Był tytanem posługi kapłańskiej
1 lutego minęło 60 lat od śmierci o. Andrasza. Jak jest wspominany w Ojca zgromadzeniu? Jaki był o. Józef?
Wśród naszych współbraci nie ma już świadków życia o. Andrasza. Niektórzy starsi ojcowie pamiętają go z czasów, kiedy sami byli młodzi. Widywali go, czasem krótko z nim rozmawiali, np. na spacerze w ogrodzie. Wspominają go jako człowieka nabożnie odprawiającego Eucharystię, osobę rozmodloną i uduchowioną oraz spowiednika zarówno duchownych, jak i świeckich. Poza tym dwie siostry zakonne z Łagiewnik, obie w bardzo podeszłym wieku, opowiadają, że o. Józef prowadził u nich rekolekcji.
Jedna z nich pamięta nawet jakieś kazanie. Ale to wszystko. Główne źródło wiedzy o o. Andraszu to akta zakonne na jego temat – opinie napisane przez przełożonych, listy, notatki itp.
W tym momencie większość tej dokumentacji znajduje się w naszej kurii generalnej w Rzymie; w sumie 16 tomów. Jeszcze ich nie widziałem, ale jeden z naszych współbraci dokonał wstępnej kwerendy i powiedział, że nie ma tam nic, co by mogło stanowić przeszkodę w beatyfikacji. Sam natomiast po zapoznaniu się z publikacjami o. Józefa, jak również zapiskami o nim, mogę stwierdzić, że mój współbrat był człowiekiem pełnym „caritas discreta”, czyli miłości roztropnej. Umiał ciężko pracować, ale był też człowiekiem, który z wielką głębią i namaszczeniem modlił się. Będąc samemu zanurzonym w łasce Bożej, doskonale rozpoznawał okoliczności i indywidualne uwarunkowania osobowościowe swoich penitentów. ...
Jolanta Krasnowska