Brakuje personelu
- Dramatycznie brakuje osób do pracy - informuje Aneta Krajewska, rzecznik prasowy urzędu miasta. - W związku z tym, że wielu pracowników oddziału kardiologicznego przebywa obecnie na kwarantannie lub jest objęta izolacją domową szpital miejski, mając na uwadze dobro pacjentów, postanowił wstrzymać przyjęcia do oddziału kardiologicznego, chorób zakaźnych i chorób wewnętrznych - dodaje A. Krajewska. Jednocześnie tłumaczy, że pacjenci nie trafiają, mówiąc kolokwialnie, gdzie popadnie. - Jeśli osoba z covidem ma dodatkowo schorzenia kardiologiczne, powinna trafić na oddział kardiologiczny covidowy. Jeśli ma cukrzycę, to na wewnętrzny - wyjaśnia rzecznik urzędu miasta. W miarę możliwości miejsca na oddziale kardiologicznym mają być uwalniane. Jeżeli stan zdrowia pacjentów na to pozwoli, zostaną wypisani, a pozostali - przeniesieni na inne oddziały.
– Po wypisie wszystkich pacjentów z oddziału kardiologicznego, przeprowadzone zostaną prace polegające na dekontaminacji i czyszczeniu pomieszczeń. Następnie będą podejmowane kroki w celu przywrócenia funkcjonowania oddziału – precyzuje A. Krajewska. I dodaje: – Mamy nadzieję, że 23 października ruszymy, ale to będzie uzależnione od sytuacji wśród personelu. Jeśli pojawią się nowe zakażenia, będzie tragicznie.
O sytuacji szpitala został powiadomiony m.in. wojewoda mazowiecki, który odpowiada za organizację opieki zdrowotnej na terenie województwa. I to on może podjąć decyzję o dalszych krokach pozwalających na rozszerzenie bazy łóżkowej czy zmiany organizacji pracy.
Decydują koordynatorzy
Na 20 października w szpitalu miejskim przebywało 123 pacjentów z Covid-19. Tego samego dnia – mimo wcześniejszej decyzji – przyjęto trzech nowych pacjentów.
– Lekarze w trakcie teleporady ocenili stan chorych na zagrażający życiu. Zostali skierowani do szpitala i znaleźli się w polowej izbie przyjęć – kontenerze przed szpitalem. Stan pacjentów nie pozwolił na to, by ich zawieźć gdzie indziej. Zwłaszcza że wiemy, iż w najbliższej okolicy nikt ich nie przyjmie. Odpowiedzialność za życie ludzkie nie pozwoliła odesłać tych chorych. Potrzebują natychmiastowej pomocy – tłumaczy rzecznik urzędu miasta. I wyjaśnia, że to nie szpital decyduje o tym, gdzie trafi pacjent, ale koordynator ratownictwa medycznego. – Najpierw stan pacjenta ocenia lekarz. Jeśli objawy są lekkie, każe choremu zostać w domu i się obserwować. Jeżeli stan ulega drastycznemu pogorszeniu, pacjent musi wezwać karetkę. To właśnie wtedy koordynator widzi, w którym szpitalu jest miejsce, i decyduje, gdzie należy przewieźć chorego. Na takiej zasadzie trafiają do nas pacjenci z Pruszkowa, Warszawy i innych miejscowości – wyjaśnia A. Krajewska.
Wolontariusze poszukiwani
Sytuacja szpitala miejskiego jest na tyle dramatyczna, że poszukiwani się także wolontariusze do pomocy. – Mile widziane są osoby, które mają jakiekolwiek przygotowanie, np. ratownicy medyczni, opiekunki medyczne, albo skończone kursy w zakresie ratownictwa medycznego – zaznacza A. Krajewska. – W tym momencie brakuje nawet osób, które mogłyby podać obiad, poprawić poduszkę, podstawić kaczkę. Zdajemy sobie jednak sprawę, że świadomość pracy na oddziałach zakaźnych może odstraszać – dodaje rzecznik.
Wszystkie osoby, które chciałyby pomóc, proszone są o kontakt z siedlecką Caritas, z którą szpital ma podpisaną umowę.
HAH