Bóg tak wysoko ocenił ludzką naturę, że uczynił nas dziedzicami nadziei. Nie zaprogramowanych marzeń i idei, nie planów pięcio- i wieloletnich, nie wytworów chorych ludzkich imaginacji. Jesteśmy dziedzicami nadziei szczęścia.
Komentarze
- Wiesz, to fantastyczne! - znajoma, która wróciła z Francji, nawet nie próbowała hamować wybuchu zachwytu. - Tam jest zupełnie inny Kościół, taki otwarty, rozumiejący swoją rolę mecenasa kultury i sztuki. To wspaniałe!
Stwierdzenie, iż jesteśmy dzisiaj epatowani wręcz negliżem prawie równoznacznym z pornografią, buractwem przybierającym pozę mędrca, chamstwem nadętym butą, prostactwem ziszczającym Mrożkowego Edka, nie jest dla nikogo jeszcze myślącego niczym dziwnym. Tak po prostu jest. Dlaczego jednak tak się dzieje?
Zaczęło się w nocy. Nad ranem gotowa była już metalowa konstrukcja. Solidna! Z godziny na godzinę na stelażu zaczęły pojawiać się tajemnicze paczki. Z daleka przypominały prezenty. Bliższa obserwacja nowego obiektu, który pojawił się w miejskiej przestrzeni, nie pozostawiała złudzeń.
Być może w chwili, gdy będziecie Państwo czytać te słowa, zawarte w niniejszym felietonie myśli staną się, niestety, już nieaktualne. Czas ma bowiem to do siebie, że nieustannie płynie, a zawarte w nim zdarzenia dokonują się niezależnie od chęci felietonistów.
W jednym ze szpitali w Szczecinie w straszny sposób naruszono wolność sumienia pacjenta. Ateiście Jerzemu R. udzielono bowiem sakramentu namaszczenia chorych bez jego wiedzy. Tyle że dostęp do wiedzy Jerzego R. był bardziej niż cokolwiek utrudniony.
Śledząc medialne przekazy autobiograficzne można ostatnio odnieść wrażenie, że szczególną popularnością cieszą się wyznania dotyczące popełnionego zła. Kolejne panie przyznają się do tego, że dopuściły się aborcji; oczywiście, nie traktując jej w kategoriach dzieciobójstwa, ale „zabiegu” ponoć powszechnego.
Współczesne dywagacje o ojczyźnie ponoć spełnionych ludzi tchną jakąś nieprawdą, brakuje w nich czegoś trwałego, czego nie można wystawić na kupczenie w hipermarkecie świata. Brakuje opoki, podwaliny, stałości. Brakuje po prostu szacunku dla przeszłości.
W ostatnich tygodniach naprawdę było tego dużo. Najpierw Centrum Sztuki Współczesnej i wyświetlany tam film „Adoracja” przedstawiający nagiego mężczyznę, który w erotycznych gestach przytula się do naturalnej wielkości figury Chrystusa (zabytku ze zbiorów Muzeum Narodowego).
Taaaka „Kobra” - stwierdza z wściekłością i żalem docent Furman w serialu „Alternatywy 4”, kiedy nagle z powodu niespodziewanego braku prądu wyłącza się telewizor. Ta scena przypomina mi się zawsze wtedy, gdy mowa jest o fenomenie czwartkowych teatrów sensacji.
- « Następne
- 1
- …
- 111
- 112
- 113
- 114
- 115
- …
- 176
- Poprzednie »