Bocian z dowodem osobistym
- W tegorocznym, już piątym, obrączkowaniu, które rozpoczęło się 15 czerwca, wzięli udział przedstawiciele czterech krajów: Libanu, Hiszpanii, Białorusi oraz Polski - w roli gospodarzy - tłumaczy lider grupy Irek Kaługa.
– Zakładaliśmy zaobrączkowanie tysiąca ptaków, jednak już po trzech dniach akcji wiedzieliśmy, że tego nie uda się dokonać, ponieważ nie ma aż tyle młodych. Przyroda rządzi się bowiem swoimi prawami – dodaje.
W tym roku bociany dotarły do nas o około dziesięć dni później niż zwykle (po drodze wystąpiły niekorzystne przeciwne wiatry). Dodatkowo, już w kraju, w maju wystąpiły niesprzyjające warunki atmosferyczne – padało i było zimno w nocy. W gnieździe zbierała się woda. Wówczas młode (w wieku około 10-15 dni), które były już za duże, by rodzice mogli je okryć przed chłodem, a za małe, by mieć rozwiniętą termoregulację i obronić się same, masowo się przeziębiały. Te, które padły, były usuwane przez dorosłe bociany z gniazd.
Bociani dowód osobisty
Obrączkując, ekolodzy chcą się przede wszystkim przekonać się, gdzie lecą bociany, czy wracają do swoich gniazd, jak daleko żerują. – Dzięki znakowaniu dowiedzieliśmy się już m.in., że niektóre z naszych boćków lecą na zimowisko przez terytorium Ukrainy (obwód lwowski). Wiemy również, że zatrzymują się na odpoczynek w Izraelu, a na zimowisko mogą docierać aż do Zambii (odległej o ponad 7 tys. 300 km). Obrączkowanie służy rozpoznaniu miejsc stanowiących zagrożenie dla bocianów. Ptaki porażone na słupach energetycznych wskazują nam bowiem punkty, które należy zmodernizować, by wyeliminować takie przypadki. Śledząc zaobrączkowane bociany, dowiadujemy się również, gdzie najczęściej żerują ptaki z konkretnych gniazd. Dzięki temu będziemy mogli w przyszłości zapobiegać drastycznym zmianom w środowisku powodującym niszczenie bocianich żerowisk. Znacząc ptaki, chcemy dowiedzieć się także, jak daleko od rodzinnych gniazd osiedlają się młode ptaki – tłumaczy I. Kaługa. I uzupełnia: – Obrączkujemy dwoma typami obrączek. Pierwsze, koloru czarnego, to Elzy – zakładane na goleń. Drugi typ stanowi komplet: obrączka zielona zakładana na goleń oraz metalowa na skok. Stosując obydwa typy obrączek (w każdym gnieździe inne), chcemy przekonać się, czy wystąpią różnice w identyfikowaniu poszczególnych ptaków. Równolegle z akcją obrączkowania liczymy bocianie pary. Dzięki temu dowiadujemy się, ile młodych opuściło każde gniazdo oraz w jakich miejscach gnieżdżą się poszczególne pary.
Z kamerą w gnieździe
Przyrodnicy przy obrączkowaniu posługiwali się wysięgnikiem, którym „zaglądali” do gniazd. – W sumie udało się zaobrączkować 700 młodych bocianów na terenie wszystkich 13 gmin powiatu siedleckiego. Było to karkołomne przedsięwzięcie, ale i wielka radość. Wszystko powiodło się dzięki zaangażowaniu zespołu oraz gości. Każdy, kto włączył się w naszą akcję, miał możliwość być przy obrączkowaniu, patrzeć na ptaki z bliska, a nawet nadać swojemu bocianowi imię – podkreśla przyrodnik. A tych nie brakowało. Jak szacuje I. Kaługa, w pomoc w pozyskiwaniu środków finansowych na obrączki zaangażowało się ponad 1 tys. 300 osób, 44 szkoły, 22 przedszkola. Około 400 boćków zyskało imię. Potwierdza to specjalny certyfikat, a w przypadku ponownego odczytania bociana (w jakiejkolwiek części świata), osoba, która nadała imię, może liczyć na informację zwrotną.
Jak wspomina I. Kaługa, w tegorocznej akcji przyrodnikom towarzyszyły również media nadające programy „na żywo” – od ogólnopolskich, przez lokalne stacje radiowe i telewizyjne. Malina, Porzeczka i Agrest oraz Mociek, Bociek i Tociek – to niektóre z imion, jakie proponowali widzowie jednego z programów śniadaniowych w ogłoszonym konkursie. Ostatecznie bocianie rodzeństwo dostało imiona Ida, Zuza i Ada, które nadały dziewczynki mieszkające w sąsiedztwie gniazda w Pogonowie pod Siedlcami.
Międzynarodowo
Wiele krajów jest zainteresowanych ochroną gatunku bociana białego, bo jest piękny, rzadki i zagrożony. W Polsce gnieździ się najwięcej bocianów, nic więc dziwnego, że ptak ten jest głęboko zakorzeniony w naszej kulturze.
– Naszym celem jest stworzenie międzynarodowego konsorcjum organizacji i krajów, które będzie wspólnie działać w celu edukacji i podejmowania konkretnych działań w zakresie ochrony. Jesteśmy zainteresowani przede wszystkim ścisłą współpracą z Libanem, bowiem przez ten teren leci na zimowisko do Afryki mnóstwo ptaków, nie tylko bocianów. Przelatują tam dwa razy do roku, a w Libanie poluje się na bociany dla sportu, co jest przerażającym procederem. Chcemy to zmieniać i prowadzić szeroką edukację na rzecz ochrony gatunku. W ciągu ostatnich dwóch lat udało nam się w tej kwestii bardzo wiele zdziałać. Współpracujemy m.in. z ambasadą w Bejrucie. Stąd również zaproszenie skierowane do lidera organizacji Terre Liban na akcję obrączkowania – wyjaśnia I. Kaługa, precyzując: – Mamy nadzieję, że dzięki tej wizycie zyskaliśmy sprzymierzeńców naszych działań i ludzi, którzy zawiozą do siebie wiedzę o tym, jak bardzo Polacy bociany kochają. Z kolei goszczący również u nas Hiszpanie są przedstawicielami drugiej populacji migracyjnej (bociany lecą przez Gibraltar), a Białorusini – nasi sąsiedzi – chcą się od nas uczyć. W akcji wzięli udział również przyrodnicy z Indii, którzy bardzo interesują się bocianami, szczególnie bocianem białym, bo ten w ich kraju gości wyjątkowo rzadko.
Jakie są plany? – Chcemy dla populacji wschodniej bociana stworzyć międzynarodowy zespół, który będzie mógł współpracować w zakresie ochrony gatunku – zdradza mój rozmówca.
Analiza i śledzenie wędrówki
Jak wstępnie analizuje I. Kaługa, ten rok jest bardzo specyficzny, bo odnotowuje się spory spadek młodych bocianów. – Zgromadzone dane pozwolą nam wnioskować bardzo konkretnie, jak zmienia się populacja bociana. Już dziś można jednak powiedzieć, że dorosłych par jest więcej, młodych mniej o około 400 sztuk. To bardzo duży spadek. W niektórych gminach jest nawet o 50% mniej ptaków. Zaskoczeniem są dla mnie gminy Suchożebry i Mokobody. Badam te miejsca od 16 lat; każdego roku odnotowywałem tu około 220 młodych, w tym roku – zaledwie 130 – wylicza przyrodnik, dodając: – Z kolei w nadbużańskiej gminie Korczew na wielu gniazdach są tylko pary bez lęgu, co oznacza, że jaja zostały wyrzucone, a wiele gniazd jest w ogóle pustych.
Zgromadzone w tym roku dane muszą się jak najszybciej znaleźć w systemie stacji ornitologicznej w Gdańsku. Aby jakiekolwiek pisklę zostało odczytane, musi być bowiem wprowadzone do systemu.
Co ciekawe, w tym roku trzem młodym bocianom z jednego gniazda zostały nałożone loggery. To nadajniki, które stale i dokładnie pozwalają określić pozycję ptaka. Wskazują trasę jego wędrówki, miejsca, w których się zatrzymuje, ile kilometrów dziennie pokonuje. – Nałożyliśmy nadajniki rodzeństwu, bo chcemy się przekonać, czy lecą razem, w których rejonach Afryki się zatrzymują, gdzie żerują. Bocianiej trójce nadaliśmy imiona liderów międzynarodowego projektu, którzy gościli w naszym kraju podczas akcji obrączkowania – tłumaczy I. Kaługa.
Wraz z przyrodnikami będziemy śledzić trasę bocianiego rodzeństwa. O przygodach Iriny, Paula i Michela jeszcze napiszemy!
GU