Historia
Weronika Muzyka
Weronika Muzyka

Bracia niezłomni

Wieś Zbójno w gminie Sosnowica była świadkiem dramatycznych wydarzeń i w czasie wojny z niemieckim najeźdźcą, i tuż po niej, kiedy Polacy w bezwzględny sposób byli prześladowani przez Sowietów.

W tym miejscu na mapie powiatu parczewskiego mieszkała rodzina Majewskich - Bronisław i Józefa oraz ich dzieci: Wacław, Feliks, Bolesław, Aleksandra, Bronisława i Pelagia. - Stali się oni symbolem walki o wolność Polski - tak mówi o nich propagator nauki i kultury regionu parczewskiego Jarosław Armaciński, prezes Stowarzyszenia „Historyczna Sosnowica”, prawnuk Aleksandry. Najstarszy z braci, Wacław (ur. 19 grudnia 1904 r.) był członkiem Armii Krajowej - Wolność i Niepodległość o pseudonimie Lis.

– Został zaaresztowany w 1944 r. jako pierwszy z braci, zaraz po wkroczeniu na te tereny Sowietów – wyjaśnia J. Armaciński.

Początkowo był przetrzymywany w więzieniu w Białymstoku, od 20 listopada 1944 r. do 14 kwietnia 1945 r. – w obozie jenieckim NKWD w Ostaszkowie, od 17 kwietnia 1945 r. do 19 stycznia 1946 r. – w obozie w Riazaniu. W lutym wrócił do kraju. – Niedługo cieszył się wolnością. 7 października 1951 r. został ponownie aresztowany w Woli Wereszczyńskiej przez funkcjonariuszy Bezpieczeństwa Publicznego z Włodawy, a w kwietniu 1952 r. skazany na cztery lata więzienia za udzielanie od 1946 r. do jesieni 1949 r. pomocy oddziałom Leona Taraszkiewicza „Jastrzębia” i Edwarda Taraszkiewicza „Żelaznego” – mówi potomek rodziny Majewskich. Dalsze koleje losu „Lisa” to przymusowa praca w kopalni węgla kamiennego „Bielszowice” w Rudzie Śląskiej od 1953 r. do 1955 r. Unieważnienie wyroku z 1952 r., jaki na nim ciążył, nastąpiło w lutym 1999 r.

 

„Róg” był na liście

Drugi z braci – Feliks (ur. 10 kwietnia 1910 r.), ps. Róg, również należał do AK-WiN. Uniknął aresztowania, kiedy jesienią 1944 r. do Zbójna zajechało NKWD i zatrzymało 14 żołnierzy AK. – Trzy tygodnie później wieś ponownie została otoczona przez NKWD. „Róg” był w tym czasie u kolegi, sąsiada – opowiada J. Armaciński opisując przebieg wydarzeń. Na podwórko wjechała sowiecka ciężarówka. Mężczyźni schowali się do szafy. Mieszkanie kolegi „Roga” sowiecki major wybrał sobie na kancelarię, rozłożył na stole dokumenty i wyczytywał podwładnym nazwiska ludzi, których mieli aresztować. Na liście był m.in. „Róg”. Ukryty w szafie, ocalał także tym razem. Postanowił iść do lasu. W styczniu 1945 r. skontaktował L. Taraszkiewicza z komendantem rejonu AK Klemensem Panasiukiem ps. Orlis. Od tego spotkania rozpoczęła się służba „Jastrzębia” w podziemiu niepodległościowym.

F. Majewski we wrześniu 1945 r. przeszedł do zrzeszenia WiN, w którym objął funkcję komendanta rejonu II Obwodu WiN Włodawa obejmującego gminy Wola Wereszczyńska i Wołoskowola. W lutym 1947 r., kiedy władza ludowa ogłosiła amnestię, skorzystało z niej wielu członków podziemia, „Róg” się wahał. 20 kwietnia 1947 r. ujawnił się, zdał broń, ale nadal utrzymywał kontakt z grupą E. Taraszkiewicza.

 

Dziewięć lat, miesiąc i trzy dni

Nalot na dom Majewskich Urząd Bezpieczeństwa urządził 6 sierpnia 1947 r. „Róg” był ujawnionym żołnierzem WiN, dlatego ocalał, jego brata Bolesława zakatowano na śmierć kijami i kopniakami, a do już nieżyjącego oddano dwa strzały. Całą akcją dowodził ubowiec z Włodawy o nazwisku Matczuk. Wskutek tego nalotu ucierpiała także Pelagia i jej szwagier – umieszczono ich w więzieniu na Zamku Lubelskim. Feliks po pochowaniu brata wybrał się do Lublina. – 9 sierpnia ojciec pojechał na zamek, ponieważ chciał się dowiedzieć, co dzieje się z siostrą i szwagrem. Będąc w Lublinie, odwiedził swojego znajomego o nazwisku Karczmarczyk, który prowadził zakład szewski. Opowiedział mu m.in. o okolicznościach śmierci Bolesława. Zwierzył się, mówiąc, że nie podaruje tego, co zrobiono jego bratu, bez sądu – relacjonuje Stanisław Majewski, syn Feliksa. – Podczas tej rozmowy Karczmarczyk wychodził dwa razy. Po jakimś czasie przyszło dwóch ubowców w skórzanych płaszczach i zabrało ojca. Odtąd przez dziewięć lat, miesiąc i trzy dni byliśmy z mamą i rodzeństwem sami – dodaje.

– Bezpieka nie chciała wypuścić na wolność F. Majewskiego, śledztwo trwało dwa lata – wyjaśnia J. Armaciński. – Kiedy w ręce UB trafiły pamiętniki „Żelaznego” zawierające opis działalności „Roga”, los Feliksa został przypieczętowany. Po dwóch i pół latach procesu został skazany na 15 lat więzienia. Odsiedział ponad dziewięć – dodaje.

Żona Feliksa wraz z czwórką dzieci gospodarowała sama. Żyli w skrajnej biedzie, jedli dwa razy dziennie. W domu zamiast podłogi było klepisko, a zimą dom był tak wyziębiony, że woda w wiadrze zamarzała. – Kiedyś matka nazbierała w lesie wiaderko jagód i zaniosła doktorowi. Otrzymała niewielką zapłatę i kawałek słoniny – mieliśmy w domu święto. Takie było nasze życie – wyznaje pan Stanisław.

Feliks zmarł 14 listopada 1998 r., został pochowamy w Sosnowicy. – Mój ojciec urodził się dokładnie wiek przed katastrofą pod Smoleńskiem, 10 kwietnia 1910 r.  przypomina S. Majewski.

 

Na własnym podwórku

Bolesław (ur. 1918 r.) należał do oddziału Stanisława Parzebudzkiego „Marsa”. Nosił pseudonim „Żyd”. W czerwcu 1944 r. brał udział w walce z Niemcami pod Wolą Wereszczyńską. – Kiedy przedzierał się przez łany zboża, atakując pozycje przeciwnika, został trafiony w nogę. Rana krwawiła tak mocno, że nie mógł dalej walczyć. Późnym wieczorem, kiedy ucichły wystrzały i samoloty, a Niemcy się wycofali, okoliczna ludność wyszła z domów na poszukiwanie swoich zwierząt gospodarskich. Wypuszczono je wcześniej na wolność z obawy przed bombardowaniem. Wtedy na ciężko rannego Bolka natknęła się pewna ukraińska rodzina. Po wielu godzinach spędzonych na słońcu, bez wody i środków przeciwbólowych, Bolesław w końcu doczekał się pomocy. Ta rodzina zaopiekowała się nim, odszukała też oddział AK i doprowadziła do rannego. Fachowej pomocy udzielił felczer z Sosnowicy – Andrzej Fedorowicz – opowiada J. Armaciński. Rana była jednak na tyle poważna, że Feliks zawiózł Bolesława do szpitala w Chełmie. Odwiedzał go tutaj i przywoził jedzenie. – Pewnego razu chirurg, który opiekował się rannym, wziął Feliksa na bok i powiedział, że mają z chorym problem, ponieważ w nocy wykrzykuje, „walczy z Niemcami”. Ale skończyło się dobrze, wkrótce Sowieci weszli do Chełma, nastał względny spokój. Bolesław wrócił do domu. Zaczął nawet odkładać pieniądze na operację nogi. 6 sierpnia 1947 r. na dom Majewskich urządzono nalot. Ubecy w bestialski sposób zamordowali Bolesława na jego własnym podwórku – opowiada prezes Stowarzyszenia „Historyczna Sosnowica”.

 

Poległ w akcji

B. Majewski pochowany został na cmentarzu parafialnym w Sosnowicy. Nieznane jest natomiast miejsce pochówku najmłodszego z braci Majewskich, Zygmunta ps. „Lenin” (ur. 6 grudnia 1926 r.), również działającego w AK-WiN. Poległ w wieku 20 lat 26 listopada 1946 r. w walce z UB i KBW pod Świerszczowem, kiedy oddziały partyzanckie L. Taraszkiewicza „Jastrzębia”, Józefa Struga „Ordona” i Zdzisława Brońskiego „Uskoka” próbowały uderzyć na Chełm oraz centralny magazyn broni i amunicji. „Na skutek defektów w samochodach i fatalnych polnych dróg zmarnowano cały dzień na zdobycie pojazdów i osiągnięcie zaledwie punktu wyjściowego do wyprawy w kierunku Chełma” – napisał historyk Grzegorz Makus na swoim portalu „Podziemie zbrojne”. Postanowiono następny dzień poświęcić na przechwycenie lepszych samochodów. 28 listopada, już ze zdobyczami, jadąc w kierunku Chełma, spostrzegli wyłaniające się zza zakrętu auta wysłane przez komendanta UB – było ich 11 i jedna tankietka. Brat Leona – Edward zanotował: „«Jastrząb», widząc z zakrętu tylko trzy samochody, daje rozkaz do natarcia, licząc na to, że ich pokonamy”. W akcji zginął Zygmunt.

Symbolicznym nagrobkiem najmłodszego z braci Majewskich na cmentarzu parafialnym w Sosnowicy opiekuje się S. Majewski.

Joanna Szubstarska