Bóg, który widzi w ukryciu
Z hojności? Z lekkomyślności? A może jest w nim nadzieja, że i w miejscach - wedle zasad twardej logiki mało „rokujących” - wydadzą plon? Może mniej obfity, ale jednak… Chrystusową przypowieść zwykle interpretuje się w kontekście losu słowa Bożego. Ale jej sens jest daleko głębszy, egzystencjalny.
Oto człowiek wyszedł siać
Oto człowiek wyszedł do innych z sercem gorącym, gotowym kochać i służyć, nieść miłość. Rozdawał je obficie na lewo i prawo, dzielił się tym, co miał najcenniejszego. Dawał swój czas, obecność, towarzyszenie. Był tam, gdzie być powinien. Jedni przyjmowali go z radością, inni patrzyli jak na dziwaka. Jeszcze inni pytali: co on z tego będzie miał? Ale też byli i tacy, którym małe ziarenka dobra, pokornej służby, wsparcia wróciły nadzieję, wiarę w Boga i ludzi. Jeszcze inni przypomnieli sobie o nim po latach – o słowach, które usłyszeli, zaufaniu, którym zostali obdarowani. I zrozumieli, że wtedy – gdy było smutno i pusto, gdy niebo ściemniało i wszystko straciło sens – sam Bóg im go zesłał. Posłał anioła, choć nie było widać jego skrzydeł, miał zdeptane buty, skromne, zszarzałe ubranie, znoszone dżinsy i na anioła nie wyglądał…
My, ludzie XXI w. ...
Ks. Paweł Siedlanowski