Błogostan czy burza? Wybieraj!
Innymi słowy – nic nas już w tym fragmencie nie dziwi, nie zachwyca. Przyzwyczailiśmy się do wizerunku Jezusa, który rządzi prawami natury. Zapewne w wielu kazaniach nawiązujących do tej sceny słyszeliśmy górnolotne porównania tegoż żywiołu do sytuacji, która uderza wzburzonymi falami w łódź naszego życia. Burza jest więc symbolem tego, co próbuje nas zatopić, zniszczyć, a tylko Jezus potrafi nad tym skutecznie zapanować. Dzięki Niemu jesteśmy w stanie bezpiecznie dotrzeć na drugi brzeg. Znamy to.
Biblia jest jednak niewyczerpalną kopalnią inspiracji. Ten, kto bierze do ręki słowo Boże i jest otwarty na natchnienia płynące z tego źródła, na pewno nie raz dozna miłego zaskoczenia. Nie oznacza to, że możemy dowolnie interpretować Pismo Święte, bo „nie jest ono do prywatnego wyjaśniania” – grozi to wpadnięciem w pułapkę błędu. Kiedyś jednak przeczytałem, że każda interpretacja słowa Bożego, która powiększa w człowieku miłość, jest właściwa. Jakiś czas temu natknąłem się właśnie na takie zaskakujące wyjaśnienie owej sceny, które niewątpliwie tę miłość powiększyło. Jego autor zaryzykował stwierdzenie, że nieposkromiony wiatr, który wprawił apostołów w lęk o własne życie, to miłość Serca Jezusa, która czasami swym impetem przeraża jak wicher. To ona tajemniczo prowadzi na „drugą stronę”, czyli z próżnej światowości ku temu, co duchowe, mistyczne. Ta burza to także prawdziwe życie w Duchu Świętym, którego nie możemy zamknąć w klamrach tzw. normalności, „świętego spokoju”. Nie wolno nam lękać się tej siły, udawać, że jak wprawieni marynarze mamy kontrolę nad wszystkim, co się dzieje z łodzią życia. Trzeba się temu Duchowi poddać! Duch Święty nie lubi spokojnego rejsu, jest natomiast zwolennikiem zapierającego dech sztormu, który weryfikuje w nas zaufanie do Boga. Życie duchowe to zaprzeczenie idylli, błogostanu, bezproblemowości – tylko wicher Ducha cementuje w nas to, co piękne, i niszczy to, co szpetne. Pewien kapłan powiedział kiedyś do mnie: „Pamiętaj! Więcej modlitwy do Ducha Świętego!”. Modlitwa ta nie tylko otwiera nas na duchowe dary, ale pozwala przyjmować cierpienie i uczyć się gotowości do ponoszenia ofiar. Pozwala uwierzyć, że choć wydaje się, iż Jezus śpi, to czuwa nad wszystkim.
Ks. Rafał Soćko