Biznes kontra sąsiad
Wniosek w sprawie przystąpienia do sporządzenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla jednej działki (o nr. ew. nr 1102/3) we wschodniej części wsi Ujrzanów po raz kolejny podzielił radnych, którzy 30 lipca zgromadzili się na sesji.
Ci bowiem – przy podejmowaniu tak ważnej decyzji – nie tylko widzą konieczność uwzględniania potrzeb obu stron, ale zastanawiają się również nad tym, czy jednostkowe traktowanie sprawy jest zasadne.
Uzasadnienie, które budzi wątpliwości
W uzasadnieniu do projektu uchwały można było przeczytać, że wniosek został wniesiony w odpowiedzi na składane wielokrotnie petycje właściciela działki. – Proponuje się przystąpienie do sporządzenia planu miejscowego, poprzez zmianę obecnie obowiązującego miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla wsi Grabianów, Białki, Ujrzanów i Joachimów z roku 2005. Plan ten zawiera ustalenia wykluczające możliwość rozbudowy istniejącej funkcji usługowej. Planowane zmiany są zgodne z ustaleniami obowiązującego studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gminy Siedlce, które zakłada na tym obszarze teren zabudowy mieszkaniowo-usługowej. Celem sporządzenia zmiany planu, określonym we wniosku, jest zmiana obecnej funkcji MM – zabudowy mieszkaniowej o funkcjach mieszanych (zabudowy zagrodowej i jednorodzinnej z towarzyszącą funkcją usług nieuciążliwych), na funkcje usługowe (bez funkcji mieszkaniowej) – czytamy.
– Przedmiotowa działka położona jest bezpośrednio przy drodze krajowej nr 2 Warszawa-Terespol. Jest obecnie zabudowana budynkami usługowymi, w których prowadzona jest działalność usługowa z zakresu obsługi pojazdów samochodowych wraz ze sklepem z częściami zamiennymi. Właściciel planuje rozbudowę istniejącego obiektu i utrzymanie obecnego profilu działania – napisano w uzasadnieniu. – Zmiany, które proponujemy w uchwale, polegają na niewskazywaniu dominującej funkcji na tym terenie – tłumaczył podczas obrad Tomasz Sawicki, kierownik wydziału gospodarki przestrzennej, infrastruktury i budownictwa.
I wolno ci, i nie wolno…
– Zapisy planu przestrzennego zagospodarowania powinny być ścisłe. Taki zapis, z niejasną kwalifikacją, to wolna amerykanka – apelował do kierownika radny Ludwik Kamiński. – Dokonywane dotychczas przez radę zmiany w przestrzennym planie zagospodarowania dotyczyły dużego obszaru, a nie jednostkowego. Poprzez decyzję zatwierdzającą wprowadzenie zmian w obszarze tylko jednej działki, stworzymy precedens. Od razu posypią się bowiem kolejne, jednostkowe wnioski, o podobnej tematyce. A rada nie będzie miała wówczas prawa odmówić ich rozpatrywania. Ponadto w sprawie ww. działki trwa postępowanie wyjaśniające (chodzi o nieprawidłową zabudowę terenu, z pominięciem tzw. strefy biologicznej – przyp. red.). Dziwnym byłoby, gdyby przed jego zakończeniem pospiesznie uchwalać przyjęcie tego projektu – tłumaczył radny Marek Misiura.
Radni w swojej argumentacji nie pominęli również głosu mieszkańca – bezpośredniego sąsiada omawianej posesji, który złożył oficjalną skargę do urzędu na uciążliwość działalności usługowej. – Jestem pełny szacunku dla działalności wnioskodawcy i wiem, że powinniśmy tak działać, by nie podcinać własnych gałęzi finansowych. Jednak w sporze tym występuje przedmiot gospodarczy i jednostka fizyczna. A to bardzo komplikuje sprawę – zaznaczył M. Misiura.
Płacę, więc wymagam?
– Od siedmiu lat proszę radnych o pomoc, bym mógł rozwijać swoją firmę. Wnioskuję z uporem maniaka, jednak ciągle bezskutecznie. Czuję się już tym poniekąd upokorzony. Moja działalność jest prowadzona z pokolenia na pokolenie, łącznie co roku odprowadzamy do gminy podatek w wysokości prawie 99 tys. zł. Planuję kolejne inwestycje, więc wpływy z podatku zwiększą się o kolejne 50 tys. zł. To niemało – zaznacza przedsiębiorca Karol Rychlik.
– Rozumiem dążenia zainteresowanego. Rozumiem jednak również ludzi, którzy mieszkają obok omawianej działki. Nie lekceważąc pana wkładu w dochodowość gminnych podatków, muszę skontrować wyświechtany argument – „płacę podatki, więc mam prawo wymagać”. Każdy z nas je płaci, choć w mniejszej skali; takiej, do której jest zobowiązany – zauważył radny Andrzej Rymuza. – Niedoskonałości planu zagospodarowania przestrzennego są zauważalne na terenie całej gminy. Skoro przymierzamy się do kompleksowej zmiany tego planu, to czy wprowadzanie jakichkolwiek poprawek tylko dla jednej działki jest uzasadnione? – zastanawiał się A. Rymuza.
Ostatecznie wniosek został oddalony dziewięcioma głosami.
Wójt komentuje
– Sprawa jest patowa. Sąsiedzki konflikt sprawia, że urząd, który chce być przyjazny mieszkańcom, ale i przedsiębiorcom, nie może pomóc zainteresowanej stronie. To już drugie podejście rady, w dosyć krótkim odstępie czasu, do uchwały wniesionej na wniosek K. Rychlika. Po raz kolejny projekt został odrzucony, bo do urzędu wpłynęła skarga od sąsiada. Nie możemy bagatelizować głosu mieszkańca. Jakie widzę rozwiązanie dla tej kwestii? Sąsiedzi sami muszą dojść do porozumienia – tłumaczy wójt Henryk Brodowski.
GU