Komentarze
Brudne gry

Brudne gry

Obejrzałem film „Sala samobójców. Hejter”. Żadna to nowość - w kinach był wyświetlany kilka miesięcy temu, ale szalona wiosna, pandemia etc. Nie było kiedy ani jak pójść do kina.

Wydalony z Uniwersytetu Warszawskiego student prawa zostaje przyłapany na plagiacie. Postanawia jednak ukrywać ów fakt przed światem i nadal pobiera pomoc finansową od państwa Krasuckich. Zdemaskowany i ośmieszony szuka zatrudnienia. Znajduje je w „farmie trolli” zajmującej się hejtowaniem w internecie znanych osób. Zaczyna zarabiać ogromne pieniądze. Widzi potworne spustoszenie, jakie w ten sposób wyrządza innym. Ma ogromny potencjał niszczenia! Na cel zostaje wzięty polityk - kandydat w wyborach na prezydenta miasta. Rozpoczyna się brudna gra. Bezwzględność tytułowego bohatera w wirtualnym niszczeniu człowieka kończy się rzeczywistą tragedią - na konwencji wyborczej zamachowiec zabija jego i wiele innych osób. Film jest porażający w swojej wymowie. A zarazem tak bardzo prawdziwy.

Dziś nie trzeba fizycznej ingerencji, aby zniszczyć drugiego człowieka. Wystarczy rozsiewać kłamstwa w internecie, judzić, podkręcać emocje. Być w tym konsekwentnym i bezwzględnym. Można wypromować miernoty i podkopać autorytety. Odebrać dobre imię, markę, tytuł – ot, tak sobie…

Ludzie bez twarzy, bez poczucia odpowiedzialności. To jest najgorsza pandemia XXI w.

Chyba ciągle niewielu z nas jest tego świadomym. Mówi się: świat wirtualny jest inny niż „real”. Nierzeczywisty, trochę na niby. Znika po wyłączeniu komputera czy smartfona. Doprawdy? Mała dziewczynka wyskoczyła z okna swojego domu. Cudem ją odratowano. Tłumaczyła później rodzicom, że przecież ulubiony bohater z gry komputerowej skoczył i… pofrunął!

Michałowa z serialu „Ranczo” mówiła: „Tylko głupi szuka prawdy w kolorowych magazynach i reklamie…”. Niby oczywiste… Ale w epoce dominacji kultury obrazkowej, narastającej ignorancji to tam – niestety – szuka się coraz częściej wiedzy o świecie. Kto się zastanawia nad faktem, że skomplikowane algorytmy śledzą go w sieci krok po kroku, analizują preferencje i wybory? Kto ma świadomość, że wszelkiego rodzaju rankingi, bazy opinii to często wyreżyserowane „spektakle” opłacane suto przez producentów, że komentarze pod tekstami, artykułami, prezentacjami postaci (apogeum podczas kampanii wyborczych) to w istocie dzieło setek „mrówek”, bez wytchnienia trollujących za pieniądze, kłamiących, realizujących czyjeś brudne koncepcje, projektujących w cyfrowym świecie wzloty i upadki? Dla jednych to zabawa. Dla drugich – łzy, tragedie, złamane życie.

Mój Boże, jakich czasów doczekaliśmy…

Ks. Paweł Siedlanowski