłocznie dobierał nasz d-ca stanowisko, zmieniał go stosownie do potrzeby, a my pieszo cwałować musieliśmy za działami po grudzie”.

Gen. Dwernicki koncentrycznymi szarżami strzelców konnych i ułanów błyskawicznie rozniósł kolumnę dowodzoną przez gen. Geismara. Jak donosił w swym raporcie, „Gen. Geismar szybkości tylko swego konia winien ocalenie”. Po latach w swym pamiętniku podsumował: „W dniu tym dla oręża polskiego zaszczytnie pamiętnym utracił nieprzyjaciel 11 dział z całym najporządniejszym zaprzęgiem i obfitą amunicją… 400 ludzi wziętych w niewolę, między którymi osmiu oficerów i 180 zabitych, między tymi dwu pułkowników… Koni 246 dostaliśmy. Strata nasza… Mieliśmy 27 zabitych i 60 rannych”.

Po bitwie mieszkaniec Stoczka zapisał: „W Stoczku biją dzwony w kościele, dla okazania radości, idzie ksiądz do obrazu błogosławić zwycięskie wojsko, idą Żydzi ze świętymi księgami”. Na jednym ze zdobytych dział gen. Dwernicki napisał rozkaz dzienny, który wkrótce odczytano: „Żołnierze! Wczoraj obiecałem wam spotkanie z n-plem, a wy przyrzekliście zwyciężyć i za pomocą Boga święcie dotrzymaliście obietnic. Niech żyje Polska!”.

Józef Geresz