Budować czy nie?
Dla Przedsiębiorstwa Energii Cieplnej w Siedlcach Instalacja Termicznego Przetwarzania Odpadów Komunalnych nie jest przedsięwzięciem o dużym znaczeniu dla produkcji i ciepła, i energii – takie wnioski płyną z prezentacji, jaką prezes firmy Wojciech Pawlik przedstawił podczas listopadowej sesji rady miasta. – W założeniach projektu spalarnia nie działa cały czas, co również jest kluczowe – wskazywał. – W przestrzeni publicznej pojawiały się informacje, że ITPOK pozwoliłby obniżyć rachunki za ciepłą wodę o 50%, tymczasem nie jest on w stanie zapewnić miastu energii cieplnej nawet w sezonie pozagrzewczym, zaś plan i założenia projektu zakładały wyłączanie go w okresie letnim – dodał, przedstawiając opinie ekspertów mówiące, że za jakiś czas może pojawić się problem z odpadami, które można by w niej spalać, bo takie sytuacje mają już miejsce w innych krajach. Podkreślił również, że spalarnia może byłaby opłacalna dla miasta, ale gdyby powstała w innym miejscu, bo to pozwoliłoby na niepłacenie podatku ETS, który generuje znaczne koszty. – Uważam, że jest to inwestycja na więcej niż jedną spółkę, jeżeli myślimy o jej kontynuacji – podkreślił. Poruszył również kwestię finansowania, co wymagałoby dodatkowych nakładów ze środków własnych PE. – Dziwi mnie fakt, że przy możliwości uzyskania większej energii cieplnej i elektrycznej, na co wskazują opracowania przygotowywane w ramach inwestycji, wydania znacznie mniejszej ilości pieniędzy, ktoś zdecydował się odrzucić te wersje projektów – podsumował wyniki audytu.
Głos mieszkańców jest ważny
Radny Maciej Drabio zauważył, że choć zarząd PE będzie samodzielnie podejmował decyzje co do inwestycji ITPOK, radni chcieliby mieć pełną wiedzę i móc wyrazić w tej kwestii zdanie, a także zapoznać się z wynikami audytu. – Czy to na pewno był audyt, bo firma, która go przeprowadziła, niekoniecznie ma doświadczenie w tym zakresie – dopytywał, zaznaczając, że nie przeczy danym, jakie zostały zaprezentowane, ale czy osoby, które je przygotowały, są w jakiś sposób powiązane z obecną władzą PE? Na jego pytanie, w jakim punkcie obecnie jest inwestycja, W. Pawlik odpowiedział, że spółka wystąpiła z wnioskiem do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, by przesunąć realizację inwestycji o dwa lata. – To duże środki i nikt nie działa pod wpływem chwili, jesteśmy otwarci na rozmowy, bo to poważny temat – dodał. – Słuchamy waszego głosu, ponieważ to wy reprezentujecie mieszkańców, a ta inwestycja właśnie im ma służyć – podkreślił, dodając, że przed podpisaniem umowy z NFOŚiGW ani skarbnik miasta, ani dział ekonomiczny nie widzieli pełnego modelu finansowania inwestycji.
– Na bazie przedstawionych informacji przychylam się do rekomendacji odstąpienia od budowy takiego obiektu – stwierdziła radna Angelika Ambroziewicz i zapytała o karę w wysokości 1,2 mln zł, jaką PE miał zapłacić Wojewódzkiemu Funduszowi Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w związku z niedotrzymaniem umowy o dofinansowaniu remontu kotłów gazowych. – Niedawno dostaliśmy pozew na zwrot tej pożyczki w wysokości ok. 480 tys. zł, ale będziemy walczyć. Niestety, mamy informacje, że chcą nas pozwać również na te 1,2 mln zł – odpowiedział W. Pawlik.
Odebrany głos
Głos w dyskusji zabrał także radny Andrzej Sitnik, za którego prezydentury podejmowano decyzje w kwestii ITPOK-u. – W tej dyskusji powinna uczestniczyć poprzednia pani prezes, by mogła merytorycznie odnieść się do wszystkich zagadnień – zauważył, przypominając, że obecny prezes miał z nią spór, w wyniku którego przegrał batalię sądową co do rozpowszechniania nieprawdziwych informacji o jej działaniach. Przewodniczący rady Robert Chojecki zwrócił uwagę, że ta kwestia nie ma związku z tematem poruszanym na sesji i kazał przejść A. Sitnikowi do meritum, grożąc odebraniem głosu, co uczynił, gdy radny nie reagował na upomnienia. Ten jednak nie zaprzestał i – nie schodząc z mównicy – kontynuował swój wywód, w związku z czym zarządzono przerwę. – Nie chciałem i nie chcę eskalować sytuacji konfliktowej, żeby każdy mógł merytorycznie wypowiedzieć się na tematy związane z inwestycją, natomiast nie będę tolerował dyskusji w tym tonie i w takiej formie – tłumaczył R. Chojecki, dodając, że prosi o szacunek dla kolegów radnych oraz mieszkańców.
– Dlaczego ta inwestycja była trzymana w tajemnicy przed siedlczanami, nie było konsultacji, informacji o kosztach – kontynuował dyskusję radny Janusz Cabaj, prosząc prezesa PE o powtórzenie, czy budowa tej – jak to ujął – „spalarenki” wpłynęłaby na obniżenie kosztów wywozu śmieci i ogrzewania. – Dopóki Komisja Europejska nie doprecyzuje kwestii ETS-ów, zarówno ja, jak i specjaliści powiemy: nie wiem – odpowiedział W. Pawlik.
Co dalej?
Zabierając głos po raz drugi A. Sitnik przypomniał, że sam nowy prezes chwali nowe silniki, bardzo dobre wytyczone kierunki spółki, zaś w ostatnim czasie 78 samorządów wystąpiło z wnioskami o ITOPK-i, z czego 39 przeszło pierwszy etap. – Chcę zaznaczyć, że ich nie ocenia portier tylko zespół ekspertów, analizując wszystkie aspekty – podkreślił. – Nasz wniosek jako pierwszy przeszedł pełną kwalifikację, nasza umowa była podpisana jako pierwsza. Od żadnego z włodarzy, na terenie którego miasta funkcjonuje spalarnia, nie słyszałem, by on tego żałował – podkreślał, przypominając, że opieranie działalności PE tylko na gazie to duże ryzyko. – Dlatego spalarnia plus duża biogazownia przy oczyszczalni ścieków dawałaby mieszkańcom bezpieczeństwo, gdyby ktoś zakręcił kurek z gazem w obliczu odchodzenia od węgla – zaznaczył, podkreślając, że liczy na realizację inwestycji, bo będzie ona korzystna dla mieszkańców. W. Pawlik odparł, że owszem, instytucje oceniają projekty, ale w oparciu o dane, jakie otrzymają z firmy, a w tym przypadku to np. informacja, że pracownicy w spalarni będą zarabiali średnio 4,3 tys. zł. – Na wszystkich spotkaniach, w których uczestniczyłam, przedstawiano mi jedynie słuszną wersję huraoptymizmu – przyznała Marlena Puzia. – Tak jest, gdy nie zaprasza się osób, które mają inne podejście. Ufam, że rozpoczynamy dyskusję, która będzie uwzględniać różne podejścia – podkreśliła. Tę opinię podzielił wiceprezydent Maciej Nowak, który wyraził nadzieję, że dalsza dyskusja będzie merytoryczna i wielokierunkowa, bo w tej kwestii jest wiele znaków zapytania, a w przypadku miasta trzeba minimalizować ryzyko i każdą decyzję podejmować po głębokiej refleksji.
JAG