Kultura
Źródło: WIKIPEDIA
Źródło: WIKIPEDIA

Bo ja z przeklętych jestem tego świata

Choć kojarzony głównie z działalnością literacką, był artystą totalnym - realizującym się zarówno w słowie, jak i obrazie.

Urodzony zaledwie rok przed wydaniem rozpoczynającego polski romantyzm pierwszego tomu „Poezji” Adama Mickiewicza, uznany został za „czwartego wieszcza”, najwybitniejszego spadkobiercę, ale i krytyka romantyzmu. Za życia nie zaznał ani sławy, ani przychylności fortuny. Nie miał też szczęścia w miłości. Wyprzedzał swoją epokę pod każdym względem, stąd też do końca swoich dni pozostał niezrozumiany i niedoceniony. Cyprian Kamil Norwid, a właściwie Cyprian Ksawery Gerard Walenty Norwid herbu Topór przyszedł na świat w zubożałej szlacheckiej rodzinie 24 września 1821 r. na Mazowszu, w Laskowie- Głuchach koło Radzymina. Po śmierci matki czterolatkiem opiekuje się prababka Hilaria Sobieska (w przyszłości poeta będzie podkreślał, że choć „po kądzieli”, to pochodzi z tych samych Sobieskich, co król Jan III). Dziesięć lat później umiera ojciec Cypriana.

Chłopiec uczy się w gimnazjum, ale nie kończy piątej klasy. Wstępuje do prywatnej szkoły malarstwa, po czym studia w tym kierunku kontynuuje w Krakowie i za granicą.

Zwiedza Niemcy i Włochy, w Rzymie przystępuje do bierzmowania, na którym obiera imię Kamil. W 1846 r. z przyczyn politycznych zostaje aresztowany w Berlinie. Trafia do więzienia o zaostrzonym rygorze – tu zaczynają się jego problemy ze słuchem.

W 1849 r. przybywa do Paryża i nawiązuje kontakty z przedstawicielami polskiej i międzynarodowej emigracji. Pisanie nie przynosi żadnych dochodów, więc próbuje utrzymywać się z rzeźby i rysunku. W 1855 r. zostaje uznany przez rosyjskiego zaborcę za politycznego wygnańca. Do Polski już nie powróci.

 

Źle, źle zawsze i wszędzie

Negatywny odbiór, a nawet obraźliwe uwagi pod adresem jego twórczości, i polityczne nieporozumienia powodują, że biedny i schorowany (do postępującej głuchoty dołącza upośledzenie wzroku) postanawia w lutym 1853 r. wyjechać do Stanów Zjednoczonych. Tam, z pomocą Władysława Zamoyskiego, znajduje zatrudnienie w pracowni graficznej.

Po niespełna dwóch latach pobytu, wiedziony nadzieją na pozytywne dla Polski zakończenie wojny krymskiej, przez Londyn wraca do Paryża, w którym pozostanie już do końca życia. Utrzymuje się głównie z prac plastycznych, sprzedaży szkiców i akwarel, publikuje kilka utworów literackich. Bardzo mocno przeżywa śmierć A. Mickiewicza, angażuje się w działalność Hotelu Lambert. Mimo wielu prób i protekcji nie udaje mu się wydać ukończonego tomu „Vade-mecum”. Za sukces w tym czasie można uznać cykl wykładów o Juliuszu Słowackim, jakie Norwid wygłasza w Czytelni Polskiej, i jedyny opublikowany za jego życia wybór „Poezji”, który jednak nie znajduje uznania ani publiczności, ani krytyków. Cierpiącego nieustannie na brak środków do życia poetę wspiera kuzyn Michał Kleczkowski, ustanawiając mu niewielką rentę pieniężną.

 

Niewiast, zaklętych w umarłe formuły, spotkałem tysiąc

Drugie imię – Kamil, które przybrał na bierzmowaniu, C. Norwid wybrał nieprzypadkowo. Biografowie łączą tę decyzję z zauroczeniem, jakiemu uległ w salonach Warszawy. Zauroczenie nazywało się Kamila Lemańska, i – jeśli wierzyć poecie – miało perlisty uśmiech, pełne kształty i pozwalało się adorować. Powodowany porywem serca młodzian nawet się pannie Lemańskiej oświadczył. Ta jednak nie zamierzała czekać na podróżującego po Europie wybranka i zerwała zaręczyny.

Norwid nigdy się nie ożenił, a swój stosunek do kobiet określał mianem „czułej pogardy”. Zarzucał im sprzedawanie się w małżeństwo, brak zainteresowania życiem społecznym i moralną niskość. Największe w tym sposobie jego myślenia „zasługi” miała o rok młodsza od Norwida córka urzędującego w Warszawie rosyjskiego ministra i szczycącej się arystokratycznym rodowodem Polki. Piękna, jasnowłosa Maria Kalergis, jedna z najbardziej adorowanych kobiet ówczesnej Europy, stała się największą miłością Cypriana Kamila. Mimo nader wątłych finansów Norwid – podobnie jak niemałe grono innych jej adoratorów – podążał za utalentowaną pianistką po całej Europie. Odrzucony, skierował, skierował swoje afekty w stronę życzliwej mu przyjaciółki Kalergis, Marii Trębickiej, i również jej się oświadczył. Tym razem też jednak nie został przyjęty.

 

Z rzeczy świata tego zostaną tylko dwie

Norwid, mimo nazywania go „czwartym wieszczem”, „narodowe” pragnął przemieniać w „uniwersalne”. Hołdował platońskiej triadzie Piękna, Dobra i Prawdy. Podstawę jego systemu wartości stanowiły religia chrześcijańska i zasady moralne. Swoją genealogię wyprowadzał z tradycji chrześcijańskiej, u której podstaw znajduje się Biblia – „Ojczyzna moja nie stąd wstawa czołem;// Ja ciałem zza Eufratu,// A duchem sponad Chaosu się wziąłem”. Zgodnie z tą tradycją przypisywał wartość cierpieniu. Wierzył, że prawdziwa sztuka, ta, którą tworzył podziwiany przez niego Szopen, pochodzi z ludu. Zaś piękno – światło prawdy i dobra, które „kształtem jest miłości” – „na to jest, by zachwycało// Do pracy – praca, by się zmartwychwstało”.

Norwid wyrastał ponad przestrzeń kultury swojej epoki. Miał świadomość bycia odrzuconym, świadomość tego, że pisze dla „późnego wnuka” i „na Babylon. Do Jeruzalem”. Mimo krytyki wytrwał w postanowieniu kontynuowania raz obranej drogi. Najważniejszym imperatywem twórczym było dla niego „Odpowiednie dać rzeczy – słowo!”. Był przekonany, że „Z rzeczy świata tego zostaną tylko dwie,// Dwie tylko: poezja i dobroć… i więcej nic…”.

 

Każdego z takich, jak ty…

Finansowa mizeria Norwida powoduje, że do problemów ze wzrokiem i słuchem dołącza gruźlica. Co prawda w 1877 r. pojawia się szansa na wyjazd do Florencji i poprawę stanu zdrowia, jednak pokładane w związku z tym nadzieje na uzyskanie pożyczki od księcia Władysława Czartoryskiego okazują się płonne.

Wskutek takiego obrotu spraw wspomniany wcześniej M. Kleczkowski umieszcza poetę w założonym dla polskich sierot i weteranów Domu św. Kazimierza na przedmieściu Ivry na peryferiach Paryża. Pobyt w przytułku, którego regulamin mocno ogranicza swobodę, potęguje zgorzknienie osamotnionego poety. Norwid umiera we śnie 23 maja 1883 r. Zgromadzone w jego kufrze papiery zostają niemal natychmiast spalone, a poetę czeka pośmiertna pielgrzymka.

Pierwsze miejsce spoczynku znajduje na cmentarzu w Ivry. Po pięciu latach jego zwłoki zostają przeniesione do polskiego grobu zbiorowego na cmentarzu w Montmorency, a następnie – po wygaśnięciu 15-letniej koncesji – do zbiorowego grobu domowników Hotelu Lambert. Dopiero w 2001 r., w 180 rocznicę urodzin, wraca do ojczyzny. W Krakowie odbywa się symboliczny pochówek poety. Urna z ziemią z ostatniego jego grobu zostaje umieszczona obok grobów A. Mickiewicza i J. Słowackiego w Krypcie Wieszczów na Wawelu.

 

Syn minie pismo, lecz ty spomnisz, wnuku

Po latach C.K. Norwida uznano za jednego z najwybitniejszych oraz najwszechstronniej uzdolnionych twórców schyłkowego romantyzmu na terenie Europy, świadomie przekraczającego konwencje czasu i kultury, w których dane mu było żyć, mistrza posługiwania się językiem i twórcę znakomitych neologizmów. Krytycy podkreślają bogactwo słownictwa, prowadzone z czytelnikiem gry słowne, inteligentną ironię i wyrafinowany humor. Za charakterystyczną cechę tej twórczości uznano też przemilczenia i niedopowiedzenia.

Za życia niedoceniany, nierozumiany przez współczesnych, odkrycia i uznania doczekał się dopiero, gdy tomik jego „Poezyj” trafił do rąk Zenona Przesmyckiego (Miriama), poety i krytyka artystycznego okresu Młodej Polski. Niepodważalną zasługą Miriama jest ocalenie rękopisów Norwida, uporządkowanie ich i opracowywanie przez wiele lat. Przesmycki publikował utwory Norwida na łamach „Chimery”, a następnie wydawał w wielotomowych „Pismach zebranych” (1912-1913) i „Wszystkich pismach” (1937-1939). Jednak „Pisma wszystkie”, czyli pełna edycja dzieł Norwida w latach 1971-76, to wielkie dzieło Juliusza Witolda Gomulickiego

 

Któż o mnie stoi?

Mijający Rok Cypriana Kamila Norwida to dobra okazja, żeby uświadomić sobie jego związki z najbliższą nam okolicą. To tutaj rozpościera się malowniczy Łochów, gdzie w XIX w. mieszkali Hornowscy – bliscy krewni Norwida. W niezbyt odległej Dąbrówce miał miejsce chrzest poety, tam też została pochowana jego matka. Po jej śmierci pomieszkiwał Norwid w Strachówce – w poprzednim administracyjnym rozdaniu należącej do województwa siedleckiego. Odkrywca jego poezji Z. Przesmycki urodził się w Radzyniu Podlaskim, zaś z Joanną Kuczyńską, „Łaskawą i Uprzejmą Panią na Korczewie”, serdecznie się poeta przyjaźnił.

W swoim ostatnim liście napisał: „Cyprian Norwid zasłużył na dwie rzeczy od Społeczeństwa Polskiego: to jest aby oneż społeczeństwo nie było dlań obce i nieprzyjazne”.

Niechże więc wreszcie nie będzie.

Anna Wolańska