Historia
14/2021 (1340) 2021-04-07
10 kwietnia 1831 r. wojska polskie pokonały Rosjan w bitwie pod Iganiami. Dzięki planom operacyjnym i refleksowi dowódcy gen. Ignacego Prądzyńskiego polskie oddziały powstańcze szybko uporały się z armią gen. Jerzego Rosena. W tym roku przypada 190 rocznica tej spektakularnej bitwy.

Pomnik wg projektu Jana Mucharskiego upamiętniający to wydarzenie usytuowany jest przy drodze krajowej nr 2, pomiędzy zabudowaniami a stacją paliw. Został odsłonięty we wrześniu 1931 r. Ma kształt graniastosłupa o wysokości około 8 m, zwieńcza go kula, na której siedzi orzeł ze skrzydłami rozpostartymi do lotu. Na froncie pomnika umieszczony jest Krzyż Virtuti Militari, zaś na jego bokach wyryte są napisy informujące o polskich bohaterskich pułkach i ich dowódcach. Na terenie koło pomnika stoi również wierna rekonstrukcja napoleońskiej armaty. Były one polem bitwy, szczęśliwej dla Polaków wiosennej kampanii powstańczej 1831 r. Nieprzypadkowo właśnie w tym miejscu doszło do walki. Jak czytamy w rysie historycznym na stronie www.naszeiganie.org, armie polska i rosyjska chętnie przemieszczały się po nowoczesnym trakcie brzeskim „z głazów ubitym”. Arteria zbudowana w latach 1820-1823, łącząca Warszawę i Brześć, była drogą strategiczną. Pozwalała na ruch wojsk nawet w okresie roztopów, gdy w błocie innych traktów Królestwa Polskiego grzęzły armaty, a żołnierze gubili buty.
13/2021 (1339) 2021-03-31
Od lat opuszczony i niszczejący, przez długi czas był żywym domem rodzinnym. Pałac w Mordach to nie tylko budynek, ale też losy pokoleń rodzin Ciecierskich, Zembrzuskich oraz Przewłockich. Dziś mamy możliwość przenieść się wstecz i poznać dzieje tych ostatnich.

„Dom w Mordach. Rodzina Przewłockich 1912-1944” to fascynująca opowieść, dzięki której poznajemy od kuchni historię rodziny ziemiańskiej, która przez 32 lata mieszkała i prowadziła gospodarstwo w Mordach pod Siedlcami. Bogato ilustrowana publikacja zawiera fragmenty wspomnień, dzienników, dokumentów, które przenoszą czytelnika w minioną epokę. To kompleksowe opracowanie dotyczące - co prawda krótkiego wycinka - dziejów rodziny Przewłockich, ale także samego miasta. - Do tego jedno z pierwszych, bo Mordy nie należały do najlepiej opisanych miejsc - potwierdza Michał Przewłocki, wnuk ostatniego właściciela pałacu. - Pomysł wyszedł od Zbyszka Gluzy, czyli szefa Ośrodka Karta, wydawcy książki - precyzuje M. Przewłocki. - To on był głównym motorem napędowym całego przedsięwzięcia. Kiedy zaczęliśmy szukać materiałów na temat Mordów i pałacu, które mogłyby nam pomóc podczas przygotowań do przebudowy, okazało się, że istnieją ogromne archiwa zdjęciowe mojej rodziny. Nawet ja o nich nie wiedziałem.
13/2021 (1339) 2021-03-31
Zachwyt i wdzięczność za dar obecności świętych znaków wyrazili w strofach i melodii. Zespół śpiewaczy Czerniczanki z kapelą od trzech lat adoruje relikwie Krzyża poprzez własną pieśń pasyjną.

Odnowiony w 2017 r. kult symbolu męki i cierpienia Jezusa Chrystusa poruszył parafię w Kłoczewie. Za namową proboszcza ks. kan. Marka Kota wielu mieszkańców napisało wiersze wyrażające dumę z posiadania tak niezwykłego znaku zbawienia. Utwory nadal są świadectwem przywiązania do relikwii. Ale jeden stał się swego rodzaju hymnem parafii. Można go usłyszeć niemal każdego 14 dnia miesiąca podczas wystawienia świętych cząstek. Mowa o pieśni „Krzyżu mój” wykonywanej przez zespół z Czernica. Niepowtarzalność utworu wyraża się w tekście. Został napisany przez jedną z członkiń grupy śpiewaczej, Halinę Babik. Jak sama przyznaje, myśl, by chwycić za pióro, powstała w wyniku rozmyślań nad relikwiami. - Gdy po odnalezieniu relikwii i odnowieniu ich kultu stanęły na ołtarzu, przyciągały mój wzrok, kiedy wchodziłam do kościoła. Czułam dumę, że są w naszej parafii, i często się przy nich modliłam. Zagłębiałam się w tajemnicy śmierci Pana Jezusa. Polecałam Mu swoje problemy, bóle i trudności - przyznaje autorka słów pieśni.
12/2021 (1338) 2021-03-24
To opowieść o niezwykłej pasji dwóch młodych kobiet, które ani na chwilę nie zwątpiły w to, co podpowiadała im intuicja - mówi Katarzyna Kowalska, reżyserka filmu dokumentalnego „Polski El Greco”, który będzie można obejrzeć w Wielkanoc w TVP2.

„Polski El Greco” to opowieść o niezwykłych dziejach odnalezienia obrazu „Ekstaza św. Franciszka” na plebanii w Kosowie Lackim. Odkrycia dokonały w 1964 r. Izabella Galicka i Hanna Sygietyńska- Kwoczyńska z Instytutu Sztuki Polskiej Akademii Nauk. W fabularyzowanym dokumencie oprócz relacji świadków wydarzeń sprzed niemal pół wieku pojawiają się sceny wiernie odtworzone ze wspomnień bohaterów, a także archiwalne nagrania radiowe i telewizyjne pokazujące duże zainteresowanie mediów. Główne bohaterki historii dzięki archiwalnym nagraniom (obie panie zmarły w ostatnich latach) na bieżąco relacjonują przedstawiane w filmie wydarzenia. Reżyserka i autorka scenariusza przez cztery lata dokumentowała losy obrazu, nagrywając dziesiątki godzin rozmów z I. Galicką. Najpierw powstała książka „Polski El Greco”, a teraz film. - Historia odkrycia i ocalenia obrazu El Greca to opowieść o zmaganiach dwóch inwentaryzatorek, niewysłuchanych, niedocenionych, których przez długie lata nikt nie chciał potraktować poważnie - mówiła twórczyni filmu K. Kowalska podczas uroczystej premiery, która odbyła się 9 marca w kinie „Kultura” w Warszawie.
12/2021 (1338) 2021-03-24
Przed ustawieniem nowego krzyża w dole umieszczono białe płótno symbolizujące całun, w który był owinięty Pan Jezus, oraz monety o różnych nominałach, a więc to, co dla ludzi najcenniejsze. Wstawianie krzyża odbywało się przy śpiewie pieśni religijnych - mówi Józef Dawidziuk z Małaszewicz Dużych, przypominając słabo znane dzisiaj lokalne tradycje.

- Krzyż ma wielkie znaczenie w historii zbawienia, nie dlatego, że jest miejscem okrutnego cierpienia, ale dlatego, że jest miejscem szczególnej miłości. Krzyż Chrystusa mówi o tym, że Miłość potrafi kochać w każdej sytuacji i potrafi zbawić każdego człowieka. Krzyż to znak przynależności do Chrystusa, ale też źródło Bożego błogosławieństwa dla każdego człowieka - przypomina J. Dawidziuk, nauczyciel w Szkole Podstawowej w Dobrynce, gdzie uczy m.in. religii. Od lat pasjonuje go historia przydomowych krzyży i kapliczek. - Krzyż towarzyszył mi od najmłodszych lat. Kiedy w moim rodzinnym domu w Lachówce Dużej (parafia Horbów) spoglądałem w okno, tym, co każdego dnia przede wszystkim rzucało mi się w oczy, był dębowy krzyż stojący tuż za ogrodzeniem podwórka. Wieczorem do naszego domu „zaglądał” cień krzyża - wspomina J. Dawidziuk. Opisuje też jedno z większych przeżyć swego dzieciństwa, gdy pewnego dnia zauważył w oknie pustkę...
11/2021 (1337) 2021-03-17
Działo się w Syroczynie szóstego sierpnia 1864 roku o godzinie szóstej po południu. Stawili się: Wincenty Kostyra, Wójt Gminy Syroczyn, lat czterdzieści sześć, i Piotr Kania, lat czterdzieści osiem liczący, obydwaj gospodarze w Syroczynie zamieszkali, i oświadczyli, że w dniu czwartym bieżącego miesiąca i roku, o godzinie szóstej po południu umarł Ksiądz Laurenty Lewandowski Administrator Parafii Syroczyn, lat trzydzieści trzy mający…

Zwykły akt zgonu podpisany przez ks. Lipnickiego. Wiele takich znajdziemy w parafialnych księgach. Pomyślimy być może: szkoda, taki młody człowiek, ksiądz. Być może bardziej dociekliwych data śmierci doprowadzi do „powstańczych” i słusznych skojarzeń? Jaka rzeczywiście była droga ks. Wawrzyńca Lewandowskiego do momentu tak wczesnej śmierci? Zacznijmy więc od samego tej drogi początku… Urodził się 8 sierpnia 1831 r. w Łaskarzewie, w rodzinie kuśnierza Jana Lewandowskiego i Marianny z Mrozów. Był stryjecznym bratem Walentego Lewandowskiego, pułkownika, naczelnika województwa podlaskiego w okresie powstania styczniowego i nie jest to zapewne fakt bez znaczenia. Do szkoły elementarnej uczęszczał w Łaskarzewie, a po ukończeniu gimnazjum w Łukowie wstąpił do seminarium duchownego Diecezji Podlaskiej w Janowie Podlaskim. 3 maja 1856 r., w rocznicę uchwalenia Konstytucji 3 maja, przyjął święcenia kapłańskie.
11/2021 (1337) 2021-03-17
Kapłan z oddaniem służący drugiemu, wybitny naukowiec, wielki patriota, a jednocześnie człowiek z prostotą serca oddający się uprawie ukochanej ziemi - taki był ks. prof. Marian Alfons Myrcha (1907-1996).

Mija 25 lat od jego śmierci. Siedlecka parafia św. o. Maksymiliana Marii Kolbe, która powstała dzięki jego zabiegom i działce darowanej pod budowę kościoła, pamięta o swoim dobrodzieju. W niedzielę 21 marca, o 12.00, w kaplicy przy ul. Kazimierzowskiej odprawiona zostanie Msza św. dziękczynna za jego osobę. Parafianie ufundowali również tablicę pamiątkową, która docelowo znajdzie się w nowym kościele. Rocznica śmierci przywołuje wiele żywych jeszcze wspomnień o barwnej, nietuzinkowej postaci księdza profesora - jak zwykli o nim mówić mieszkańcy ul. Kazimierzowskiej, gdzie pod numerem 128 przez wiele lat mieszkał. Święcenia kapłańskie otrzymał w 1931 r., po studiach w Wyższym Seminarium Duchownym Diecezji Podlaskiej w Janowie. W latach 1932-35 studiował na wydziale prawa kanonicznego Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, związując się na wiele lat z uczelnią, na której zdobywał też kolejne stopnie naukowe - z profesurą w 1967 r. włącznie.
10/2021 (1336) 2021-03-11
Śmigłowiec z filmu o Jamesie Bondzie, rządowy tupolew, makiety, dioramy, zdjęcia i modele czekają na miłośników polskiego lotnictwa. Muzeum Sił Powietrznych w Dęblinie kusi widzów coraz bardziej atrakcyjną ekspozycją.

To miejsce nigdy nie zasypia - mówi dyrektor MSP Paweł Pawłowski. Placówka z sukcesem wybrnęła z trudnego, kilkumiesięcznego lockdownu. O jej epidemicznych kłopotach, ale i popularności świadczą liczby. - Frekwencja na koniec 2019 r. wynosiła 41 tys. zwiedzających, a w 2020 r. spadła, niestety, do 23 tys. To dużo mniej. Ale latem ubiegłego roku, od lipca do września, zanotowaliśmy rekordową ilość odwiedzin, jakiej nie było od momentu powstania muzeum, które za kilka miesięcy będzie świętować dziesięciolecie - zauważa. Odkąd w bieżącym roku placówki muzealne mogły otworzyć swoje podwoje, także w tej dęblińskiej pojawili się odwiedzający. Zamiast jednak wycieczek coraz częstszymi gośćmi stali się klienci indywidualni. - To coś niesamowitego. Podczas jednego z ostatnich weekendów mieliśmy 160 osób, co jest dobrym wynikiem, biorąc pod uwagę, że nasze muzeum działa w małym mieście i trzeba do nas dojechać - zauważa P. Pawłowski.
10/2021 (1336) 2021-03-11
Rozmowa z Ewitą Ziemińską, autorką powieści historycznej „Ze wszystkich sił moich”

Po prawie 80 latach od śmierci Wiktora Kaczora, wywodzącego się ze Zgórznicy pod Stoczkiem Łukowskim, światło dzienne ujrzała książka będąca rekonstrukcją jego niezwykłych losów. W jaki sposób do rodziny docierały informacje o ostatnich latach jego życia?

W 1984 r. mój tata Zygmunt sporządził broszurę o życiu swojego ukochanego stryja zatytułowaną „Niedokończony życiorys”. Był to czas, kiedy rodzina miała jeszcze nadzieję, że Wiktor, otaczany zawsze podziwem, żyje i uda się go odnaleźć. Światło na drugi etap jego życia rzuciła dopiero książka „Zapiski konspiratora 1939-1945” autorstwa płk. Aleksandra Klotza, szefa wywiadu na Ukrainie. Książka ta została wydana w 2001 r. przez prof. Grzegorza Mazura z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Dowiedzieliśmy się z niej, że w ostatnich latach życia Wiktor był szpiegiem przebranym za niemieckiego dentystę i pracował w Kremieńczugu na Ukrainie.
9/2021 (1335) 2021-03-03
Dawniej w czasie Wielkiego Postu nie spożywano mięsa, słoniny, mleka ani masła. Zastępował je kwaśny żur, ziemniaki w łupinach, kiszona kapusta, śledzie i olej.

Wielkopostne menu w dawnej Polsce nie było zbyt urozmaicone. Żur, kapusta i ziemniaki dominowały od Środy Popielcowej. W związku z tym, że nie używano tłuszczu pochodzenia zwierzęcego, dania omaszczano olejem lnianym. Mieszkający w okolicach rzek i jezior jadali w tym czasie również ryby. Wiele osób na cały post dobrowolnie rezygnowało z picia alkoholu czy palenia tytoniu. Wstrzemięźliwość od pokarmów często wymuszona były nie tylko przez względy religijne, ale również konieczność - następował wówczas tzw. przednówek, tj. okres, w którym kończyły się zapasy żywności. Do niedawna zachowywano jeszcze ścisły post przez wszystkie dni Wielkiego Tygodnia. Dziś wiele osób nie przyjmuje pokarmów przez cały Wielki Piątek, posilając się tylko chlebem i wodą. - Podstawą do sporządzania posiłków w okresie Wielkiego Postu były ziemniaki oraz kasze: gryczana, jaglana, pęczak - wyjaśnia Maria Kozłowska z Woli Wereszczyńskiej w gminie Urszulin w powiecie włodawskim. Potrawy przygotowywało się głownie z warzyw: kapusty, grochu, fasoli, cebuli, marchwi, pietruszki, buraków, pasternaku czy brukwi. Kapusta z grochem i tak była syta; na niedzielny obiad omaszczano ją dodatkowo skwarkami z zasmażką przygotowywaną na tłuszczu z mąką, zaś w dni postne, czyli we środy i piątki - podawano z olejem.