Kościół
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

Bliska święta

Jeśli będziecie musieli wybierać miedzy mną a dzieckiem, nie wahajcie się: wybierzcie dziecko, żądam, ocalcie je! - stanowczo prosiła Joanna Beretta Molla, gdy stan zdrowia zmuszał do trudnego wyboru: życie jej albo to niedawno poczęte.

Przypadające 28 kwietnia wspomnienie liturgiczne świętej każe pochylić się nad życiem tej wielkiej krzewicielki cywilizacji miłości i życia - jak nazwał ją Papież Polak.

Podejmując decyzję o podtrzymaniu życia dziecka – kosztem swego zdrowia, zapewniła, iż czyni będąc świadomą podjętej decyzji i wszystkich jej konsekwencji. „Czynię wolę Boga, i Bóg roztoczy opiekę nad moimi dziećmi – mówiła. Miała wówczas prawie 40 lat. Czy mogła przypuszczać, że po latach, uznana przez Kościół katolicki za świętą, zostanie obrana na patronkę matek i rodzin?

Gdy miłość staje się próbą

Chyba najczęściej pojawiającym się w notach biograficznych synonimem św. J. Beretty Molli (1922-1962) jest „współczesna święta”, co tłumaczy szczególną bliskość, jaką odczuwają rzesze jej czcicieli – także w Polsce.

Już w młodości związała się z Akcją Katolicką, której czynna członkinią była do końca życia. Po uzyskaniu dyplomu z medycyny i chirurgii otworzyła klinikę medyczną w Mesero i zrobiła specjalizację z pediatrii. W 1955 r. wyszła za mąż za Piotra Mollę, uznanego inżyniera. We wrześniu 1961 r., gdy mieli już troje dzieci – Perluigiego, Marię Zitę i Lorettę, a Joanna była w drugim miesiącu ciąży, wykryto u niej chorobę nowotworową. Mimo wskazań medycznych do przerwania ciąży zdecydowała się donosić ją do końca. ...

KL

Pozostało jeszcze 85% treści do przeczytania.

Posiadasz 0 żetonów
Potrzebujesz 1 żeton, aby odblokować ten artykuł