Bo życie różne kolory ma
Pani Anna zaczęła pisać wiersze po przejściu na emeryturę. Jak podkreśla, inspiracji szuka w codzienności. - Pomysły przynosi samo życie. Lubię przelewać swoje myśli na papier, a w zasadzie na komputer. Tworzenie poezji stało się moją pasją. Wolę pisać niż oglądać seriale, które wcześniej przyciągały moją uwagę. Tworzę w wolnych chwilach, a także podczas bezsennych nocy - opowiada A. Mikiciuk, która swoje wiersze umieszcza na blogu i na profilu na facebooku, podkreśla, że ma bardzo dużo polubień i komentarzy. - Do tej pory nie spotkałam się z żadną negatywną opinią na temat mojej twórczości. Cieszę się, że ktoś chce ją czytać, że moje utwory podobają się ludziom - nie ukrywa autorka. Wiele osób pisze, że poezja pani Anny przynosi wyciszenie, podbudowuje i sprawia, że chce się żyć. Pewna kobieta przyznała, że w utworach A. Mikiciuk znalazła ukojenie po stracie córki.
Na promocję tomiku „Myśli jak ptaki” przybyli przyjaciele i znajomi poetki. Nie zabrakło także jej trojga dzieci. Zgromadzeni mogli posłuchać wierszy pani Anny, które recytowali zarówno starsi, jak i młodsi mieszkańcy mieszkańców Łomaz. Natomiast na harmonijce ustnej zagrali Wiesław Mikiciu, mąż pani Anny, oraz Antoni Adamski, laureat ogólnopolskich konkursów harmonijkowych. Kilka utworów zaśpiewał także łomaski zespół „Śpiewam, bo lubię”. Improwizację muzyczno-wokalną do jednego z wierszy Anny przedstawił Ryszard Bielecki, dyrektor GOK. Niektórzy goście przynieśli prezenty. Bardzo oryginalnym podarunkiem była recenzja ostatniego tomiku. Przygotowała ją Anna Ciołek, wicedyrektor i nauczyciel języka polskiego w Zespole Szkół Zawodowych nr 1 w Białej Podlaskiej.
Według prawideł
– Pani A. Mikiciuk widzi ostrzej. Trzyma w ręku poetycki aparat, kierując naszą uwagę na drobiazgi, co jest tylko pretekstem do głębszych refleksji. Swoją twórczością wpływa na emocje czytelnika. Jej wiersze przybierają formę rozmalowaną, często metafizyczną, dźwięczną i sugestywną. Poszczególne utwory z tomiku „Myśli jak ptaki” opowiadają nam spójną historię, choć każdy można czytać jako samodzielną tekstową miniaturę. Żaden wiersz nie jest przypadkowy, wszystkie są dopracowane językowo. Mają ścisły wzór sylabotoniczny: rym, początek i koniec. To poezja tworzona według ścisłych prawideł. Poetka posługuje się językowymi regułami swobodnie, forma nie narzuca treści, a treść nie ubogaca formy. Mimo to są w jakiejś symbiozie – mówiła A. Ciołek.
List z gratulacjami wystosowała także dawna polonistka A. Mikiciuk, a wójt Łomaz Jerzy Czyżewski podziękował za promowanie gminy.
Przy naftowej lampie
Bardzo ciekawym elementem spotkania były wspomnienia samej autorki. Nie ukrywała, że jej życie nie należało do łatwych. Kiedy miała trzy lata, zmarł jej tata. Została z mamą, dziadkami i dwójką starszego rodzeństwa. Od najmłodszych lat pomagała w domu i w polu. Kiedy pytano ją, kim zostanie w przyszłości, odpowiadała: „matką”… a miała na myśli gospodynię domową. W podstawówce, jak wspomina, uczyła się dosyć przeciętnie. Do dziś pamięta, jak za wypracowanie dostała „3-” z adnotacją: „praca niesamodzielna”. Jej edukacja miała zakończyć się na szkole podstawowej. Liczono, że obejmie gospodarstwo. Tymczasem nastoletnia Ania po rocznej przerwie postanowiła kontynuować naukę. Wybrała pięcioletnie technikum. Po lekcjach szła na pole, aby… orać konno. Uczyła się przy lampie naftowej, bo w tamtych czasach na łomaską kolonię elektryfikacja jeszcze nie dotarła. W tym samym roku zdała maturę, wyszła za mąż i rozpoczęła pracę zawodową.
Przygoda z poezją rozwinęła się dopiero na emeryturze. W swoich wierszach pisze o ludziach, przyrodzie, świętach, często wraca też do lat dziecięcych. Zdarza się, że tworzy na zamówienie, choć woli pisać dla siebie i z samej siebie. Jest otwarta na nowe pomysły i natchnienia. Przygotowanie najnowszego tomiku zajęło pół roku. W tym czasie powstały kolejne wiersze, które pewnie za jakiś czas również zostaną wydrukowane.
Najnowszy zbiór pani Anny można kupić w Księgarni Podlaskiej w Białej Podlaskiej. Spotkanie autorskie zorganizował GOK i Gminna Bibliotek Publiczna w Łomazach.
AWAW