Był wrażliwy na każdego człowieka
Ks. Szulak urodził się 5 marca 1941 r. w Rokitnie. Tam też skończył szkołę podstawową. Naukę kontynuował w liceum ogólnokształcącym w Janowie Podlaskim, a potem w Wyższym Seminarium Duchownym w Siedlcach. Święcenia kapłańskie otrzymał 23 maja 1964 r. z rąk bp. Ignacego Świrskiego.
Ks. Franciszek był wikariuszem w parafiach: Krzesk, Włodawa, Różanka, Trąbki, Łochów, Siedlce – św. Stanisława, Dęblin. W międzyczasie skończył socjologię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Następnie posługiwał jako zarządca i administrator parafii Motwica, a potem jej proboszcz. W 1992 r. został inkardynowany do diecezji drohiczyńskiej.
Kolejne samodzielne placówki duszpasterskie to: Wilga, Skibniew, Sadowne. Ostatnią parafią był Skibniew w dekanacie sokołowskim (2005-2014). 24 listopada 2014 r. ks. Franciszek przeszedł na emeryturę, którą spędził w Siedlcach. Zmarł 2 marca.
Jesteśmy wdzięczni za takiego kapłana
Uroczystości pogrzebowe odbyły się 5 marca. Mszy św. przewodniczył ordynariusz drohiczyński bp Tadeusz Pikus, homilię wygłosił biskup senior diecezji drohiczyńskiej Antoni Pacyfik Dydycz. Eucharystię współkoncelebrował m.in.: biskup pomocniczy diecezji siedleckiej Piotr Sawczuk.
– Kiedy spotykałem ks. Franciszka, był zawsze uśmiechnięty, pogodny. Niekiedy robił wrażenie bezradnego, ale w rzeczywistości było to przygotowywanie klimatu, by wszyscy, którzy do niego przychodzili, odzyskiwali spokój, wiedzieli, że mogą wszystko powiedzieć i otrzymać pomoc – mówił bp Dydycz, przypominając w homilii życiorys i kapłańską drogę ks. Szulaka. – Wiele zawdzięcza mu parafia Skibniew, np. stojącą na rozdrożu kapliczkę. Jesteśmy wdzięczni Bogu, że mogliśmy cieszyć się takim kapłanem – podkreślił. Bp Dydycz zwrócił również uwagę, iż ks. Franciszka łączyło z obecnym papieżem nie tylko imię, ale także urok osobisty i styl duszpasterzowania. Hierarcha zaznaczył, że ks. Szulak był wrażliwy na drugiego człowieka. – Twój uśmiech pozostanie w naszej pamięci. Niech wiara, którą rozsiewałeś, nadal przynosi owoce – zapewnił bp Dydycz.
Ks. Franciszka pożegnali też kapłani. – Tam, gdzie ty jesteś, my dążymy. Dlatego nie mówię „żegnaj”, ale „do zobaczenia” – powiedział kolega z rocznika w seminarium.
Dla każdego miał dobre słowo
Następnie głos zabrał przedstawiciel rodziny. – Nasz ukochany wujek ks. Franciszek pochylał się nad każdym człowiekiem. Cieszył się i doceniał najmniejszy gest życzliwości. Widział Boga w zagubionym człowieku – podkreślał.
Z kolei była dyrektor Zespołu Oświatowego w Skibniewie wspominała poczucie humoru ks. Franciszka, dodając, iż dla każdego miał dobre słowo, ciepły uśmiech i mocny uścisk dłoni. – Miał zrozumienie dla ludzkich kłopotów, służył radą i spieszył z pomocą tym, którzy go potrzebowali. Zdarzało się, że pomagając innym, zapominał o sobie. Nigdy nie skarżył się na zmęczenie czy słabości. Do końca chciał służyć innym, poruszać ludzkie serca – powiedziała.
Ciało zmarłego kapłana spoczęło na cmentarzu w Poznaniu.
MD