Kultura
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

Brodacze docenieni przez UNESCO

Znaki rozpoznawcze to metrowy kapelusz udekorowany kwiatami z bibuły, maska z długą lnianą brodą, barani kożuch i słomiane maty obwiązane wokół nóg. Tak wygląda brodacz. Ten barwny obrzęd decyzja ministra kultury i dziedzictwa narodowego został wpisany na krajową listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego UNESCO.

Sławatycze - nadbużańska miejscowość ma wyjątkową i wielowiekową tradycję żegnania starego roku. Przez trzy ostatnie dni grudnia ulicami rządzą brodacze, czyli lokalni przebierańcy, którzy w specjalnych strojach kolędują, zaczepiają mieszkańców, a panny biorą „na hocki”. To jedyni tacy kolędnicy w Polsce, a może i na świecie. Nikt nie wie, skąd wziął się ten zwyczaj, ale bez niego trudno sobie wyobrazić pożegnanie starego i powitanie nowego roku. Zgodnie z tradycją wybierany jest też brodacz roku. Kryterium stanowi strój, który uczestnicy przygotowują własnoręcznie. Ten barwny zwyczaj został wpisany na krajową listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego UNESCO.

– To dla nas ogromna radość. Od pond roku staraliśmy się o ten wpis – mówi Bolesław Szulej, dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury w Sławatyczach, przypominając, iż brodacze – tajemnicze, nieprzeciętnie wysokie, bajecznie kolorowe, brodate postacie w maskach – od lat przez ostanie trzy dni roku rządzą na ulicach miejscowości. – Dziś nikt już nie pamięta, kiedy po raz pierwszy pojawili się nad Bugiem. Ja po raz pierwszy zetknąłem się z nimi w latach 60, będąc jeszcze dzieckiem. Najstarsi mieszkańcy potwierdzają, że dowiedzieli się o tradycji z przekazów dziadków, którzy opowiadali, iż w ten sposób zawsze żegnano stary rok. Określenie „brodacze” pochodzi od bardzo długich bród wykonanych z lnianego włókna, jakie przyczepiają sobie miejscowi przebierańcy. Symbolizują one długie życie, bogactwo przeżyć, dostojność, mądrość, doświadczenie życiowe, przekazywane na najbliższych 12 miesięcy – opowiada dyrektor GOK.

 

Szansa na światowy wpis

Wpisem na krajową listę UNESCO mogą pochwalić się nieliczne miejscowości na Lubelszczyźnie. Wniosek do Narodowego Instytutu Dziedzictwa opracował B. Szulej przy wsparciu Andrzeja Saara, zastępcy dyrektora Wojewódzkiego Ośrodka Kultury w Lublinie. Udało się za pierwszym razem. – To również zasługa mediów, w tym „Echa Katolickiego”, które pisały o brodaczach. Musieliśmy bowiem udokumentować, w jaki sposób promowaliśmy zwyczaj – podkreśla szef sławatyckiego GOK. Jego zdaniem docenienie brodaczy przez resort kultury może przełożyć się na atrakcyjność i rozpoznawalność tej tradycji. – Choć i tak robi ona furorę, bo co roku przyjeżdżają do nas ludzie z całej Polski, w tym reżyserzy, etnografowie, redaktorzy, fotoreporterzy z różnych wydawnictw z Warszawy, Gdańska, Krakowa, Lublina, Siedlec, Białej Podlaskiej, Białegostoku, Śląska, przedstawiciele Instytutu Kulturoznawstwa Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Wszyscy chcą zobaczyć sławnych już brodaczy – zaznacza B. Szulej, dodając, że zwyczaj ma szansę znaleźć się na światowej liście UNESCO.

 

Duma, promocja i …pieniądze

Jak zauważa wójt gminy Sławatycze Arkadiusz Misztal, wpis na prestiżową listę nie jest przypadkowy. – Było to poparte długą i wytężoną pracą całego zespołu z dyrektorem GOG B. Szulejem na czele, który był koordynatorem tych działań. Trzeba było zebrać wszystkie dane archiwalne, np. najstarsze zdjęcia, relacje, przeprowadzić konsultacje z mieszkańcami – przypomina wójt, dodając, iż docenienie brodaczy to ogromna radość i wyróżnienie. – To jeden z niewielu żywych zwyczajów, jakie znalazły się na liście. W dodatku absolutnie nieinscenizowany i wyjątkowy, gdyż nie znajdziemy go w sąsiednich gminach, powiatach czy województwie. Nie musimy namawiać młodzieży, by przebierała się za brodaczy. Dla nich to zaszczyt, iż mogą pielęgnować tę tradycję – zapewnia.

Władze gminy podkreślają, iż obrzęd został opisany, skatalogowany, dzięki czemu w sensie formalnym i kulturoznawczym nie zaginie. – To bardzo ważna rzecz, bo być może stanie się to przyczynkiem do pogłębionych badań kulturoznawczych – zwraca uwagę A. Misztal. – Dla mieszkańców wpis na listę UNESCO to powód do dumy, dla gminy – okazja do promocji na mapie województwa i kraju. Po cichu liczymy również, że dzięki rozpoznawalności zwyczaju będziemy mogli pozyskiwać dodatkowe środki z budżetu resortu kultury na utrwalanie dziedzictwa kulturowego – dopowiada wójt Sławatycz.

W tym roku przebierańców również będzie można spotkać na ulicach nadbużańskiej miejscowości. – Pomimo zakazów związanych ze stanem wyjątkowych i obostrzeń sanitarnych między 29 a 31 grudnia brodacze pojawią się w Sławatyczach. Odbędzie się też konkurs na najładniejsza czapkę i przebranie – zapowiada wójt.

MD