Historia
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

Bolszewicy w Radzyniu w 1920 r.

Sowiecka okupacja miasta trwała siedem dni - od 10 do 16 sierpnia. - Bolszewicy szybko zostali pogonieni przez wojsko polskie, jednak tych kilka dni zostawiło piętno ze względu na niesioną przez nich ideologię - mówił dr Dariusz Magier, dyrektor miejscowego oddziału Archiwum Państwowego w Lublinie, podczas promocji swojej książki „Czas bolszewika. Sowiecka okupacja Radzynia w sierpniu 1920 r. w relacjach świadków”.

Spotkanie odbyło się w niedzielę, 17 sierpnia, w parafii Matki Boskiej Nieustającej Pomocy w ramach tzw. wieczorów patriotycznych. Prelegent rozpoczął promocję od nakreślenia kontekstu wydarzeń, jakie rozegrały się w Radzyniu. - Wojna polsko-bolszewicka nie była zwykłą wojną o terytoria. To była wojna idei wolnej Rzeczypospolitej, walka w obronie rodzącej się niepodległości z totalitarną ideologią komunistyczną - podkreślił na wstępie D. Magier.

– Po co bolszewikom była Polska? – pytał dalej i odpowiadał: – Miała ona stanowić dla sowietów pomost łączący ogarniętą rewolucją Rosję z Europą Zachodnią i Bałkanami, gdzie znajdowały się silne i kuszące sowietów ośrodki robotnicze. Jej zdobycie stanowiło według Lenina być albo nie być bolszewizmu, gdyż w myśl ideologów komunizmu rewolucję miała robić klasa robotnicza, a tej w Rosji nie było. Ponadto robotnicy Zachodu wsparli sowietów przez strajki, m.in. słynny strajk dokerów, którzy nie wypuszczali z portów transportów z pomocą dla Polski.

Piąta kolumna na ziemiach polskich

Autor książki „Czas bolszewika” podkreślił, że zanim nastąpiła inwazja bolszewików na ziemie Polski, przygotowywany był grunt poprzez zaszczepianie komunistycznej ideologii i tworzenie struktur, które po wejściu bolszewików przechwycałyby polską administrację. Kim byli komunistyczni agitatorzy i organizatorzy komitetów rewolucyjnych, tzw. rewkomów? Rekrutowali się oni z tych, którzy w wyniku działań I wojny światowej znaleźli się na terenie Rosji jako wcieleni do armii carskiej czy zmuszeni do świadczenia podwód na czas ewakuacji wojsk rosyjskich. Tam wielu zostało zarażonych ideologią, niektórzy wrócili do kraju jako zawodowi rewolucjoniści, zajęli się przygotowywaniem gruntu pod rewolucję. Pod hasłem toworzenia komitetów fabrycznych oraz rad robotniczych i żołnierskich budowali strukturę, która miała wziąć na siebie odpowiedzialność za budowę nowej, komunistycznej struktury administracyjnej po spodziewanym opanowaniu kraju przez bolszewików. Pracami kierowały komórki nowo powołanej prosowieckiej Komunistycznej Partii Robotniczej Polski. W Radzyniu utworzony został Związek Zawodowy Robotników Rolnych, który m.in.organizował strajki robotników folwarcznych.

Usuwali godła, ścinali krzyże…

1 sierpnia zajęty został przez sowietów Brześć, następnie Białka, Cicibór Wielki, Zozula, Biała Podlaska. W nocy z 9 na 10 sierpnia zajęli Radzyń, potem Łuków.

– Gdzie wkraczali bolszewicy, skąd wycofywała się polska administracja, tam uruchamiane były organy administracji kolaboracyjnej. Członkami komitetów rewolucyjnych – oprócz zawodowych rewolucjonistów, agentów Moskwy – byli wyzuci z przynależności do polskiej wspólnoty narodowej wyrobnicy, analfabeci, element przestępczy, duży procent stanowiła ludność żydowska.

Rozkazy rewkomu nakazywały złożenie broni, usuwano godła, ścinano krzyże w terenie, niszczono archiwalia, konfiskowano zapasy płodów rolnych, nakładano kontrybucje na kupców, rekwirowano alkohol i sukno. Przy rewkomach zakładano rewolucyjne trybunały, które miały ścigać wrogów władzy ludowej. Sędziami trybunałów byli wzięci z ulicy członkowie rewkomu, od ich wyroków nie było odwołania. Na szczęście ich ofiary – ze względu na krótki czas okupacji – nie były liczne.

Bolszewicy pierzchnęli bez walki

Społeczeństwo polskie rozbite politycznie okazało się jednomyślne w obliczu zagrożenia, nastąpiła wielka mobilizacja Polaków do obrony ojczyzny. Nabrała ona charakteru patriotyczno-religinego. – Na naszych terenach idea ta trafiała szczególnie do uformowanej konserwatywnie podlaskiej społeczności, ludzi opierających swoje morale o idealizm, patriotyzm i wiarę katolicką. Była w tym duża zasługa antybolszewickiej postawy bp. Henryka Przeździeckiego, która wpisywała się w postawę całego Episkopatu Polski – przypomniał dyrektor radzyńskiego AP.

Po 15 sierpnia odwrót Armii Czerwonej nastąpił błyskawicznie. 16 sierpnia bolszewicy wraz ze wszystkimi członkami komitetu rewolucyjnego pierzchnęli z Radzynia na odgłos pierwszych strzałów – bez walki.

Szerokie spektrum

Ostatnia część spotkania poświęcona została prezentacji książki. – Spróbowałem odtworzyć przebieg bolszewickiej okupacji Radzynia w najbardziej przemawiający do wyobraźni czytelnika sposób – poprzez relacje świadków, którzy z racji pełnionych funkcji oraz charakteru prowadzonej działalności znaleźli się w centrum wydarzeń – podkreślał D. Magier. Autor posłużył się gotowym materiałem, jaki znalazł w zeznaniach zachowanych w aktach rozprawy sądowej przeciwko ośmiu osobom kolaborującym z bolszewikami podczas kilkudniowej okupacji Radzynia. Sprawa toczyła się przed Sądem Okręgowym w Białej Podlaskiej w latach 20 i 30 XX w.

Wśród 18 świadków znaleźli się m.in.: starosta radzyński, sędzia grodzki, komendant, sekretarz oraz funkcjonariusze komendy policji, jak również rolnik, kupiec, inżynier, pracownicy okolicznych folwarków. Mamy więc szerokie spektrum punktów widzenia i bogactwo wydarzeń związanych z kilkudniową sowiecką okupacją.

Publikacja podzielona została na dwie części. W pierwszej odnajdujemy obraz przygotowania terenu do sowieckiej inwazji, w drugiej – pobytu bolszewików w Radzyniu.

Najważniejsza pomoc

W książce znajdziemy też bogaty materiał ikonograficzny. Do zilustrowania wydarzeń sprzed 94 lat posłużyły zdjęcia wykonane podczas ich rekonstrukcji, jaka miała miejsce w Radzyniu w 2007 r. Fotografie wykonane przez Tomasza Młynarczyka i Mirosława Koczkodaja, a odpowiednio wystylizowane i „postarzone” przez Przemysława Krupskiego, znakomicie wprowadzają w atmosferę.

W czasie ożywionej dyskusji jeden ze słuchaczy – Józef Korulczyk zwócił uwagę, że choć bolszewicy z Radzynia wycofali się bez walki, to major Jaworski dopędził ich w okolicy Kąkolewnicy, gdzie doszło do starcia. Pozostała po nich pamiątka będąca dowodem polsko-węgierskiego braterstwa. – Do dziś na okolicznych polach można spotkać łuski węgierskie. Rząd Węgier całe zapasy amunicji przeznaczył dla armii polskiej. Była to najważniejsza pomoc, jaką Polacy, którzy ratowali Europę przed komunizmem, otrzymali z zewnątrz –  podkreślił J. Korulczyk. – Skład amunicji dotarł bezpośrednio przed bitwą warszawską, posłużył do zwycięstwa – dodał D. Magier.

Anna Wasak