Rozmaitości
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

Boimy się skutków ekonomicznych

W Polsce są już dwa przypadki afrykańskiego pomoru świń (ASF). Obydwa wystąpiły w strefie przygranicznej z Białorusią w województwie podlaskim - chorobę wykryto u dzików. Polskie służby weterynaryjne wyznaczyły strefę buforową.

Janusz Związek, główny lekarz weterynarii, poinformował na konferencji prasowej w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi, że strefa przebiega wzdłuż granicy z Litwą i Białorusią. Zaczyna się od powiatu sejneńskiego, a należą do niej gminy powiatu augustowskiego, powiat sokólski, część gmin w powiecie białostockim, powiaty bielski, hajnowski, siemiatycki, łosicki, bialski i włodawski.

Główny lekarz weterynarii zaznaczył, że rolnicy mieszkający w tej strefie będą musieli dostosować się do specjalnych zarządzeń powiatowych lekarzy weterynarii. Na tym terenie zakazane jest m.in. organizowanie targów, wystaw i pokazów świń oraz wprowadzanie na teren gospodarstw dzików. Hodowcy muszą wyłożyć maty dezynfekujące przed chlewniami, oczyszczać sprzęt rolniczy i karmić świnie sprawdzoną paszą.

Szczegółowe dyspozycje zawarte są w rozporządzeniach wydanych 20 lutego przez wojewodę podlaskiego oraz lubelskiego. Mówi się również o zwiększeniu kontroli weterynaryjnych w gospodarstwach rolnych.

Straty – nieuniknione

20 lutego embargo na polską wieprzowinę oraz dziczyznę wprowadziło kolejne państwo po Rosji, Białoruś, uzasadniając je wykryciem w Polsce ogniska ASF. Ograniczenia dotyczą również produktów wytworzonych ze skóry, szczeciny, trofeów myśliwskich, a także pasz oraz dodatków do nich pochodzenia roślinnego i zwierzęcego, niepoddanych obróbce termicznej.

Ministerstwo rolnictwa już teraz szacuje straty, jakie poniesie polski sektor mięsny w związku z wystąpieniem ASF w Polsce. Choroba jest niegroźna dla ludzi, ale prowadzi do dużych strat finansowych związanych z całkowitym zablokowaniem możliwości sprzedaży i wywozu świń lub wieprzowiny do państw wolnych od tej choroby, padnięciami zwierząt, koniecznością wypłaty odszkodowań za zwierzęta zabite i unieszkodliwione z nakazu organów inspekcji weterynaryjnej oraz z innymi kosztami. Szef resortu Stanisław Kalemba zapowiada, że będzie zabiegał w Unii Europejskiej o rekompensaty dla polskich przedsiębiorców i hodowców. Nie ma jednak przy tym wątpliwości – na pewno nie pokryją one wszystkich strat.


Zalecam zdrowy rozsądek

PYTAMY Tadeusza Sawickiego, wójta gminy Włodawa

Panie Wójcie, zagrożenie afrykańskim pomorem świń ma swoje granice?

W sensie dosłownym – nie. Dziki z Białorusi – niezależnie od tego, czy Bug jest pokryty lodem, czy nie – swobodnie przedostają się na drugą stronę rzeki, do Polski. Tak więc ASF to choroba niemająca granic i rzeczywiście „przekraczająca” je.

Rolnicy boją się ASF?

Gospodarstwa wielkotowarowe na pewno są wyczulone w kwestii zagrożenia pomorem, a ich właściciele – jestem pewien – zrobią wszystko, by zostały w nich zachowane wszelkie środki ostrożności. Bardziej obawiałbym się natomiast, czy do zaleceń zawartych w rozporządzeniu wojewody lubelskiego dostosują się ci gospodarze, którzy hodują na własne potrzeby dwie, trzy świnki.

W sejmowej komisji ds. rolnictwa padło stwierdzenie, że widmo ASF to gwóźdź do trumny hodowców trzody chlewnej w Polsce…

Coś w tym jest, bo ceny żywca wieprzowego na naszym terenie już poszły w dół. To przerażające. Konsumenci oczywiście nie odczują tego, bo ceny wędlin na pewno nie spadną. Skutki ekonomiczne dotkną natomiast producentów. Jeszcze niedawno za kilogram żywca dostawali nawet 4,70 zł, teraz – ponad złotówkę mniej. Skutków ekonomicznych boimy się więc najbardziej.

Jest szansa, że – zgodnie z powiedzeniem „z wielkiej chmury mały deszcz” – sprawa ASF nie okaże się tak groźna, jak spekulują media?

Mieliśmy już takie sytuacje, kiedy emocje rzeczywiście sięgnęły zenitu, a niepotrzebnie. Mam na myśli ptasią grypę sprzed lat – na naszym terenie pojawiła się wizja epidemii i to, jak się wydawało, uzasadniona. Trzeźwa ocena sytuacji pozwoliła wtedy zachować spokój i zimną krew. Tak więc i teraz mówię: zdrowy rozsądek – tak, panika – nie.

W gminie potrzebna jest edukacja?

Mam wrażenie, że do tematu wszyscy podchodzą poważnie. Rozpropagowujemy treść rozporządzenia wydanego przez wojewodę lubelskiego. Na pewno dużo na jego temat będę mówił i uczulał na wskazówki w nim zawarte w najbliższych dniach, ponieważ czeka mnie seria zebrań wiejskich w miejscowościach naszej gminy.

/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-priority:99;
mso-style-qformat:yes;
mso-style-parent:””;
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin-top:0cm;
mso-para-margin-right:0cm;
mso-para-margin-bottom:10.0pt;
mso-para-margin-left:0cm;
line-height:115%;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:11.0pt;
font-family:”Calibri”,”sans-serif”;
mso-ascii-font-family:Calibri;
mso-ascii-theme-font:minor-latin;
mso-fareast-font-family:”Times New Roman”;
mso-fareast-theme-font:minor-fareast;
mso-hansi-font-family:Calibri;
mso-hansi-theme-font:minor-latin;
mso-bidi-font-family:”Times New Roman”;
mso-bidi-theme-font:minor-bidi;}

KL