Ból, który nie umiera
Nie ustają echa debaty na temat obywatelskich projektów tak w sprawie liberalizacji, jak i zaostrzenia prawa aborcyjnego. Chrześcijanie - jak ufam - nie muszą wyrabiać sobie poglądu na kwestię prawa do życia, gdyż wiedzą, że jest ono święte i należy mu się ochrona od chwili poczęcia do naturalnej śmierci.
Jedną ze znanych osób, która odważyła się dać świadectwo prawdzie, jest aktorka Dominika Figurska. Jako matka pięciorga dzieci zbierała podpisy w centrum stolicy pod projektem ustawy chroniącej życie. W rozmowie z Małgorzatą Terlikowską dla portalu Telewizji Republika mówiła m.in.: „Zwolennicy aborcji mają jakieś bielmo na oku, nie dociera do nich żaden argument”. Opowiadała, jak podchodziła do rodzin, np. matek z trójką dzieci. „Oni mnie gonili” wspominała. „Ja mówię: «przecież pani ma dzieci», a ona fuczy: «ale to moja sprawa, ile ich mam». Bardzo agresywne były też starsze kobiety, podejrzewam, że wiele z nich doświadczyło aborcji” – podsumowała.
Lubię o nim myśleć
Wyrzuty sumienia z powodu zabicia dziecka skutecznie, bo na lata odebrały radość z życia m.in. Krystynie. – W latach 70, kiedy przeprowadzałam zabieg, nie mówiło się o ciąży, ale zlepku komórek. Byliśmy na dorobku, tuż po ślubie… Wiem, marne to wytłumaczenie – usprawiedliwia się. Mówi o sobie jako matce trójki dzieci. – Młodsi, syn i córka, pozakładali już rodziny. Pierworodnego, bo lubię myśleć o nim jako o synu, odwiedzam przy cmentarnym krzyżu. To jego symboliczny grób – tłumaczy, opowiadając, jak za namową księdza, u którego się spowiadała, szukała miejsce, gdzie mogłaby zapalić symboliczny znicz.
Krystyna przyznaje, że poczucie winy wywołane aborcją przez lata było w niej uśpione. ...
WA