Kultura
Źródło: TK
Źródło: TK

Bohaterka na współczesne czasy

Na kartach powieści, czy na ekranie - która postać Marii Skłodowskiej-Curie przekonuje bardziej? Co dziś wiemy o dwukrotnej polskiej noblistce? Rozmawiali o tym członkowie dyskusyjnego klubu książki działającego przy Miejsko-Gminnej Bibliotece w Rykach.

Tematem spotkania była powieść Magdaleny Niedźwiedzkiej i biograficzny film w reżyserii Marie Noelle. Na początku marca klubowicze obejrzeli seans w kinie Renesans. Porównując ekranizację z lekturą, mieli wiele do powiedzenia. Film podobnie jak książka opowiadały i zaledwie kilku latach z życia M. Skłodowskiej-Curie. Wystarczyło to jednak, by ukazać jej osobiste dramaty i miłosne uniesienia. Zdaniem dyskutantów taki zabieg przyniósł dobry skutek.

– Twórcy filmu zdjęli noblistkę z piedestału. Dla Polaków jest naukowcem, a przecież była też zwykłym człowiekiem – podkreśliła Grażyna Sawicka. – Wystarczy wspomnieć sceny, gdy Maria pieliła ogród albo piła alkohol z siostrą – dodała Teresa Siemierzewicz.

Ujmująca była żałoba Skłodowskiej po śmierci męża. – Paliła jego ubrania i próbowała żyć dalej. Chciała kochać, ale nie mogła trafić na odpowiednią osobę – wspominała Marianna Rodak.

Wątek miłosny zarówno w książce, jak i w powieści był bardzo silnie zaakcentowany. – Widzowie twierdzą, że polska noblistka, wiążąc się z Paulem Langevinem, rozbiła jego małżeństwo – prowokowała moderatorka Justyna Wojtaś. – To nie do końca prawda. Bez zgody partnera do zdrady by nie doszło, a w rzeczywistości to jego szwagier doprowadził od rozkładu związku – zauważyła Małgorzata Chrul.

Tylko dla Francuzów?

Rozmówcy wykazali się dużą wiedzą o życiu M. Skłodowskiej-Curie. Potrafili zinterpretować niemal każdy wątek ukazany w książce i filmie. Jednym z nich była scena, gdy polska uczona w swojej pracowni udzielała lekcji okolicznym dzieciom. – Wzięło się to stąd, że małżeństwo Curie nie wierzyło we francuski system edukacji. Gdy ktoś nie zna faktów, tego fragmentu nie zrozumie – stwierdziła G. Sawicka.

Porównując film z powieścią, łatwo było też zauważyć, że niektórych scen wręcz brakowało. M. Niedźwiedzka w swej książce o noblistce poruszyła warszawski okres jej życia. Zaś na ekranie dominował Paryż. Języka polskiego próżno było szukać nawet w dialogach Marii z siostrą. – Wyglądało to tak, jakby film był tylko dla Francuzów – powiedziała Bożena Stefko.

Niezależnie od analizy wątków niemal wszyscy dyskutanci dostrzegli talent aktorski odtwórczyni głównej roli. – Karolina Gruszka zagrała rewelacyjnie, wykreowała silną postać. Jej Maria wiedziała, co jest jej życiowym celem – podkreślała T. Siemierzewicz. – To dobra bohaterka na współczesne czasy – dodała G. Sawicka.

Tomasz Kępka