Aktualności
Bóg, który przechodzi obok

Bóg, który przechodzi obok

Przyszedł do swoich, a swoi Go nie przyjęli. Nie tylko Mu nie uwierzyli, ale jeszcze wyrzucili poza społeczność. Znali Go; wiedzieli, że jest synem Maryi i Józefa.

Słuchali Go uważnie i na początku byli nawet zachwyceni, ale szybko zaczęli pytać w sercu: Czy może być coś dobrego z Nazaretu? Nie mieściło się im w głowie, że może być Mesjaszem lub prorokiem. Słowa, które wypowiadał, wydawały się zupełnie do Niego nie pasować. Może gdyby uczynił coś niezwykłego, jakiś cud; może wtedy by uwierzyli. Na samo słowo przecież nie ma co wierzyć. Zaskakujące, bo próbował porównać się do Eliasza i Elizeusza, wielkich i szanowanych przez Żydów proroków. Wypominał, że znaleźli uznanie u obcych, a nie u swoich. Tego było za wiele. Ruszyli się z miejsc i wypędzili Go nie tylko z synagogi, ale też z miasta. A On nie uciekał, nie bronił się; pozwolił się wyprowadzić, a potem odszedł.

Św. Augustyn powtarzał: „Boję się Boga przechodzącego mimo”, to znaczy: boję się, że On przejdzie obok, a ja Go nie zauważę. Jezus przychodzi także do nas i również dla nas głosi Ewangelię. Otwiera przed nami jej boskie stronice, objawia się nam jako Pan i Zbawiciel. Niestrudzenie powtarza, że także w moim i twoim życiu spełniają się słowa i obietnice zapisane w Piśmie Świętym. Mogę je przyjąć lub odrzucić. Mogę je nosić w sercu i czerpać z nich nadzieję, ale mogę także nimi wzgardzić. Czy Jezus jest przeze mnie mile widziany? Ile razy wyrzucaliśmy Go z naszego życia? Ile razy, zamiast patrzeć w Jego oczy, oglądaliśmy tylko Jego plecy?

Kiedy Go odtrącaliśmy, pokornie odchodził, aby za jakiś czas znów przyjść i do nas mówić, bo przecież MIŁOŚĆ cierpliwa jest, łaskawa, nie unosi się gniewem i nie pamięta złego… MIŁOŚĆ, czyli Jezus. On wszystko przetrzyma – każde odrzucenie, biczowanie, cierniem koronowanie i krzyżowanie, które Mu fundujemy. On nie szuka poklasku; nasze hymny pochwalne niczego Mu nie dodają, ale przyczyniają się do naszego zbawienia. On nie ustaje w wysiłkach, by przyprowadzić nas do siebie, by nas przemienić. On nie szuka swego, ale nas, którzy bez Niego stajemy się bezpańscy. On niczego się nie lęka, co udowodnił na krzyżu. Chce być naszą twierdzą warowną. Obiecuje, że będzie z nami na zawsze. Boję się, gdy taki Pan i Zbawiciel przechodzi obok mnie niezauważony. Panie, daj mi rozpoznać Ciebie przychodzącego, głoszącego Ewangelię i karmiącego swoim Ciałem. Daj mi widzieć Ciebie!

Agnieszka Wawryniuk