Błyskawiczna reakcja
Kto najbardziej ma się teraz bać? Chyba Włodzimierz Czarzasty. Dlaczego? Ano dlatego, że obchodzi swoje urodziny w tym samym dniu, co założyciel Radia Maryja. „Ulicznice Marty Lempart” (nazwa ze względu na stosowane metody, a nie ze względu na profesję), które szykowały się do demonstracji pod Radiem Maryja z okazji urodzin jej założyciela, mogą teraz bardzo łatwo przenieść się pod dom lidera Lewicy. Myślę, że malowanie go w gustowne błyskawice i okraszanie graffiti wskazującym słownie na konieczność oddalenia się z zajmowanego miejsca, będą najlżejszymi elementami pomsty, jaką chcą wywrzeć na tymże polityku. Tymczasem Toruń choć trochę odetchnie i uratuje kostkę brukową oraz elewacje budynków. Reakcja liderki ostatnich kryteriów ulicznych w Polsce jest jeszcze z jednego powodu symptomatyczna.
Gdy piszę te słowa, nie wiadomo jeszcze, jak zachowa się Lewica wobec tak zmasowanego ataku. Szał „Stokrotki” w czołowym programie TVN wobec Aleksandra Kwaśniewskiego wskazuje, iż na tej wojnie nie bierze się jeńców. To daje asumpt do tego, by obawiać się o dalsze losy rozmów pomiędzy rządem a Lewicą. Lewicą, która zaczęła w sensie politycznym ponownie zachowywać się racjonalnie. Rozumność jej działania nie oznacza, iż postanowiła iść ramię w ramię z rządzącymi, ale wskazuje na chłodną kalkulację możliwości oraz podjęcie kroków do podkreślenia swojej mocy sprawczej w polskiej polityce. Właśnie w rozmowie z M. Olejnik ten racjonalizm wybił się w wypowiedziach A. Kwaśniewskiego. Wyszedł on bowiem poza retorykę płaczliwego Szymona Hołowni i poza ekwilibrystyki słowne Borysa Budki. To bowiem, co dzisiaj ma do zaproponowania Polakom ta część opozycji, opiera się na szantażu emocjonalnym i brnięciu w niepamięć zbiorową. Nie można bowiem zrozumieć logicznie osób, które w ciągu niecałego pół roku zmieniają zdanie o 180º, a tak się ma sprawa w reakcjach polityków PO w kwestii Europejskiego Funduszy Odbudowy. Osobiście mam wiele wątpliwości wobec tego mechanizmu, który tylnymi drzwiami wprowadza elementy federalizacji Unii Europejskiej i może stać się batem na polskie władze w dziedzinie tzw. „praworządności” (czego symptom już mamy w postaci przeznaczenia miliardowych funduszy na jej krzewienie w krajach członkowskich). Z drugiej strony wydaje się, iż dzisiaj nie ma żadnego lepszego wyjścia, gdy idzie o zapobieżenie skutkom wprowadzanym w pandemicznym czasie lockdownów. W tej kwestii konia z rzędem temu, kto ma lepsze rozwiązania. Ideologiczne potrząsanie hasełkami o niewidzialnych rękach rynku czy też o samodzielności gospodarczej jest niczym innym, jak tylko strzępieniem języka. Zachowania opozycji spod znaku Platformy i Polski 2050 Szymona Hołowni sytuują te ugrupowania na pozycji partii śp. Andrzeja Leppera, który jedyne remedium na polską politykę widział w odejściu Leszka Balcerowicza, choć w odróżnieniu od Budki i Hołowni umiał racjonalnie czytać politykę albo przynajmniej sprytem w niej się posługiwać.
Sądna rewolta
Odnoszę wrażenie, iż dzisiejsza opozycja, jak żadna inna do tej pory, postawiła na działania gębowe. Wypowiedzi w stylu internetowych trolli zawładnęły nią niczym dajmonion Sokratesem. W odróżnieniu jednak od tego ostatniego, z ust naszych opozycjonistów nie wychodzą twierdzenia ani prawdziwe, ani piękne. Dlatego nie można ocenić tego inaczej, jak tylko ideologicznym zacietrzewieniem. Coś podobnego dotyka dzisiaj całe środowisko prawnicze w naszym kraju. W imię ideologicznego starcia z rządzącymi polscy sędziowie są w stanie wypuścić na wolność największego przestępcę, o ile jego zatrzymania domaga się ktoś ze sfer rządzących. I nie mówię tu o kazusie Sławomira Nowaka. Blokowanie procesów nawet największych przestępców, i to dodatkowo z niebudzącymi wątpliwości dowodami, tylko w imię walki z polskim rządem stanowi, niestety, chleb powszedni polskich sądów. Coś podobnego dzieje się za oceanem, gdzie w Stanach Zjednoczonych sędziowie wyrażają coraz częściej własne przekonania polityczne, dostosowując do nich wydawane wyroki. Bezstronność zdaje się być pojęciem cokolwiek zapomnianym, a Temida nie jest już ślepa, lecz po prostu zaślepiona. Dość jasno ujął to człowiek, który do niedawna był czołowym działaczem PO: „Nienawiść zalewa mózg”. W imię ideologii w polskich sądach i na polskiej scenie politycznej ugrupowania opozycyjne w stylu PO dążą do zniszczenia wszystkiego, co kojarzy się z PiS. Te działania jako żywo przypominają wymazywanie z fotografii przeciwników Stalina. Najbardziej musi się jednak obawiać Paweł Piskorski, bo jako żywo bez zmiany nazwiska się nie obędzie. W końcu dla B. Budki i Kamili Gasiuk-Pihowicz jest on żywym transparentem obecności PiS w polskiej przestrzeni politycznej. Mam wrażenie, że reformie poddany zostanie także Słownik Języka Polskiego, bo już pisać nie będzie można, ani też się rozpisywać, a na pewno popisywanie się zostanie prawnie zakazane.
Uderzeni piorunem
Wracając jednak do wspomnianej na początku M. Lempart. Jej reakcja na działania polityczne Lewicy dość jasno wykazała, iż nie jest ona tylko kolejną osobą chcącą własną ideologię przekuć w projekt polityczny, a tylko sprawnie spreparowanym elementem politycznej batalii, skonstruowanym dla masowego widza. W tym kontekście można tylko współczuć tym, którzy jej uwierzyli, bo ponownie zostali potraktowani jak mięso armatnie. Młodzi ludzie, którzy być może uwierzyli hasłom niesionym na sztandarach, ponownie zostali wykorzystani bez mrugnięcia okiem i bez żadnej żenady ze strony ideologicznych macherów. Krótko mówiąc: dzisiaj wstawianie w internetowych awatarach znaku błyskawicy oznaczać będzie nie skrajnie lewicowe poglądy, ale po prostu zgodę na to, by być wykorzystywanym w celach jak najbardziej prywatnych. Tak oto na naszych oczach po raz kolejny ukazało się niewolnictwo polityczne radośnie przyjmowane przez samych niewolników. Tylko że po tym uderzeniu piorunem w oczętach wykorzystanych pozostanie bezbrzeżna tęsknota za rozumem.
Ks. Jacek Świątek