Region
Brakuje na pensje

Brakuje na pensje

W czterech gminnych szkołach brakuje pieniędzy na wynagrodzenia dla nauczycieli. Radni wprowadzili na ostatniej sesji zmiany w budżecie, zapewniające pedagogom wypłaty wrześniowe. Wciąż nie wiadomo, skąd wezmą środki na kolejne płace.

Nauczyciele z Halas dostali swoje sierpniowe wynagrodzenia z miesięcznym poślizgiem, bo pieniądze skończyły się już w lipcu. We wrześniu środków zabrakło już czterem szkołom: w Maniach, Halasach, Tuliłowie i Kożuszkach. Powodem jest zbyt mała liczba dzieci uczęszczających do tych placówek w proporcji do zatrudnionych nauczycieli. Subwencja, jaką gmina otrzymuje na jedno dziecko, to ok. 6,2 tys. zł rocznie. W szkole w Halasach na pierwsze półrocze wydano już ponad 5 tys. zł na ucznia, podczas gdy na przykład w dużej szkole w Rogoźnicy ok. 2,8 tys. zł.  Gmina musiała dołożyć szkołom 138 tys. zł. Radni przesunęli na ten cel środki z zadania kanalizacji Halas. Komisja budżetowa rady, po przeanalizowaniu wydatków poszczególnych placówek, zaleciła wójtowi zastosować inne rozwiązania ekonomiczne i zmniejszyć koszty ich utrzymania poprzez różne możliwości organizacyjne. Jedną z nich jest przekształcenie szkół w niepubliczne. Do tego właśnie dąży wójt Roman Michaluk.

Społeczne lepsze?

Wiadomo już, że przekształcona będzie szkoła w Tuliłowie, w której uczy się mniej niż 70 dzieci. Kadencja dotychczasowej dyrektorki Małgorzaty Siłaczuk się skończyła, a wójt  powołał na jej miejsce Agatę Chłodzińską-Zgorzałek, przed którą postawił zadanie przygotowania szkoły do przekształcenia. Wójt podkreśla, że nie wie jeszcze, co będzie z pozostałymi placówkami. Jeśli jednak okaże się, że uczęszcza do niej poniżej 70 uczniów, od nowego roku szkolnego również zostaną przekazane do prowadzenia stowarzyszeniom lub osobom fizycznym,. Nauczyciele natomiast, pół roku wcześniej, dostaną wypowiedzenia lub nowe warunki pracy. Wójt już w maju chciał zlikwidować trzy szkoły i stworzyć z nich placówki społeczne. Jednak pod presją mieszkańców i nauczycieli, którzy tłumnie stawili się na sesję, aby protestować przeciw likwidacji, radni ugięli się i podjęli negatywną decyzje. Czy dobrze zrobili?

Dokładamy ze wspólnych pieniędzy

Dziś szkoły istnieją na starych zasadach, a nauczyciele, rodzice i ich dzieci płacą za to. – Musiałem poprzenosić nauczycieli, zmienić niepokornych dyrektorów, a co najgorsze, łączyć klasy – wymienia wójt R. Michaluk. Nauczycielskie wypłaty to największy koszt funkcjonowania szkoły. Gdyby powstały placówki społeczne, pedagodzy mogliby pracować na podstawie umowy o pracę i bez karty nauczyciela. Gmina by na tym sporo zaoszczędziła. Nauczyciele obawiają się jednak, że jako niepubliczne te szkoły nie przetrwają. – Jeśli w danej placówce uczy się poniżej 50 dzieci, to nie jest to opłacalne. No i rodzice na pewno chętniej poślą dzieci do większych, dobrze wyposażonych szkół, niż do małej szkółki – mówi Michaluk. – Musimy dbać o dobro wszystkich mieszkańców, a nie tylko wąskiej grupy społeczności, która za wszelką cenę chce mieć w swojej miejscowości szkołę. Dokładamy do niej przecież wspólne pieniądze, za które moglibyśmy zrobić coś innego. Dziś zdjęliśmy z kanalizacji Halas, jutro może z jakiejś drogi, a później może przyjdzie kolej na przydomówki.. Tak dalej być nie może – kończy wójt.

BZ